79 lat temu, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. Niemcy ostatecznie zlikwidowali obóz zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem (Wielkopolskie). W obozie mordowano przede wszystkim Żydów – zginęło ich tam około 200 tysięcy.
Obóz Kulmhof był pierwszym ośrodkiem uruchomionym przez Niemców wyłącznie w celu dokonywania masowych egzekucji. Funkcjonował od grudnia 1941 roku do kwietnia 1943 r. oraz od wiosny 1944 roku do stycznia 1945 r. Założono go głównie w celu likwidacji społeczności żydowskiej z pobliskich gett, w tym z największego w obrębie Kraju Warty getta łódzkiego.
W związku z rocznicą w miejscach pamięci na terenie Muzeum byłego niemieckiego Obozu Zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem zapalone zostaną znicze.
Likwidację obozu rozpoczęto w sierpniu 1944 r. Rozebrane zostały baraki i piece krematoryjne. Wywiezione zostały też samochody-komory gazowe. Żydowskich więźniów pracujących przy zacieraniu śladów funkcjonowania Kulmhof sukcesywnie mordowano.
W związku ze zbliżaniem się wojsk sowieckich, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. zapadła decyzja o ostatecznej likwidacji obozu i egzekucji wszystkich więzionych w spichlerzu żydowskich robotników. Przeżyli to jedynie Szymon Srebrnik, raniony w czasie rozstrzelania i Mordechaj Żurawski, któremu udało się zbiec.
Obóz Kulmhof był pierwszym ośrodkiem uruchomionym przez Niemców wyłącznie w celu dokonywania masowych egzekucji. Funkcjonował od grudnia 1941 roku do kwietnia 1943 r. oraz od wiosny 1944 roku do stycznia 1945 r. Założono go głównie w celu likwidacji społeczności żydowskiej z pobliskich gett, w tym z największego w obrębie Kraju Warty getta łódzkiego.
Kierownik muzeum Bartłomiej Grzanka powiedział PAP, że jesienią 1944 r., przy zacieraniu śladów funkcjonowania obozu, pracowało jeszcze ok. 80–90 Żydów, w tym przywożonych z Łodzi wybranych spośród pozostałych po likwidacji getta komand robotników.
„Więźniów tych sukcesywnie mordowano. Komendant obozu SS-Hauptsturmführer Hans Bothmann odwlekał likwidację obozu, aby dowodzone przezeń komando nie zostało wysłane na front wschodni. Ostatecznie likwidacja nastąpiła w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. Decyzję tę należy powiązać z rozpoczętą w tym samym czasie ewakuacją Niemców z powiatu kolskiego” - powiedział.
Do dramatycznych wydarzeń doszło wówczas w spichlerzu, w którym przebywało jeszcze 47 żydowskich więźniów – krawców i szewców oraz robotników porządkowych.
„Niemcy zaczęli ich wyprowadzać piątkami i rozstrzeliwać przed budynkiem. W pewnym momencie zdesperowani Żydzi podjęli heroiczną decyzję o walce o swoje życie. Wciągnęli na piętro spichlerza znienawidzonego Hauptwachtmeistra Lenza, nadzorcę obozu leśnego, jednego z najokrutniejszych członków załogi i go powiesili. Następnie z odebranej mu broni ostrzeliwali oprawców, zabijając policjanta Haasego. Wówczas komendant Hans Bothmann wydał rozkaz podpalenia spichlerza, w pożarze budynku zginęli ostatni więźniowie” - powiedział Bartłomiej Grzanka.
Opisując swoje ostatnie chwile w obozie, Żurawski relacjonował: "17 stycznia w nocy wszedł do spichrza Lenc i wywołał pięciu ludzi, po chwili rozległo się pięć strzałów. Wiedzieliśmy, że jesteśmy wszyscy straceni i będą nas kolejno piątkami rozstrzeliwać. (…) Zdecydowałem się ratować. Stanąłem z nożem w ręku przy drzwiach za kocem. Gdy wyprowadzono czwartą piątkę i zamykano drzwi, rzuciłem się całym rozpędem na drzwi, prawdopodobnie przewracając Lenca, który je zamykał. Biegłem całym rozpędem przed siebie, zadając ciosy nożem" – relacjonował.
Tak likwidację obozu wspominał Szymon Srebrnik:
„Ja wyszedłem w pierwszej piątce. Lenz kazał położyć się na ziemi. Strzelał on z rewolweru wszystkim po kolei w tył głowy. Straciłem przytomność. Odzyskałem ją, gdy koło mnie nikogo nie było. Wszyscy SS-mani strzelali do wnętrza spichrza. Przyczołgałem się do samochodu, który oświetlał teren i stłukłem oba reflektory. Korzystając z ciemności uciekłem. Rana nie była śmiertelna. Kula przeszła przez szyję, przeszła przez usta i przebijając nos wyszła na zewnątrz. Schowałem się w stodole Wieczorka (za jego wiedzą). Nie znaleźli mnie” - wspominał.
19 stycznia 1945 roku do Chełmna wkroczyły oddziały wojsk radzieckich.
Obóz stał się swoistym poligonem doświadczalnym dla następnych niemieckich obozów. Tylko tam przez cały czas działalności wykorzystywano samochodowe komory gazowe – także wówczas, gdy opracowane już były bardziej zaawansowane, stacjonarne instalacje.
W obozie Kulmhof zamordowano łącznie około 200 tysięcy Żydów, w zdecydowanej większości mieszkańców miast i miasteczek z terenu Okręgu Rzeszy Kraj Warty, jak również około 20 tys. Żydów z Niemiec, Austrii, Czech i Luksemburga, wywiezionych jesienią 1941 r. do getta łódzkiego.
Wśród ofiar Kulmhof znalazło się 4,3 tys. Romów i Sinti pochodzących z pogranicza austriacko-węgierskiego, 92 dzieci czeskich, 17 pensjonariuszek domu opieki Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi we Włocławku wraz z jedną z sióstr oraz grupa jeńców radzieckich, której liczebności nie ustalono. Wśród polskich ofiar wymienia się również niezidentyfikowane grupy duchownych oraz dzieci z Zamojszczyzny.
Obóz stał się swoistym poligonem doświadczalnym dla następnych niemieckich obozów. Tylko tam przez cały czas działalności wykorzystywano samochodowe komory gazowe – także wówczas, gdy opracowane już były bardziej zaawansowane, stacjonarne instalacje.(PAP)
Autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ dki/