XVII-wieczny czarno-biały miedzioryt przedstawiający popiersie hetmana Jerzego Sebastiana Lubomirskiego oraz dyptyk tzw. szkoły holenderskiej, o tematyce mieszczańskiej, datowany na ten sam okres, wzbogaciły zbiory Muzeum w Jarosławiu Kamienica Orsettich. Wkrótce będzie je można oglądać na muzealnych wystawach.
Jak zauważył w rozmowie z PAP dyr. jarosławskiego muzeum Konrad Sawiński, mieszczaństwo w I Rzeczypospolitej w wielkim stopniu przyczyniało się do rozwoju całego państwa. Widoczne jest to szczególnie w „złotych wiekach”, czyli od XV po połowę XVII stulecia.
„To nie tylko ci +łyczkowie+ (dawniej pogardliwie o mieszczaninie, mieszczuch - PAP) z powieści Henryka Sienkiewicza, ale ludzie, którzy swoim bogactwem, bogatą kulturą mieszczańską, dostatkiem, niejednokrotnie dorównywali mieszczanom z zachodniej Europy. Szkoda tylko, że dziś, kiedy mówimy o bogatym dziedzictwie I Rzeczypospolitej, ów stan mieszczański jest nieco z boku, jakby zapomniany” – zwrócił uwagę Sawiński.
„Dlatego tak ważne są takie muzea jak nasze, które pokazuje +złoty wiek+ także mieszczaństwa, mądrze wspieranego przez takich magnatów jak choćby Anna Ostrogska, uznawana za najznamienitszą właścicielkę tego miasta” - dodał.
Nowo zakupiona przez muzeum grafika to sygnowany, czarno-biały miedzioryt, przedstawiający popiersie hetmana Jerzego Sebastiana Lubomirskiego (1616-1667). Pochodzi z dzieła pt. „Historia Moderna Europae” wydanego w 1692 roku.
Jak zauważył dyrektor muzeum, obecnie hetman Jerzy Sebastian Lubomirski jest postacią bardzo kontrowersyjną, przedstawianą w różnych kontekstach.
„Z jednej strony bohater z potopu szwedzkiego, dzierżący - obok Stefana Czarnieckiego - hetmańską buławę, który w obliczu wojny pozostał wierny polskiemu królowi Janowi Kazimierzowi i udzielił mu schronienia we własnych dobrach; z drugiej - po zakończeniu wojny opowiedział się w obronie tzw. szlacheckiej wolności, przeciwko reformom ustrojowym planowanym przez króla i jego małżonkę i stanął na czele rokoszu, który przeszedł do historii nazwany jego imieniem” – przypomniał Sawiński.
Dodał jednocześnie, że grafika jest cennym nabytkiem dla jarosławskiego muzeum przede wszystkim ze względu na związki hetmana Lubomirskiego z Jarosławiem.
„Hetman Lubomirski, będąc jednym z trzech synów Stanisława Lubomirskiego i Zofii z Ostrogskich, córki Aleksandra i Anny Ostrogskiej, był właścicielem rozległych majątków, m.in. Jarosławia, Łańcuta i Rzeszowa” – przekazał Sawiński.
Ponadto związek hetmana Lubomirskiego z Jarosławiem został podkreślony także na nowo kupionej grafice, gdzie został on podpisany po łacinie jako „Pan na Wiśniczu i Jarosławiu”.
Muzealne zbiory wzbogacił także holenderski dyptyk, czyli dwa płótna stanowiące całość narracyjną, datowane na koniec XVII wieku.
Jak przekazała PAP kustosz w jarosławskim muzeum Adriana Pobuta, dzieła przedstawiają sceny rodzajowe, które rozgrywają się w scenerii miejskiej i poruszają tematykę mieszczańską. „Wpisują się zatem w profil gromadzonych przez nasze muzeum zbiorów” – zaznaczyła.
Zauważyła, że malarstwo holenderskie, rozwijające się w północnych, protestanckich prowincjach niderlandzkich, czerpało tematy z codziennego życia mieszkańców miast.
„Kwitła tam gospodarka, rozwijał się handel, także morski. Dobrze sytuowani mieszczanie zamawiali obrazy, którymi ozdabiali wnętrza swoich domów” – wyjaśniła Pobuta.
Wnętrza te, obok pejzaży, martwej natury, czy wnętrz świątyń, były także przedstawiane na obrazach.
„Pamiętać trzeba, że mieszczaństwo, również to jarosławskie, stale aspirowało do życia na wyższym poziomie, reprezentowanym przede wszystkim przez szlachtę. Naśladowano zatem mody, nie tylko w ubiorze, ale także w urządzaniu i wyposażaniu wnętrz” – zwróciła uwagę kustosz z jarosławskiego muzeum.
Dodała, że wśród chętnie kupowanych przez mieszczaństwo przedmiotów były również obrazy. Przywożone przez kupców zachodnioeuropejskich można było nabyć również i na jarosławskich wielkich jarmarkach.
„Ale, że był to towar luksusowy i przedmiot zbytku, mogli sobie na niego pozwolić tylko zamożniejsi mieszczanie” –zauważyła.
Nowo zakupione dzieła, po odpowiednim opracowaniu, wkrótce trafią na muzealne wystawy stałe, gdzie będzie je można oglądać. (PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
api/ dki/