45 lat temu, 2 czerwca 1979 r. rozpoczęła się pierwsza wizyta Jana Pawła II w Polsce. Papieskie nauczanie zostało odebrane przez społeczeństwo jako wezwanie do przemian ustrojowych i odbudowy wolności kraju.
Gdy 16 października 1978 r. świat obiegła wiadomość o wyborze papieża „zza żelaznej kurtyny”, władze komunistyczne w Polsce nie były na to przygotowane. Dominowały szok i niedowierzanie. Stanisław Kania, jeden z sekretarzy Komitetu Centralnego PZPR, który pierwszy otrzymał z Agencji Reutera informację o wyniku konklawe, z miejsca chwycił za telefon i wykręcił numer do Edwarda Gierka. Usłyszał jedynie: „O, rany boskie!”. Z kolei Mieczysław Rakowski odnotował w swoim dzienniku: „Wybór Wojtyły niesłychanie wzmacnia katolicyzm w Polsce, osłabia pozycje w bloku socjalistycznym”.
Bardzo szybko okazało się, że jednym z priorytetów nowego pontyfikatu będzie jak najszybsza wizyta Jana Pawła II w Polsce. Papież zamierzał wziąć udział w majowych obchodach 900-lecia męczeńskiej śmierci św. Stanisława, uznawanego przez komunistów za symbol walki Kościoła z państwem. Papieskie deklaracje naturalnie nie podobały się decydentom z KC PZPR. Rozpoczął się trwający kilka miesięcy spór wokół terminu i przebiegu papieskiej pielgrzymki do ojczyzny.
Byle tylko partia nie żałowała…
Na początku 1979 r. Edward Gierek poradził się w sprawie wizyty Ojca Świętego w Polsce samego Leonida Breżniewa. Ten podczas długiej rozmowy telefonicznej miał zaproponować: „Powiedz papieżowi, a on jest mądry i zrozumie, że może ogłosić publicznie o chorobie, która uniemożliwia mu przyjazd”. Uznając zapewne własny pomysł za mało realny, dodał: „Róbcie co chcecie, byle tylko później wasza partia tego nie żałowała”.
Kierownictwo PZPR postanowiło wziąć sobie do serca przestrogę sekretarza generalnego KC KPZR i odwlekało termin przyjazdu papieża. Kania proponował rok 1982, przeciwko czemu protestował polski Episkopat. Ostatecznie podczas bezpośredniej rozmowy prymasa Stefana Wyszyńskiego z Gierkiem ustalono powołanie specjalnej państwowo-kościelnej komisji ds. wizyty papieskiej. Podczas pierwszego posiedzenia 14 lutego 1979 r. strona kościelna wciąż podtrzymywała propozycję terminu majowego. Strona państwowa nie ustępowała, chociaż Kania w specjalnej instrukcji, kierowanej do Kazimierza Szablewskiego odpowiedzialnego za kontakty ze Stolicą Apostolską przy ambasadzie polskiej w Rzymie, podkreślał: „Życzliwie odnosimy się do papieskiej podróży i gotowi jesteśmy go witać w 1979 r. Dyskusja dotyczy nie roku, a miesięcy”. Ostatecznie zarówno Ojciec Święty, jak i kierownictwo Episkopatu zgodziło się odstąpić od terminu majowego i przedstawić nową propozycję, tj. 2–10 czerwca.
„W ten sposób, po ponad trzymiesięcznym sporze, przed Ojcem Świętym otworzyła się w końcu droga do ojczyzny […]. Przez kilka kolejnych tygodni trwały spory dotyczące szczegółowego programu wizyty (nie zgodzono się na pobyt papieża w Piekarach Śląskich i we Wrocławiu), ale miały one już wtórne znaczenie” – pisali prof. Antoni Dudek i prof. Ryszard Gryz.
Niech zstąpi Duch Twój
Miesiące poprzedzające pielgrzymkę rządzący w Polsce postanowili wykorzystać na ograniczanie jej oddziaływania na społeczeństwo. „Wydano dyspozycje, by w spotkaniach z papieżem uczestniczyło jak najmniej osób, które »skażone by zostały« papieskim nauczaniem. W tym obszarze inwencja odpowiedzialnych za wykonanie zadania służb była imponująca” – zaznaczał ks. dr Michał Damazyn.
Na mocy decyzji władz wyświetlano filmy propagandowe (m.in. „Zmora”), co łączono z tzw. akcjami uświadamiającymi, których celem było podkreślenie niebezpieczeństwa wynikającego z uczestnictwa w masowych zgromadzeniach. Utrudniano wynajem autokarów i pociągów, a w Gnieźnie wystawiono na widok publiczny puste trumny przygotowane na… przyszłe ciała poturbowanych uczestników spotkań z Ojcem Świętym. Napięcie, zarówno po stronie państwowej, jak i kościelnej, sięgało zenitu. W końcu nadszedł czas przylotu papieża.
Jan Paweł II przyjechał do ojczyzny z głoszoną od dwóch tysięcy lat Dobrą Nowiną. Do jej odczytania i zrozumienia nie trzeba było angażować kilkuset agentów, ponad tysiąca funkcjonariuszy SB i kilkudziesięciu tysięcy funkcjonariuszy MO. Ale zrozumienie tej prostej prawdy okazało się dla komunistycznego reżimu zadaniem dalece przekraczającym jego możliwości
„Pragnę […], aby owocem moich odwiedzin stała się jedność wewnętrzna mych rodaków” – przemawiał na lotnisku Jan Paweł II, który od drugiego do dziesiątego czerwca odwiedził najważniejsze miejsca w Polsce, m.in. Warszawę, Gniezno, Częstochowę, Kraków i były niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz. Na kolejne spotkania z Ojcem Świętym – mimo propagandowych zabiegów komunistów – przybywały rzesze wiernych. W homilii wygłoszonej w czasie Mszy św. przed Grobem Nieznanego Żołnierza w stolicy Jan Paweł II wezwał rodaków do szczególnej odpowiedzialności za losy kraju i ojczyzny. Wypowiedział wówczas słynne zdanie: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!”. To i inne przemówienia papieskie zostały odczytane przez władze bardzo powierzchownie – w kolejnych raportach wskazywano jedynie, że miały one „szkodliwy charakter”. Funkcjonariusze reżimu nie dostrzegali w nich jednak ponadczasowego sensu i potencjalnego zagrożenia dla własnej pozycji. Doktor Marek Lasota trafnie wskazywał: „Jan Paweł II przyjechał do ojczyzny z głoszoną od dwóch tysięcy lat Dobrą Nowiną. Do jej odczytania i zrozumienia nie trzeba było angażować kilkuset agentów, ponad tysiąca funkcjonariuszy SB i kilkudziesięciu tysięcy funkcjonariuszy MO. Ale zrozumienie tej prostej prawdy okazało się dla komunistycznego reżimu zadaniem dalece przekraczającym jego możliwości”.
„Za sobą mamy tysiącletni szlak dziejowy, w którym losy Kościoła były ściśle związane z losami Polski. Wierzymy, ze przed sobą mamy upragnione wydarzenia, w następstwie których, jak śpiewali nasi dziadowie: »Polska powstanie, by żyć« […]. Boże, zbaw Polskę i Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!”
Słowa papieża wywarły za to wielkie wrażenie na uczestniczących w pielgrzymce wiernych, w tym również na przedstawicielach opozycji demokratycznej w PRL. Ludwik Dorn, zapisując właściwie na gorąco odczucia współpracowników Komitetu Obrony Robotników, stwierdził: „Głębokość przeżycia musiała polegać i polegała – na wspólnym uczestnictwie – w oklaskach, transparentach, śpiewie – które nie tylko dawało ujście zbiorowym emocjom o niespotykanym natężeniu: były nade wszystko świadomą i rozumną odpowiedzią na to, co zrobił i mówił papież”.
Z kolei w ulotce kolportowanej podczas wizyty Jana Pawła II w Polsce przez Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela pisano: „Za sobą mamy tysiącletni szlak dziejowy, w którym losy Kościoła były ściśle związane z losami Polski. Wierzymy, ze przed sobą mamy upragnione wydarzenia, w następstwie których, jak śpiewali nasi dziadowie: »Polska powstanie, by żyć« […]. Boże, zbaw Polskę i Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!”.
Delegitymizacja władz PRL
Tymczasem, jak wynika z partyjnych analiz opracowywanych w trakcie papieskiej wizyty i tuż po niej, ówcześni decydenci oceniali pielgrzymkę Jana Pawła II z wyraźnym zadowoleniem. „Nie powiodły się Kościołowi zabiegi o zorganizowanie masowej frekwencji. Ogólnie była ona znacznie niższa, niż przewidywała to hierarchia. […] O takiej frekwencji zadecydowały poczynania inspiracyjno-propagandowe władz państwowych” – pisano w informacji Wydziału Administracyjnego KC PZPR z 10 czerwca 1979 r.
Trzy dni później na posiedzeniu Biura Politycznego wskazywano, że „generalny wniosek jest taki, iż pryncypialne założenia polityki wyznaniowej państwa są słuszne i nie wymagają żadnych korekt”. Wbrew analizom kierownictwa PZPR papieska wizyta miała nie tylko ogromne znaczenie dla wolności Kościoła w Polsce, lecz także pośrednio przyczyniła się do odzyskania przez Polaków swobód demokratycznych. Zdaniem wielu analityków, słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II zostały odebrane przez społeczeństwo jako wezwanie do przemian ustrojowych i odbudowy wolności kraju, a to z kolei przyczyniło się do powstania w następnym roku Solidarności. Wizyta Ojca Świętego wpłynęła też, o czym pisał prof. Marcin Zaremba, na proces delegitymizacji władz PRL.
„W ciągu kilku miesięcy papież stał się narodowym autorytetem […]. Te uczucia uzewnętrzniły się również podczas jego wizyty […]. Gdy spotkał się z Edwardem Gierkiem w Belwederze, koncentrował na sobie wzrok. Był uśmiechnięty, jednocześnie pełen godności i skupienia […]. Wskazując prawo Polaków do życia w suwerennym państwie, przywracał sens słowom »ojczyzna«, »prawda«, »wolność«”.
Podobnego zdania był prof. Jan Żaryn: „Kiedy papież przyjechał 2 czerwca 1979 r., przez tydzień rządził Polską. Kilkudniowym doświadczeniem wolności, wolności ducha, uwolnienia prawdy, która była w kleszczach totalnej propagandy, atomizującej ludzi i jednocześnie odbierającej jakąkolwiek nadzieję”.
Opinie historyków podzielał niejako Edward Gierek, który po latach pytany o efekt papieskiej pielgrzymki, przyznawał: „W kraju nastąpiła wyraźna polaryzacja poglądów […]. Atmosfera polityczna stała się cięższa niż poprzednio”.
Jan Hlebowicz (IPN Gdańsk)
Źródło: Muzeum Historii Polski
szuk/