Jedną z metod działalności polskiej opozycji w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych były głodówki. Zazwyczaj dotyczyły one spraw krajowych, jednak od tej reguły zdarzały się również wyjątki. Tak było 3–10 października 1979 r., kiedy to została zorganizowana głodówka w kościele Świętego Krzyża w Warszawie.
1 stycznia 1977 r. ogłoszono założenie Karty 77, której celem była obrona Czechów i Słowaków przed reżimem komunistycznym. Natychmiast na jej założycieli spadły represje – w tym zwolnienia z pracy i aresztowania. Pierwszy do więzienia trafił Václav Havel. Spowodowało to reakcję dysydentów z innych krajów bloku wschodniego, w tym z PRL. Polscy opozycjoniści nie zamierzali ograniczać się do wydawania oświadczeń i postanowili zorganizować głodówkę w obronie uwięzionych – początkowo jedynie działaczy Karty 77, ostatecznie jednak również ich polskich kolegów, którzy spotkał podobny los.
Trudności z ustaleniem terminu głodówki
Głodówka była początkowo planowana na lato 1979 r., została nawet zapowiedziana w prasie drugoobiegowej na 20 sierpnia. Do Polski z Czechosłowacji przyjechali: muzyk Karel Soukup, którego oświadczenie w sprawie protestu upubliczniono w PRL, oraz dwaj studenci Uniwersytetu Karola w Pradze – David Němec i Tomaš Liška. Udało im się nawiązać kontakt z działaczami Komitetu Obrony Robotników, a nawet poczynić uzgodnienia co do planowanej głodówki, która miała się rozpocząć jednocześnie w Czechosłowacji i Polsce i trwać tydzień. W Polsce miano protestować w Podkowie Leśnej, ale goście zza południowej granicy, którzy tam dotarli, zostali zatrzymani przez Milicję Obywatelską, odtransportowani do granicy i przekazani władzom CSRS. Działacze polskiej opozycji – zwłaszcza związani z KOR – nie chcieli zrezygnować z protestu. Kontynuowali oni przygotowania do głodówki, której termin (jednym z nich był – według ustaleń Służby Bezpieczeństwa – 22 sierpnia) i miejsce kilkukrotnie przekładano ze względu na niemożność jej zsynchronizowania z kolegami z Czechosłowacji.
Rozpoczęcie protestu 3 października 1979 r.
Nie było to łatwe. Tym bardziej, że swoje tajne operacje – zarówno w PRL, jak i w CSRS – prowadzili „smutni panowie”. W Polsce były to przede wszystkim „działania profilaktyczne celem niedopuszczenia […] do zorganizowania planowanej głodówki w jakimkolwiek obiekcie sakralnym”. Z jednej strony kościoły były idealnymi miejscami do przeprowadzania tej formy protestu, wykorzystywanymi zresztą w przeszłości, z drugiej zaś Jacek Kuroń miał twierdzić, że działacze opozycji uzyskali zgodę na głodówkę od prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Na szczęście tym razem bezpieka nie okazała się w pełni skuteczna i 3 października 1979 r. o godz. 19.00 protest głodowy w kościele Świętego Krzyża w Warszawie rozpoczęło jedenaście osób (Jacek Bierezin, Andrzej Czuma, Kazimierz Janusz, Anka Kowalska, Jacek Kuroń, Jan Lityński, ks. Stanisław Małkowski, Jerzy Markuszewski, Adam Michnik, Halina Mikołajska oraz Mariusz Wilk). Następnego dnia dołączyli do nich: Konrad Bieliński, Antoni Macierewicz i Kazimierz Wóycicki, a 6 października – Joanna Duda-Gwiazda.
Wsparcie dla głodujących
W celu nagłośnieniu protestu głodowego korespondentom zachodnim oświadczenie przekazał Jan Józef Lipski – jeden z dwóch mężów zaufania głodujących (drugim był Jan Kielanowski). Polscy opozycjoniści stwierdzali w tym oświadczeniu, że głodują, „aby dać świadectwo solidarności i jedności z […] więzionymi braćmi Czechami i Słowakami, a także przyjaciółmi osadzonymi w polskich aresztach”. Zwracali się też „z gorącym apelem do wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce i na całym świecie”, aby ci wraz z nimi „występowali w obronie” uwięzionych opozycjonistów z CSRS, nie tylko zresztą tych z Karty 77, ale również potraktowanych w ten sam sposób za „pełnienie służby duszpasterskiej” wśród Czechów i Słowaków czy za udział w pielgrzymce Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. oraz innych więźniów politycznych z Czechosłowacji. Występowali o obronę aresztowanych w Polsce działaczy opozycji: Adama Wojciechowskiego (skazanego przez kolegium ds. wykroczeń na dwa miesiące więzienia za „zaśmiecanie ulicy”, czyli rozrzucanie ulotek) oraz Edmunda Zadrożyńskiego (aresztowanego za rzekome przestępstwa kryminalne).
5 października 1979 r. głodówkę solidarnościową – w kościele w Zbroszy Dużej – podjęli dwaj działacze chłopscy, związani z Komitetem Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej: Jan Grób (ze wsi Wola Gułowska) i Janusz Lorenc (ze wsi Model), a 8 października również dysydenci w Pradze (m.in. Anna Kohoutovǎ, Ondřej Němec i Petruška Šustrová).
Solidarność z protestującymi wyrażało zresztą więcej osób. W tym gronie znaleźli się np. dwaj mieszkańcy Bielska Białej (Jacek Leszczyński i Zdzisław Mnich), którzy – jak relacjonowano na antenie Radia Wolna Europa – „chcieli przyłączyć się do głodówki, ale przeszkodziła im w tym Służba Bezpieczeństwa”. W tej sytuacji swoje wsparcie okazali oświadczeniem odczytanym w RWE. Wyrazy poparcia przekazali głodującym m.in. działacze niezależnego Ośrodka Myśli Ludowej czy wydawanej poza zasięgiem cenzury „Placówki”. To jednak nie wszystko.
„Uczestników głodówki odwiedziło już setki osób. Przynoszą oni bukiety kwiatów, składane następnie przez głodujących przed ołtarzem w czasie mszy. Sympatyk z Warszawy ofiarował 5 tys. na KSS »KOR«. Były żołnierz Grupy »Polesie« gen. [Franciszka] Kleeberga, a następnie żołnierz AK pseudonim »Kmita« z olsztyńskiego ofiarował także na Komitet Samoobrony Społecznej »KOR« 2 tys. zł. Pani Janina z Warszawy 600 zł na KSS »KOR« i 600 zł na Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Głodujący otrzymują wiele listów” – informowało RWE.
Media zachodnie (nie tylko Radio Wolna Europa) mocno nagłośniły głodówkę w kościele Świętego Krzyża oraz jej reperkusje (np. w obronie Zadrożyńskiego wystąpiła Amnesty International, która wysłała pisma w jego sprawie do I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edwarda Gierka oraz prokuratora wojewódzkiego w Toruniu).
Zakończenie i podsumowanie głodówki
Głodówka w kościele Świętego Krzyża, zgodnie z wcześniej przyjętymi założeniami, trwała tydzień – zakończyła się 10 października, około godz. 17.00. Tego dnia w bocznej nawie kościoła nabożeństwo w intencji uwolnienia aresztowanych dysydentów z Czechosłowacji odprawili ks. Małkowski oraz dominikanin o. Jacek Salij. Według funkcjonariuszy SB, brało w nim udział około dwustu osób, w tym działacze i sympatycy opozycji (głównie KOR), rodziny protestujących, a także „kilku korespondentów zagranicznych”, z których część nagrywała to wydarzenie lub robiła zdjęcia.
Rzeczywiście telewizja zachodnioniemiecka wyemitowała film, na którym uwieczniono opozycjonistów głodujących w kościele Świętego Krzyża oraz fragment ostatniej mszy z ich udziałem. W wydanym oświadczeniu kończącym protest jego uczestnicy dziękowali Kościołowi za udzielenie „dachu nad głową”, a wszystkim wspierającym głodówkę za życzliwość, troskę oraz wyrazy solidarności. Stwierdzali przy tym: „Jesteśmy głęboko przeświadczeni, że okazane nam uczucia świadczą o zrozumieniu motywów naszego wyrzeczenia. Jego cel został więc osiągnięty. Opuszczamy kościół Św[iętego] Krzyża w nadziei, że w naszym przynajmniej kraju więcej będzie od dziś walczących o zachowanie godności, o sprawiedliwość i o wolność przekonań”.
Czy głodówka była sukcesem? Zdania były podzielone. Gdyby wierzyć Służbie Bezpieczeństwa nie była – przynajmniej taką opinię wyrażało jakoby wielu działaczy opozycji. Na przykład członek Komitetu Obrony Robotników i kierownik Biura Interwencyjnego KOR Zbigniew Romaszewski miał w rozmowie ze swoją żoną Zofią oraz współzałożycielką Komitetu Anielą Steinsbergową stwierdzić, że „osobiście był przeciwny podjęciu głodówki”, gdyż tę formę protestu należało zachować na inną okazję, na moment, w którym „demonstracja tego rodzaju musi się odbyć”. W jego ocenie, „chociaż z punktu widzenia oddziaływania międzynarodowego akcja ta miała duże znaczenie, to jednak tu w kraju sprawa głodówki poniosła fiasko. Większość ludzi, którym rozdawano ulotki, nie wiedziała, o co chodzi”. I dodawał: „Przygotowanie tej akcji było fatalne”.
W tym miejscu nie sposób nie przypomnieć – o czym już była mowa – że w związku z głodówką działania prowadzili funkcjonariusze SB. Nie bez pewnych sukcesów, niestety.
„Udaremniono próby docierania do osób i środowisk oraz organizowania głodówek solidarnościowych w Krakowie, Wrocławiu i Szczecinie. Uniemożliwiono prowadzenie kolportażu materiałów (ulotek, oświadczeń, plakatów)” – stwierdzano w informacji Departamentu III MSW, przygotowanej dzień po zakończeniu protestu.
W ostatnim przypadku pisano zdecydowanie zresztą na wyrost, gdyż w trakcie protestu w kościele Świętego Krzyża kolportowano na jedną dużą skalę ulotkę „W obronie braci Czechów’, która zawierała listę głodujących, ich oświadczenie, a także list do Episkopatu Czech i Moraw z 5 lipca 1979 r.
Oczywiście, protest głodowy w kościele Świętego Krzyża nie mógł wpłynąć na losy prześladowanych (np. Edmunda Zadrożyńskiego skazano w marcu 1980 r. na trzy lata więzienia; opuścił je dopiero na mocy porozumienia gdańskiego). Niewątpliwie jednak dodawał im otuchy, był świadectwem, że ktoś o nich pamięta, budował relacje między polskimi opozycjonistami a dysydentami z Czech i Słowacji, choć na ściślejszą współpracę (w ramach Solidarności Polsko-Czechosłowackiej) trzeba było poczekać jeszcze dwa lata, do tzw. solidarnościowego karnawału.
Autor: Grzegorz Majchrzak
Źródło: Muzeum Historii Polski