Przed strajkami w 1980 r., które zaowocowały powstaniem ruchu solidarnościowego, opozycja wobec władz PRL nie miała powszechnego charakteru. Zdaniem historyka prof. Andrzeja Friszkego skupiała nie więcej niż 1500 osób.
Początki opozycji antykomunistycznej
„Od lat buduje się obraz powszechnego - narodowego - oporu. To obraz wygodny i chwalebny, ale czy prawdziwy?” – pyta prof. Friszke w książce „Anatomia buntu” i zwraca uwagę, że ludzie, którzy stawiali opór komunistycznej władzy byli często otoczeni murem niezrozumienia, a nawet wrogości, ze strony współobywateli.
Na powstanie w drugiej połowie lat 70. organizacji, które otwarcie sprzeciwiały się rządom Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej miały wpływ trzy czynniki.
Po pierwsze, podpisanie przez Polskę 1 sierpnia 1975 r. w Helsinkach Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE), który zobowiązywał ją do przestrzegania praw człowieka.
Po drugie, wynikająca z tego zmiana taktyki działań władz wobec opozycji - aparat bezpieczeństwa miał się powstrzymywać od szczególnie brutalnych represji.
Po trzecie, coraz bardziej dotkliwe objawy kryzysu gospodarczego.
Komitet Obrony Robotników
Pierwszą opozycyjną organizacją działającą w PRL jawnie, choć nielegalnie, był utworzony 23 września 1976 r. Komitet Obrony Robotników (KOR). Jego deklarację założycielską podpisali: Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ks. Jan Zieja oraz Wojciech Ziembiński.
Powstanie KOR było odpowiedzią na brutalną pacyfikację strajków w Radomiu i Ursusie w czerwcu 1976 r. W całej Polsce aresztowano wówczas około 2,5 tys. osób. Komitet miał pomóc bezpośrednim ofiarom represji oraz ich rodzinom.
Jak wyliczył Andrzej Friszke, tylko przez pierwszy rok działań, Komitet pomógł ok. 600 rodzinom.
„Bez wątpienia powołanie KOR było wielkim sukcesem. Oto bowiem po raz pierwszy powstała jawna organizacja, która stawiając sobie za cel walkę o prawa człowieka pod komunistyczną władzą , połączyła tak wiele odmiennych środowisk” – wspominał Jacek Kuroń w ksiązce "PRL dla początkujących". I wyliczał: chadeków, katolicką prawicę i lewicę, socjalistów i rewizjonistów. Dla ilustracji panującego w Komitecie pluralizmu, wystarczy wymienić dwa nazwiska osób, których antagonizm dziś jest doskonale znany: Adam Michnik i Antoni Macierewicz.
Członkowie KOR-u i ich współpracownicy, w tym studenci, harcerze, młodzi działacze Klubów Inteligencji Katolickiej, organizowali wsparcie finansowe oraz rzeczowe dla osób represjonowanych i ich rodzin. Adwokaci: Władysław-Siła Nowicki, Jacek Taylor i Jan Olszewski służyli pomocą prawną. „Zasypywani doniesieniami o łamaniu praworządności przez MO, SB i lokalne sitwy – powołaliśmy (1977 r.) Biuro Informacyjne, które zajęło się sprawdzaniem doniesień i udzielaniem pomocy poszkodowanym” – wspominał Kuroń.
Biurem Interwencyjnym KOR kierował Zbigniew Romaszewski z żoną Zofią. W ciągu ponad czterech lat istnienia udokumentowało ono kilkaset przypadków naruszania praw człowieka i obywatela przez komunistyczne władze w Polsce.
Jesienią 1977 r. KOR przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej "KOR".
Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela
Kolejną inicjatywą opozycyjną, obok KOR, było powstanie 25 marca 1977 r. Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Apel informujący o jego powstaniu podpisali: Mieczysław Boruta-Spechowicz, Andrzej Czuma, Karol Głogowski, Kazimierz Janusz, Stefan Kaczorowski, Leszek Moczulski, Marek Niesiołowski, Antoni Pajdak, ks. Bogdan Papiernik, Zbigniew Sekulski, Zbigniew Siemiński, Bogumił Studziński, Piotr Typiak, ks. Ludwik Wiśniewski, Adam Wojciechowski, Andrzej Woźnicki, ks. Jan Zieja, Wojciech Ziembiński.
ROPCiO nawiązywał do tradycji niepodległościowych i piłsudczykowskich. Za cel stawiał sobie wymuszenie na władzach PRL przestrzegania postanowień Konferencji Bezpieczeńśtwa i Współpracy w Europie (KBWE).
ROPCiO wydawał odezwy, m.in. „Deklarację o wolności słowa”, wysyłał również listy otwarte do Sejmu i rządu PRL w obronie praw człowieka.
Ruch nie miał trwałej struktury i formalnego kierownictwa. W szczytowym momencie liczył kilkuset członków. Jego rzecznikami byli Andrzej Czuma i (do czasu wyodrębnienia się Konfederacji Polski Niepodległej) Leszek Moczulski.
ROPCiO wydawał pismo „Opinia” oraz inspirował powstanie wielu innych niezależnych periodyków.
Konfederacja Polski Niepodległej i Ruch Młodej Polski
W wyniku wewnętrznych tarć doszło do podziału w ROPCiO. W Warszawie Moczulski stworzył w 1979 r. Konfederację Polski Niepodległej (KPN), a w Trójmieście powstał Ruch Młodej Polski (RMP). Jednym z jego liderów był Aleksander Hall. Młodopolacy działali głównie w środowisku studenckim i młodzieży licealnej. Byli związani z duszpasterstwem akademickim prowadzonym przez jezuitów i dominikanów. Rok później, podczas strajków sierpniowych wspierali protestujących. Organizowali m.in. nabożeństwa w stoczni.
Służba Bezpieczeństwa wobec działań opozycji
Środowiska opozycyjne były inwigilowane i represjonowane przez Służbę Bezpieczeństwa.
7 maja 1977 r. w w Krakowie śmierć poniósł współpracownik KOR, student Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisław Pyjas. Oficjalny komunikat podawał, iż przyczyną jego śmierci były obrażenia głowy wywołane upadkiem ze schodów. Okoliczności zdarzenia wskazują jednak na to, że stał się on kolejną ofiarą działań Służby Bezpieczeństwa. Do dnia dzisiejszego sprawa śmierci Pyjasa nie została w pełni wyjaśniona.
Przykładem brutalnych działań władz komunistycznych wobec opozycji było rozbijanie przez bojówki złożone z aktywistów Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i Socjalistycznego Związku Studentów Polskich zajęć Towarzystwa Kursów Naukowych, prowadzonych przez grono naukowców związane z KOR.
Choć peerelowscy decydenci prowadzili zmasowaną kampanię propagandową przeciwko opozycji, używając wobec niej słownika rodem z lat stalinowskich: „reakcjoniści”, „rewizjoniści” „sługusy CAI”, to jednak nie doceniali jej siły.
W 1978 r. wiceminister spraw wewnętrznych gen. Bogusław Stachura mówiąc o działaniach resortu wobec osób pragnących uczcić pamięć ofiar z grudnia 1970 r. na Wybrzeżu, stwierdził, że „siły te nie zagrażają ani podstawom ustrojowym, ani instytucjom bazy i nadbudowy”.
Jak bardzo się mylił pokazały kolejne lata, które przyniosły powstanie NSZZ "Solidarność", a w dalszej perspektywie koniec trwających czterdzieści pięć lat komunistycznych rządów w Polsce. (PAP)
wka/ mjs