We Lwowie uczczono 100. rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta. Przedstawiciele konsulatu RP i mieszkańcy miasta złożyli we wtorek kwiaty i wieńce pod tablicą na domu przy ul. Łyczakowskiej 55, w którym urodził się poeta i gdzie mieszkał wraz z rodziną w latach 1924 – 1933.
Potem uczestnicy wtorkowej uroczystości udali się do kościoła św. Antoniego, w którym Zbigniew Herbert został ochrzczony. Był to kościół parafialny Herbertów, którzy mieszkali w jego najbliższym sąsiedztwie. Na tablicy wewnątrz świątyni jest umieszczony fragment wiersza "Moje Miasto": "…ocean lotnej pamięci/ podmywa kruszy obrazy/ w końcu zostanie kamień/ na którym mnie urodzono/ co noc/ staję boso/ przed zatrzaśniętą bramą/ mego miasta…"
Przedśmiertnym życzeniem Zbigniewa Herberta było, żeby pochować go we Lwowie na Cmentarzu Łyczakowskim. Nie udało się spełnić tego życzenia, ale na trumnę poety rzucono ziemią przywiezioną z jego rodzinnego miasta, z grobu generała Wacława Iwaszkiewicza, spoczywającego na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Lwów był dla Herberta najważniejszym, najbardziej ukochanym miastem, ale nazwa +Lwów+ pada wprost tylko w dwu wierszach - w "Lekcji kaligrafii" i "Wysokim Zamku" z tomu "Elegia na odejście". Natomiast bardzo częste w poezji Herberta są czytelne aluzje sugerujące, że chodzi o to właśnie miasto – poeta przywołuje nazwy ulic, sklepów oraz innych realiów Lwowa. Na przykład w prozie poetyckiej "Kraj" z tomu "Hermes, pies i gwiazda" daje się rozpoznać opis Lwowa: "Na samym rogu tej starej mapy jest kraj, do którego tęsknię. Jest to ojczyzna jabłek, pagórków, leniwych rzek, cierpkiego wina i miłości. Niestety, wielki pająk rozsnuł nad nim swą sieć i lepką śliną zamknął rogatki marzenia".
W wierszu "Moje miasto" z tomu "Hermes, pies i gwiazda" z 1957 roku poeta opowiada swój sen o tym, jak idzie ulicami rodzinnego miasta, ale "widok się nagle urywa / nie ma dalszego ciągu / po prostu nie można iść dalej" - poeta zdaje sobie sprawę, że zapomina coraz więcej szczegółów. W "Moim mieście" pojawia się szereg elementów miejskiej topografii przedwojennego Lwowa takich jak "sklep Paszandy", "trzecie gimnazjum", księgarnie. Rafał Żebrowski, historyk i siostrzeniec poety, zidentyfikował te punkty topograficzne i zauważa, że opisana w wierszu droga nie jest najkrótszą drogą z ówczesnego mieszkania Herbertów do szkoły. "Herbert w swym śnie wyraźnie wałęsa się […] zapewne znęcony witrynami tamtejszych księgarń" - pisze.
W ostatnim tomiku poetyckim Herberta, "Elegii na odejście", sąsiadują ze sobą dwa wiersze o wyraźnie lwowskiej tematyce: "W mieście" i "Wysoki Zamek" - utwór dedykowany innemu lwowiakowi – Leszkowi Elektorowiczowi, "z niezłomną przyjaźnią". Wysoki Zamek to wzgórze, na którym książę Daniel założył gród obronny nazwany imieniem książęcego syna – Lwa. Jest to zatem dla lwowian miejsce szczególne – miejsce, od którego bierze swój początek dzisiejsze miasto. Przywołanie lwowskiego motywu w jednym z ostatnich wierszy Herberta to symboliczny powrót do źródeł.
Losy rodziny Herbertów były dość charakterystyczne dla wschodniej Galicji. Ojciec Zbigniewa, półkrwi Ormianin, przybył do Lwowa z Wiednia. Pracował tutaj jako dyrektor banku. Szybko uległ urokowi miasta i stał się wielkim polskim patriotą, legionistą i obrońcą Lwowa. Zbigniew, ochrzczony w oddalonym o 100 metrów od ich domu kościele św. Antoniego w grudniu 1924 roku, uczył się we lwowskim gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego. Po wkroczeniu do Lwowa Niemców i likwidacji polskich szkół uczęszczał na tajne komplet, gdzie w 1943 roku zdał maturę. Kontynuował naukę na tajnym Uniwersytecie Jana Kazimierza. Aby zdobyć środki na utrzymanie rodziny, a także otrzymać Ausweis – dokument chroniący przed wywózką, poeta pracował jako karmiciel wszy w produkującym szczepionki przeciwtyfusowe Instytucie profesora Rudolfa Weigla.
"Lwów wywarł szalony wpływ na mnie. Teraz dopiero to doceniam. Przede wszystkim jako miasto wielonarodowościowe. Od urodzenia niemal zaszczepiony byłem przeciwko wszelkiej ksenofobii. Antysemityzm jest dla mnie czymś niezrozumiałym. Ja się bawiłem z Żydami, to byli moi najlepsi koledzy: z piaskownicy, z boiska, ze szkoły. […] Miasto to nie zbiór budynków, pomników, placów i mostów – o mieście stanowi atmosfera międzyludzka… I wydaje mi się, że w tym moim mieście była dobra atmosfera międzyludzka, bo polatywał nad nim duch tolerancji" - mówił Herbert w rozmowie zawartej w tomie "Humanistyka to przygoda".
Po dekadach włoski kompan Herberta, Francesco Cataluccio, wspominał, że Lwów pozostał dla Herberta punktem odniesienia do końca życia: "Zabierał ze sobą Lwów w każdą podróż (…). Bardzo często mówił mi o Lwowie i nieraz w swoich wędrówkach po Włoszech, stając przed jakimś domem, […] stwierdzał: taki jak we Lwowie. Chociaż dzisiejszy Lwów zmienił się, jego okazale budowle, parki, kościoły i cmentarze wciąż przypominają, że to miasto ma w sobie coś władczego i wspaniałego […]. Wyczuwa się w nim duch klasyczności, do którego Herbert stale się odwoływał. […]. Klasyczność może stać się kompasem, miernikiem wartości i wsparciem w życiu – tego Herbert uczył się we Lwowie i zawsze o tym pamiętał" – pisze Andrzej Franaszek w książce "Ostatnia Aleksandria. Lwów Zbigniewa Herberta".
Lwowianin Herbert przekładany był na język ukraiński od 1976 roku, kiedy pierwsze tłumaczenia Hryhorija Koczura ukazały się w czasopiśmie "Wseswit". W 1996 roku w Tarnopolu ukazał się tomik "Struna światła" przełożony przez Wasyla Machno. Młody ukraiński poeta fascynował się twórczością Herberta. "Teksty Herberta – wydawało się mnie – muszą +rozlec się+ w żywiole mojego języka ojczystego. Chciałem teksty maksymalnie przybliżyć ukraińskiemu odbiorcy – i jednocześnie nie zetrzeć rysunku poezji herbertowskiej, która jest na tyle delikatna, jak obrys na skrzydłach motyla" - wspominał Machno. Równolegle wiersze Herberta ukazywały się we Lwowie na łamach czasopisma "?". Przekładał go także Wiktor Dmytruk - w 2007 roku we Lwowie ukazały się "Poezje" Herberta w jego tłumaczeniu. Herberta na ukraiński przekładał też Dmytro Pawłyczko, poeta i tłumacz, były ambasador Ukrainy w Polsce. Inny ukraiński tłumacz Herberta to dziennikarz Andrij Pawłyszyn, który przełożył wybór esejów polskiego poety, opublikowanych we Lwowie w 2008 roku. (PAP)
aszw/