Gertruda Gesach żyjąca w XVII wieku w Biskupcu Reszelskim, została spalona na stosie „za czary przeciwko Bogu i człowiekowi”. To najstarsza wzmianka w dokumentach kościelnych z Warmii o znanej z imienia i nazwiska kobiecie, która, posądzona o magię, straciła życie w ogniu.
„Zapisy z 1612 roku o mieszkance Biskupca Reszelskiego, którą posądzono o to, że jest wiedźmą, znajdują się w Archiwum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie. Tam można odnaleźć akt oskarżenia przeciwko kobiecie oraz jej testament. To wyjątkowe dokumenty” - powiedział PAP dyrektor Archiwum Archidiecezji Warmińskiej ks. prof. Andrzej Kopiczko.
Jeśli chodzi o sam proces i wyrok śmierci, akta zawierają zdanie, że „Gertruda Gesach szukała niechrześcijańskiego umocnienia w bałwochwalstwie i działała za pomocą czarów przeciwko Bogu i człowiekowi, a zatem wskutek własnego świadectwa - przez ogień została spalona na popiół”. Nie dowiadujemy się, co tak naprawdę zrobiła nieszczęśnica z Biskupca Reszelskiego i czy wschodniopruskie przesądy mogły odegrać jakąś rolę oraz przyczynić się do jej śmierci.
Choć znane jest jej imię i nazwisko, nadal tajemnicą pozostaje, ile miała lat i czym się zajmowała. Jest za to ciąg dalszy historii nieszczęsnej Gertrudy. W aktach kurialnych wspomniano, że Gertruda, żona Matza Gesacha, 2 grudnia 1612 roku, przed wykonaniem wyroku, sporządziła testament, w którym swój majątek przepisała na miejscowy kościół. Testament został podpisany przez notariusza miejskiego Andrzeja Lichtenhagena.
Z zapisów wynika, że była zamożną kobietą i nie miała dzieci. W ostatniej woli Gertruda zapisała kościołowi w Biskupcu Reszelskim pół domu, półtora łanu ziemi i 40 grzywien w gotówce (wówczas była to duża kwota) na ornat, a także szpitalowi 10 grzywien z 50 grzywien z jej pieniędzy dziedzicznych. Jej mąż Matz Gesach „miał ofiarować świecącą się codziennie przez cały rok wieczną lampkę przed Najświętszym Sakramentem lub dać na to 20 grzywien”.
Wybitna warmińska archiwistka, Anneliese Triller (1903 - 1998), która w latach 1933–1945 kierowała diecezjalnym archiwum biskupim we Fromborku, zgłębiała historię warmińskiego Kościoła. Oprócz poważnej tematyki, prowadziła także kwerendy w sprawach obyczajowych: guseł, czarownic i katów. To ona w 1992 roku opublikowała artykuł o Gertrudzie Gesach. Wskazała w nim, że podobnych jak Gertrudy przypadków na Warmii było zapewne więcej, jednak ta sprawa trafiła do akt kurialnych tylko dlatego, że „oskarżona otrzymała niezwykłą skądinąd łaskę, jaką było pozwolenie skazanej na sporządzenie testamentu”.
Jak pisała uczona, w Prusach Wschodnich i Zachodnich od XVI do XVIII wieku zarówno w luterańskim Księstwie Pruskim, jak i na katolickiej Warmii odbywały się procesy czarownic. Przypomniała, że w Niemczech polowania na czarownice trwały przez prawie 100 lat. Jak wskazała, trudno określić czy wiara w czary, która istniała również w Prusach i na Warmii, związana była głównie z wciąż żywymi staropruskimi wierzeniami i czy była bardziej czy mniej rozpowszechniona niż na innych obszarach Niemiec.
O procesach czarownic na historycznej Warmii, ich przebiegu i częstotliwości prawie nic nie wiadomo, ponieważ domniemane wiedźmy sądzono i skazywano w poszczególnych kancelariach komorniczych, podobnie jak przestępstwa cywilne i te akta z XVI-XVIII wieku są już z reguły niedostępne - pisała badaczka. Zauważyła, że jedynie sporadycznie lub w przypadkach szczególnej wagi wzmianki o procesach czarownic znajdowały się także w najważniejszych i w całości zachowanych warmińskich dokumentach administracyjnych, które są dostępne w archiwum diecezjalnym.
Ofiarami oskarżeń o czary były najczęściej kobiety, ale zdarzało się, że o konszachty z wiedźmami byli posądzani także mężczyźni, a nawet duchowni.
W zachowanych do dziś aktach w Archiwum Archidiecezji Warmińskiej znajduje się dokument także z początku XVII wieku, który dotyczy księdza Ignacego Bernhagena z Sząbruka (podolsztyńska wieś-PAP). Otóż ten duchowny w 1616 roku został postawiony przed sądem, upomniany i ukarany za to, że odwiedził czarownicę i poprosił ją o radę. Na szczęście dla niego nie skończył tak tragicznie jak wspomniana Gertruda. Za konsultacje z czarownicą został skazany tylko na 30 grzywien. Ta nadzwyczaj łagodna kara została zastosowana ze względu na zaawansowany wiek księdza. Miał wówczas przeszło 80 lat.
W powszechnej opinii najbardziej znaną kobietą posądzoną o czary na Warmii jest Barbara Zdunk. Spłonęła ona na stosie w Reszlu w 1811 roku. Jest wskazywana jako ostatnia spalona w Europie czarownica.
Jednak historycy przeczą, że ta kobieta była oskarżona za czary. Dowodzą, że Barbara została skazana na śmierć na stosie, bo była podpalaczką i zabójczynią. W Prusach właśnie w ten sposób karano sprawców podpaleń. W pożarze, który wywołała Zdunk, zginęły dwie osoby: mężczyzna i dziecko. Barbary przed śmiercią nie uratowało nawet to, że była matką gromadki dzieci. Według przekazów, gdy podpalano stos, kobieta już nie żyła, bo kat łaskawie ją wcześniej udusił.
autor: Agnieszka Libudzka
ali/ aszw/