W wieku 78 lat zmarł David Lynch, amerykański reżyser, aktor, muzyk i malarz. Artysta, który postrzegał filmy jako ruchome obrazy uchwycone na taśmie. „Robię je, ponieważ lubię odwiedzać inne światy. Lubię się w nich gubić” – twierdził.
Mawiał, że jeśli którykolwiek z artystów mógłby być jego bratem, to tylko Franz Kafka. Pisarz ten jest autorem najbardziej fascynujących fraz, jakie w życiu przeczytał. Gdyby kiedykolwiek napisał scenariusz filmu kryminalnego, David Lynch przeniósłby go na ekran. Tym, co łączyło amerykańskiego artystę z Kafką, była fascynacja złudą i tajemnicą. Jego kino - balansujące na granicy jawy i snu – brało się z eksploracji podświadomości. „Śnię, ale nie w nocy. Nocne sny bywają dobre, jednak to drzemki w ciągu dnia są tym, co kocham. Zatapiając się w wygodnym fotelu, możesz kontrolować myśli i kierować je to tu, to tam. W pewnym momencie sen przejmuje kontrolę i wydarzenia zaczynają rozgrywać się bez twojej interwencji. Wiele rzeczy może się w ten sposób unaocznić. Zdarzają się pomysły, w których się zakochujesz” – wspomniał reżyser, cytowany przez portal The Creative Echo.
„Śnię, ale nie w nocy. (...) Zatapiając się w wygodnym fotelu, możesz kontrolować myśli i kierować je to tu, to tam. (...) Zdarzają się pomysły, w których się zakochujesz.”
David Keith Lynch urodził się 20 stycznia 1946 r. w Missouli w rodzinie naukowca Donalda Waltona Lyncha i nauczycielki Edwiny Lynch. Jako młody chłopak zaczął przejawiać zainteresowanie malarstwem i rysunkiem. Jego przewodnikiem po świecie sztuki był ojciec szkolnego kolegi, malarz Bushnell Keeler. To dzięki niemu podjął decyzję o studiach artystycznych. Lynch rozpoczął studia malarskie w Bostonie. Po pewnym czasie porzucił je i przeniósł się do Pennsylvania Academy of Fine Arts w Filadelfii. W tamtym okresie zaczął tworzyć filmy krótkometrażowe – „Sześciu mężczyzn, którym robi się niedobrze”, „Absurd Encounter with Fear”, „Alfabet”. W 1970 r. twórca wyjechał do Los Angeles, by studiować reżyserię w American Film Institute. Osiem lat później światło dzienne ujrzał jego pełnometrażowy debiut fabularny „Głowa do wycierania”. Surrealistyczna opowieść o parze, której rodzi się dziwny stwór – zaliczana dziś do klasyki kinematografii – zebrała mieszane recenzje. Zyskała jednak popularność dzięki pokazom o północy.
Obraz przykuł uwagę Stuarta Cornfelda i Mela Brooksa. Producenci zaproponowali Lynchowi realizację „Człowieka słonia” – historii mężczyzny cierpiącego na rzadką chorobę. Tytuł trafił do kin w 1980 r. i zachwycił branżę. Zebrał osiem nominacji do Oscarów, cztery szanse na Złote Globy i trzy statuetki BAFTA – m.in. w kategorii najlepszy film. Otworzył przed reżyserem możliwości pracy nad wysokobudżetowymi projektami. Na fali tego sukcesu George Lucas usiłował przekonać artystę, by wyreżyserował "Powrót Jedi", lecz ten nie był zainteresowany. Zamiast tego rozpoczął pracę nad adaptacją powieści Franka Herberta „Diuna”. Film, który zadebiutował w 1984 r., zebrał bardzo krytyczne recenzje. W opinii samego Lyncha był to najgorszy film w jego karierze. Studio nie zapewniło mu jakiejkolwiek swobody twórczej. „Nie obejrzę nowej wersji >>Diuny<< Denisa Villeneuve’a, ponieważ może przywołać ona zbyt wiele bolesnych wspomnień” – przyznał Lynch po latach.
W 1986 r. Amerykanin ponownie zachwycił środowisko filmowe. „Blue Velvet” zapewnił mu nominację do Oscara w kategorii najlepsza reżyseria. Jednak największy sukces miał dopiero nadejść. W 1990 r. Lynch zaprezentował w Cannes „Dzikość serca”, za którą zgarnął Złotą Palmę. W tym samym roku stworzył „Miasteczko Twin Peaks”, które stało się jednym z najbardziej kultowych seriali naszych czasów. Na ulicach miast na całym świecie zaczęli się pojawiać ludzie w koszulkach z napisem „To ja zabiłem Laurę Palmer”. Zachęcony powodzeniem serialu, Lynch powrócił do niego w 1992 roku filmem kinowym „Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz ze mną”.
Pięć lat później światło dzienne ujrzał kolejny obraz reżysera – „Zagubiona autostrada”. Nie został on jednak przyjęty tak dobrze jak poprzednie dzieła. W 2001 r. Lynch nakręcił “Mulholland Drive”, a w 2006 – “Inland Empire”. W 2017 r. zrealizował trzeci sezon „Twin Peaks”. Serial znowu odbił się w mediach szerokim echem, ale twórca z konsekwentną niechęcią wypowiadał się na jego temat. „Gdy coś skończysz, ludzie chcą, byś o tym opowiadał. Dla mnie to prawie jak przestępstwo. Filmy i obrazy mają własny język i nie należy ujmować tego przekazu słowami” – podkreślił stanowczo, cytowany przez The Guardian.
W 2006 r. podczas festiwalu w Wenecji Lynch odebrał Złotego Lwa za całokształt osiągnięć. W 2019 r. jego kolekcja nagród powiększyła się o honorowego Oscara. W laudacji na cześć twórcy aktorka Isabella Rossellini zwróciła uwagę, że w swoich filmach stara się on uchwycić „tajemnicę naszych emocji, uczuć, pasji, życia”. Przemowa reżysera zapisała się w historii jako jedno z najkrótszych oscarowych wystąpień. Trwała niespełna minutę. „Dziękuję Akademii i wszystkim, którzy pomogli mi w tej drodze. Gratuluję pozostałym nagrodzonym. Życzę wszystkim dobrej nocy” – powiedział. Następne słowa skierował do statuetki, wywołując wśród zgromadzonych salwy śmiechu: „Masz bardzo ładną twarz”.
Reżyser wspierał budowę Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage w Toruniu. Podarował twórcom tej inicjatywy kilkanaście kontenerów artefaktów z filmu i serialu „Twin Peaks”, które docelowo mają być prezentowane w części muzealnej gmachu. Kilkakrotnie gościł w Polsce – po raz pierwszy w 2000 r., gdy otrzymał Nagrodę dla Reżysera za Szczególną Wrażliwość Wizualną podczas festiwalu Camerimage. Z kolei w 2017 r. otworzył w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej wystawę swoich dzieł malarskich, rysunków i fotografii. Nigdy nie ukrywał, że lubi czasami wracać do swoich prac. „Dobrze jest niekiedy ponownie na nie spojrzeć, ponieważ dzięki temu widzę, w jakim miejscu jestem teraz. Podobny efekt daje oglądanie moich starych filmów. Ale nie robiłem tego od dłuższego czasu” – przyznał w wywiadzie dla Vulture.
W 2024 r. twórca ogłosił, że lekarze zdiagnozowali u niego rozedmę płuc. Zapewnił, że nie zakończy artystycznej działalności i nigdy nie przejdzie na emeryturę. „Panie i Panowie, tak – mam rozedmę płuc z powodu długotrwałego palenia. Uwielbiałem tytoń – jego zapach, moment odpalania papierosa i zaciąganie się dymem. Ta przyjemność ma jednak swoją cenę, a w moim przypadku tą ceną okazała się być rozedma płuc. Rzuciłem palenie ponad dwa lata temu” – napisał na portalu X.
W kolejnych miesiącach stan zdrowia Lyncha pogorszył się. Informacja o jego śmierci pojawiła się w czwartek wieczorem na profilu artysty na Facebooku. Reżyser zmarł na kilka dni przed urodzinami - w najbliższy poniedziałek skończyłby 79 lat. „Z głębokim żalem my, jego rodzina, informujemy o odejściu człowieka i artysty Davida Lyncha. Będziemy wdzięczni za odrobinę prywatności w tym czasie. Teraz, gdy nie ma go już z nami, na świecie jest wielka dziura. Ale jak on by powiedział: >>miej oko na pączka, nie na dziurę<<” – czytamy. (PAP)
Daria Porycka
dap/ aszw/ wj/