Rząd Francji ogłosił, że nie zamierza uczestniczyć w rozpoczynających się w poniedziałek obchodach 20. rocznicy ludobójstwa w Rwandzie. Decyzja zapadła po wypowiedzi rwandyjskiego prezydenta, który oskarżył Paryż o współodpowiedzialność za tę masakrę.
W wywiadzie udzielonym francuskojęzycznemu tygodnikowi "Jeune Afrique" Paul Kagame potępił Belgię i Francję za "bezpośrednią rolę, jaką odegrały w politycznym przygotowaniu ludobójstwa" oraz ocenił, że Francja "nie uczyniła dość, aby ratować życie ludzi podczas masakry". Rozmowa została opublikowana w niedzielę.
Do 1962 r. Rwanda była belgijską kolonią.
W reakcji na wypowiedź Kagame rząd francuski postanowił wycofać się z obchodów 20. rocznicy tragicznych wydarzeń z 1994 r. MSZ w Paryżu oświadczyło, że słowa rwandyjskiego prezydenta szkodzą wysiłkom zmierzającym do pojednania między obu krajami. Resort poinformował też, że swój udział w uroczystościach odwołała minister sprawiedliwości Christiane Taubira.
Podczas trwających cztery miesiące masakr, zapoczątkowanych śmiercią w katastrofie lotniczej w kwietniu 1994 r. ówczesnego prezydenta Rwandy Juvenala Habyarimany z plemienia Hutu, zginęło ponad 800 tys. ludzi, przeważnie ze stanowiącego mniejszość plemienia Tutsi.
Również w poniedziałek władze Rwandy oświadczyły, że obecność ambasadora Francji Michela Flescha na obchodach w Kigali jest niepożądana. Dyplomata miał zastąpić na uroczystościach minister Taubirę.
Podczas trwających cztery miesiące masakr, zapoczątkowanych śmiercią w katastrofie lotniczej w kwietniu 1994 r. ówczesnego prezydenta Rwandy Juvenala Habyarimany z plemienia Hutu, zginęło ponad 800 tys. ludzi, przeważnie ze stanowiącego mniejszość plemienia Tutsi. Hutu szukali na nich zemsty, oskarżając ich odpowiedzialnością za śmierć prezydenta. Ujawniły się też zadawnione waśnie etniczne.
Zdaniem władz Rwandy i części krytyków, także Francuzów, rząd ówczesnego prezydenta Francji Francois Mitteranda udzielał w 1994 r. zbytniego poparcia zdominowanemu przez Hutu rządowi Rwandy. Wielu członków tego rządu, w tym odpowiedzialni za masakry, znalazło we Francji bezpieczne schronienie i żyło tam spokojnie przez lata.
Rząd francuski przyznał w przeszłości, że w sprawie Rwandy popełnił poważne błędy, niezmiennie odrzuca jednak ponawiane przez Paula Kagame oskarżenia o współodpowiedzialność za tamte wydarzenia.
W 2008 r. powołana w Rwandzie komisja orzekła, że Francja wiedziała o przygotowaniach czynionych przez Hutu przed ludobójstwem oraz pomagała szkolić bojówki Hutu, które później uczestniczyły w masakrach.
Paryż twierdzi też, że francuskie wojska pomagały ochraniać ludność cywilną w ramach interwencji ONZ, jednak zdaniem Kagame francuskie oddziały w rzeczywistości ochraniały dopuszczające się zbrodni bojówki.
Zgrzyt w stosunkach Francja-Rwanda powstał po okresie odprężenia w ostatnich latach - w 2011 r. Kagame złożył nawet oficjalną wizytę w Paryżu, a Francja powołała jednostkę dochodzeniową ws. rwandyjskiej masakry.
W marcu sąd francuski skazał byłego agenta rwandyjskiego wywiadu Pascala Simbikangwę na 25 lat więzienia za rolę w ludobójstwie; to pierwszy tego rodzaju wyrok we Francji. (PAP)
akl/ ro/