Melba Hernandez, wieloletnia sojuszniczka Fidela Castro będąca jednym z jego najbardziej oddanych dowódców w rewolucyjnej partyzantce, zwana bohaterką kubańskiej rewolucji, zmarła w wieku 92 lat - poinformowała w poniedziałek rządowa gazeta "Granma".
"Pozostanie jedną z najwspanialszych i najbardziej ukochanych bojowniczek sprawy rewolucyjnej oraz niezniszczalnym wzorem kubańskiej kobiety" - podała gazeta będąca organem rządzących na wyspie komunistów.
Według "Granmy" Hernandez zmarła w nocy z niedzieli na poniedziałek na skutek komplikacji związanych z cukrzycą.
Urodzona w 1921 r. Hernandez była jedną z dwóch kobiet, obok Haydee Santamarii, które pomogły Fidelowi Castro w 1953 roku w ataku na koszary Moncada w Santiago na wschodzie Kuby. Atak, choć nieudany, uznaje się za początek rewolucji na Kubie przeciw skorumpowanej dyktaturze Fulgencio Batisty.
Podobnie jak Castro i część jego bojowników, obie kobiety trafiły do więzienia. Po wcześniejszym wyjściu na wolność organizowały wiece poparcia dla więzionych rewolucjonistów oraz przemycały z więzienia i dystrybuowały pisma polityczne pisane przez Castro.
Pozostając w ciągłym kontakcie korespondencyjnym z Castro, Hernandez współdowodziła jego Ruchem 26 Lipca. Po uwolnieniu bojowników wyjechała wraz z nimi do Meksyku, gdzie współtworzyła partyzancką armię.
Po przejęciu władzy brała udział w tworzeniu Komunistycznej Partii Kuby i należała do jej Komitetu Centralnego; była też ambasadorem Kuby w Wietnamie i Kambodży. W późniejszych latach widywano ją na oficjalnych uroczystościach w towarzystwie jednego z braci Castro.
W 1997 r. otrzymała nagrodę w dziedzinie praw człowieka od libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego, sojusznika Kuby, a w 2007 r. Uniwersytet w Hawanie przyznał jej honorowy doktorat ze stosunków międzynarodowych.
Jak podała "Granma", urna z prochami Hernandez zostanie pochowana na cmentarzu, na którym spoczywają pozostali uczestnicy ataku na koszary Moncada. (PAP)
akl/ mc/