
Prace nowatorskie zawsze jednych zachwycają, innych bulwersują - tak bywa z artystami wyprzedzającymi czas, a ona do nich należała - powiedziała PAP o Magdalenie Abakanowicz artystka i jej wieloletnia asystentka prof. Anna Goebel. "Ona nie znosiła ograniczeń, tworzyła własną rzeczywistość" - dodała.
Do 30 marca w warszawskiej Kordegardzie można oglądać wystawę "Magdalena Abakanowicz. Tkanina artystyczna", odtworzenie pierwszej indywidualnej wystawy Abakanowicz, tym razem pod nazwą "Magdalena Abakanowicz. Prolog". Jej kuratorami są Marta Kowalewska oraz Henryk Gac.
PAP: Na wystawie "Magdalena Abakanowicz. Prolog" oglądamy wczesne prace artystki.
Prof. Anna Goebel: Ta wystawa jest unikalnym projektem. Daje nam możliwość spojrzenia na twórczość artystki z jej początkowego okresu poszukiwań artystycznych. Już pierwsze dokonania Abakanowicz zrywały z tradycyjnym postrzeganiem tkaniny. Można w nich odnaleźć zagadnienia, które artystka później eksplorowała i które były istotne dla jej dalszych dokonań. Prace na wystawie ujawniają cechy charakterystyczne dla Abakanowicz, między innymi to dialog z przestrzenią, monumentalna skala czy organiczność.
W Kordegardzie przez swobodną aranżację wielkoformatowych lnianych i bawełnianych tkanin artystka stworzyła rodzaj instalacji. Taki sposób zakomponowania przestrzeni był nowością. Abakanowicz zanegowała tradycyjne role przypisywane tkaninie - dekorację i utylitarność zamieniła w kreację twórczą. Jej wczesne dokonania prezentowane na pierwszej indywidualnej wystawie stały się zaczynem dalszego rozwoju jej kariery artystycznej.
"Dzięki Abakanowicz i innym polskim artystkom i artystom tkanina zyskała pełną autonomię, stała się równoprawnym dziełem sztuki. Ale to Abakanowicz z największą intensywnością dokonała zmian dotyczących postrzegania tkaniny jako medium."
PAP: Kiedy tkanina artystyczna zaczęła nabierać większego znaczenia w twórczości Abakanowicz?
A.G.: Krótko po pierwszej wystawie indywidualnej artystka odniosła międzynarodowy sukces na Biennale Tkaniny w Lozannie w 1962 roku, a następnie, w 1965 roku, otrzymała złoty medal na Biennale w Sao Paulo za abakany. To one zrewolucjonizowały medium tkaniny i otworzyły artystce drzwi do świata sztuki - do znaczących galerii i muzeów na wszystkich kontynentach. Bezkompromisowo przekraczała granice pomiędzy dyscyplinami i wytyczała nowe drogi do wyzwolenia tego medium. Dzięki Abakanowicz i innym polskim artystkom i artystom tkanina zyskała pełną autonomię, stała się równoprawnym dziełem sztuki. Ale to Abakanowicz z największą intensywnością dokonała zmian dotyczących postrzegania tkaniny jako medium.
PAP: W 1977 r. zrobiła pani dyplom w pracowni Magdaleny Abakanowicz. Jakim była pedagogiem?
A.G.: Wyjątkowym i niezależnym, o ogromnym autorytecie. Przy pozornym dystansie emanowała ciepłem i życzliwością. Pracownia Gobelinu skupiała studentów z różnych kierunków i lat studiów oraz stażystów zagranicznych, co w tamtych latach nie było oczywistością. To była przestrzeń dla eksperymentu i rozwoju osobowości twórczej. Abakanowicz nie prowadziła typowych zajęć. Były to rozmowy o różnych materiach, skali, przestrzeni, strukturach, opowieści o podróżach czy zadziwieniu naturą; korekty poszczególnych prac były konstruktywne. Uczyła otwartości na różne propozycje, gdzie ważne były świadomość i myślenie kategoriami sztuki, a nie tylko tkackimi. Już wtedy podział na dyscypliny nie był dla nas ważny, chodziło bowiem o szersze spojrzenie na medium tkaniny. Istotne było myślenie o niej w kontekście sztuki.
Oczywiście panowały zasady, ale to nie one były celem nadrzędnym; służyły jedynie do poszukiwania własnego języka plastycznego. Ważni byli studenci, którzy mieli swoje pasje, chcieli pracować i się rozwijać, spędzać razem czas. Nadal aktualne i przypominane są jej stwierdzenia, np. "sztuka musi stać się snem, marzeniem, ryzykiem…", "reguły są po to, aby je przekraczać". Studenci najpierw poznawali zasady, aby świadomie móc im zaprzeczać i eksperymentować. Jej charyzmatyczna osobowość przyciągała studentów z wielu krajów Europy, ale również z Japonii, Australii, Nowej Zelandii, Meksyku czy USA. W tamtych latach studiowanie obcokrajowców w Polsce było rzadkością. Ich obecność przybliżała nam inny świat, wtedy dla nas niedostępny. Można powiedzieć, że dzięki sławie Abakanowicz świat przyjeżdżał do nas. Mieliśmy kontakt z różnymi kulturami, poznawaliśmy ich tradycje.
PAP: Po obronie dyplomu została pani asystentką Magdaleny Abakanowicz w Pracowni Gobelinu, później w Pracowni Tkaniny Artystycznej. Jak wspomina pani tę współpracę?
A.G.: Propozycję asystentury przyjęłam z zadowoleniem, ale też z obawą, czy podołam odpowiedzialności. Szybko okazało się, że pracownia stała się dla mnie najważniejszym miejscem w życiu. Rozumiałam, że asystent jest pośrednikiem między profesorem a studentami, szczególnie gdy profesor przyjeżdża rzadko. Czas wspólnej pracy, wszystkie spędzone razem chwile mam w pamięci. Nasza współpraca była możliwa dzięki temu, że z jednej strony nasze myślenie i odczuwanie były podobne, a z drugiej - różniłyśmy się na tyle, by się uzupełniać. Łączyły nas fale, wspólna chemia. Miałyśmy do siebie całkowite zaufanie, w pracowni tworzyłyśmy jeden organizm.
PAP: Czy twórczość Abakanowicz utarła ścieżkę kolejnym pokoleniom artystek/artystów?
A.G.: Osoby, które studiowały w pracowni, na pewno wykorzystały zdobyte doświadczenia i wiedzę nie tylko w obszarze sztuki, ale w ogóle w życiu. Niektórzy są pedagogami w różnych uczelniach, w pracowniach o różnym profilu, bo przecież byli studentami wielu kierunków. Są wśród nich absolwenci, którzy zajmowali się bądź nadal się zajmują pracą dydaktyczną w pracowniach tkaniny artystycznej. To również od nich samych zależy, co wyniosą z czasu studiów.
PAP: Dlaczego akurat tkanina? Zarówno w przypadku Magdaleny Abakanowicz, jak i u pani jako artystki, która również pracuje z tym medium.
A.G.: Trzeba przywołać lata 50., kiedy sztuka była poddawana wielu restrykcjom i cenzurze. Abakanowicz nie znosiła ograniczeń, miała potrzebę tworzenia własnej rzeczywistości, szukała swojego sektora. Wyobraźnia skierowała ją w kierunku tkaniny, wówczas dziedziny rzemieślniczej. Znalazła w niej szczelinę, którą mogła wypełnić. Dla mnie wybór tkaniny jako znaczącego medium w działaniach twórczych był naturalny, wiązał się z moją pracą pedagogiczną.
"Nasza współpraca była możliwa dzięki temu, że z jednej strony nasze myślenie i odczuwanie były podobne, a z drugiej - różniłyśmy się na tyle, by się uzupełniać."
PAP: Pani również miała wystawę indywidualną w Kordegardzie.
A.G.: Mam sentyment do tego miejsca. Kiedy otrzymałam propozycję wystawy w Kordegardzie w 1997 r., pojechałam zobaczyć tę przestrzeń. Każde miejsce ma swoją energię, swój charakter. To ono decyduje o aranżacji, o moich wyborach. Długo się zastanawiałam nad koncepcją, kształtem prezentacji. Weszłam w dialog z zastaną przestrzenią Kordegardy, przekształciłam ją, aby była przyjazna prezentowanym obiektom. Zasłoniłam duże okna, zastosowałam tylko światło sztuczne, powstające cienie były dopełnieniem całości. Dla mnie nie do zaakceptowania była agresywna, wzorzysta podłoga. Zmieniłam ją na jednolitą. Przestrzeń wypełniłam monumentalnymi wertykalnymi obiektami (220-400 cm wysokości) z przetworzonego papieru pakowego, istotna była relacja pomiędzy nimi.
PAP: Wystawa "Prolog" to rekonstrukcja pierwszej indywidualnej wystawy Abakanowicz. Jak odebrano ją wówczas, a jak możemy odebrać ją teraz, po 65 latach?
A.G.: Myślę, że debiut artystki w 1960 r. odbił się głośnym echem w środowisku twórczym. Nowatorskie prace jednych zachwycają, innych bulwersują. Tak bywa z wizjonerami i artystami wyprzedzającymi czas, a do takiej grupy należała Magdalena Abakanowicz. W ostatnich latach można było zobaczyć jej dokonania w wielu znaczących galeriach i muzeach świata - ukazywała ich wyjątkowość, różnorodność oraz wielość podejmowanych zagadnień. Ale jej wczesne prace na wystawach pojawiały się jako pojedyncze obiekty. Obecna prezentacja w Kordegardzie jest ważnym wydarzeniem artystycznym. Można na niej zobaczyć wczesny etap twórczości artystki, który do tej pory nie był znany publiczności.
Prof. Anna Goebel jest artystką wizualną. Zajmuje się działaniami w otwartej przestrzeni, tworzy kompozycje oraz obiekty. W 1972 r. rozpoczęła studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu (dziś Uniwersytet Artystyczny im. Magdaleny Abakanowicz) na Wydziale Architektury Wnętrz oraz Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby. W 1977 r. uzyskała dyplomy w pracowniach prof. Jana Węcławskiego i prof. Magdaleny Abakanowicz, której została asystentką w Pracowni Gobelinu (później Pracowni Tkaniny Artystycznej). Od tego czasu współtworzyła program pracowni, od 1990 r. prowadziła ją samodzielnie, a od 2022 r. współpracuje z nią jako konsultantka.
Rozmawiała Maria Kuliś (PAP)
maku/ miś/ aszw/