
18 kwietnia 2025 r. obchodzimy 1000. rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego na pierwszego króla Polski. Przedstawiamy opinie historyków na temat okoliczności i skutków tego wydarzenia.
Miejsce i data koronacji Bolesława Chrobrego nie są pewne. Z powodu niejednoznaczności źródeł historycy i archeolodzy mieli w tej sprawie różne opinie. W grę wchodziły trzy miasta: Gniezno, Poznań lub ewentualnie Kraków. W związku z tym, że tego typu uroczystości były organizowane w ważne święta kościelne, możliwe daty to Wielkanoc, która w 1025 r. przypadała właśnie 18 kwietnia, 23 kwietnia (dzień św. Wojciecha, patrona Polski), 6 czerwca (Zielone Świątki), a nawet – Boże Narodzenie poprzedniego roku, czyli 25 grudnia 1024 r. Niektórzy wskazywali, że koronacja Bolesława Chrobrego mogła przypaść na każdą z niedziel przed 17 czerwca 1025 r., gdy władca Polski zmarł w sędziwym dla epoki wieku 58 lat.
Henryk Samsonowicz (1930-2021) – historyk, wykładowca Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego:
„Chcąc wzmocnić swoją pozycję wśród możnych, także niezadowolonych z centralizmu książęcego, Chrobry, wykorzystując śmierć Henryka II, koronował się w 1025 r. w Gnieźnie na króla Polski. Koronacja stanowiła symbol awansu władcy polskiego na wyższy stopień hierarchii feudalnej w Europie. Był to tym samym awans państwa, oznaczający zrównanie go z innymi krajami, powszechnie uznawanymi za suwerenne. Polska stała się królestwem, organizmem państwowym – według ówczesnej teorii – wyższego rzędu. Niezależnie od jego zmiennych losów stworzono warunki zapewniające mieszkańcom poczucie własnej wartości i odrębności”.
Stanisław Zakrzewski (1873-1936) – historyk, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, autor biografii „Bolesław Chrobry Wielki”:
„Dwadzieścia pięć lat trwały wysiłki Bolesława i ponawiane kilkakrotnie bezpośrednie starania, by otrzymać koronę królewską i w ten sposób zrealizować obietnicę, a może i zobowiązanie, uczynione przez Ottona III na Zjeździe Gnieźnieńskim. (…) Przyczyny koronacji, i to może najważniejsze, leżą niewątpliwie w historii zewnętrznej. (…) Ze stanowiska zewnętrznej akcji Chrobrego główną kwestią jest, jak mogły przyjąć koronację Chrobrego cesarstwo i papiestwo, a więc Niemcy i Rzym. Cesarstwo było opróżnione. Henryk II zmarł 13 lipca 1024 r. Konrad II został obrany i koronowany królem niemieckim 6-8 września 1024, cesarzem został dopiero 26 marca 1026 r. Okres elekcji w Niemczech zbiegł się ze zmianą papieża. Benedykt VIII umarł 11 czerwca, nowy papież Jan XIX, brat Benedykta, został obrany w czasie 24 czerwca – 15 lipca 1024 r. Chrobry więc, decydując się na koronację, działał pod wpływem następstw pomienionych wydarzeń. (…) Otóż dochodzimy do wniosku, że Konrad II, będąc najprawdopodobniej wrogiem królewskości Bolesława i Mieszka, w r. 1025 musiał się z jej faktem godzić. Nie było to uznanie oficjalne, o ile o nim można w tych czasach mówić. W korespondenci dyplomatycznej, jeżeli ją prowadzono, zapanowała przerwa. Pamiętajmy jednak, że potężne czynniki na dworze Konrada popierały faktyczną królewskość Chrobrego i Mieszka II. Inaczej nie można by zrozumieć, że na Boże Narodzenie 1025 r. Konrad bawi w Akwizgranie; obok niego jako najbliższy doradca działa teść króla Mieszka II, sam Ezzo, zainteresowany bezpośrednio w sprawie zięcia, w którego rodzinie królewskość władców polskich była zawsze uznawana. Dopóki więc żył Chrobry, nie mogło być inaczej. Dopiero polityczne niepowodzenia Mieszka II w latach późniejszych pozwoliły królom niemieckim zakwestionować prawną stronę koronacji Chrobrego i Mieszka. (…) Jan XIX mógł wiedzieć o planach koronacyjnych Chrobrego. Fakt, że arcybiskup polski koronował po kolei w tym samym roku Chrobrego i Mieszka II, dowodzi, że czyn ten mógł nie stać w sprzeczności z wolą kurii. Za mało prawdopodobne jednak uważać należy, by kuria dawała jakiekolwiek oficjalne pozwolenie, tym bardziej nieprawdopodobne musi być przypuszczenie, by korona była błogosławiona w Rzymie i przysłana do Polski”.
Jerzy Strzelczyk (ur. 1941) – historyk, wykładowca Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor książki „Bolesław Chrobry”:
„Żadne źródło nie podało miejsca koronacji pierwszego króla Polski ani osoby koronatora. Najczęściej myślano o katedrze gnieźnieńskiej, która wprawdzie w 1018 r. (…) spłonęła, ale została zapewne przynajmniej prowizorycznie odbudowana. Poważne względy przemawiają wszakże za katedrą poznańską, która w tej sytuacji była zapewne budowlą bardziej okazałą i godną tej ceremonii. (…) Wydawałoby się bowiem, że motywy, dla których Bolesław Chrobry podjął pod koniec życia decyzję przyjęcia korony królewskiej, do której bezskutecznie dążył w 1000 r. i zaraz po nim, są wystarczająco jasne. Nie chodziło jedynie o gest, mający satysfakcjonować wybitnego władcę, który zarówno we własnej opinii, jak również opinii własnego społeczeństwa, a także w nieuprzedzonej części opinii obcej (np. Bruno z Kwerfurtu czy później Adam z Bremy), zajmował i bez formalnej koronacji rangę quasi-królewską, ani nawet o podniesienie Polski i jego władcy w oczach chrześcijańskiej Europy. Bolesław jednak, być może czujący zbliżający się kres życia i pragnąc, by dzieło ujednolicania i konsolidacji jego państwa nie zostało zaprzepaszczone po jego śmierci, zamierzał wziąć rozbrat z panującą dotąd w Polsce patrymonialną zasadą ustrojową, zapewniającą wszystkim męskim członkom dynastii panującej prawo do panowania. Pomny własnych doświadczeń z Odą i braćmi przyrodnimi, Chrobry zamierzał oddać dziedzictwo tylko jednemu ze swoich synów – Mieszkowi II. (…)
Koronacja samego Chrobrego wynosiła jego samego i jego potomstwo ponad ogół społeczeństwa, także przedstawicieli bocznych, niekoniecznie nam dobrze znanych linii rodu piastowskiego (…). Podkreślić należy, że choć Konrad II i sfery zbliżone do dworu niemieckiego z oburzeniem przyjęły obie koronacje królewskie, Bolesława i Mieszka, a nawet sfery skądinąd Piastom życzliwe, jak np. bamberski klasztor św. Michała (którego Mieszko II był dobroczyńcą), nie przyjmowały jak gdyby do wiadomości „nienależnej” godności królewskiej, samej legalności koronacji z 1025 r. ani w stosunku do ojca, ani do syna, strona niemiecka nie kwestionowała. Czyżby jakąś rolę odgrywała tu osoba żony Mieszka II, Rychezy, bliskiej krewnej (siostrzenicy) Ottona III, w sytuacji gdy także Konrad II akcentował swoje pokrewieństwo z domem ottońskim? Nie bardzo wypadało Konradowi II kwestionować godność królewską Rychezy, bez wątpienia namaszczonej wraz z mężem. Wiadomo, że nawet po utracie przez Mieszka II w 1031 r. godności królewskiej i wyjeździe Rychezy do Niemiec pozwolono jej zatrzymać honorowy tytuł królowej, który zachowała aż do śmierci w 1063 r. Czyżby na tę okoliczność liczył także Chrobry? Dlaczego tak długo zwlekał z koronacją? Przed pokojem w Budziszynie było to zapewne nierealne, ale po nim? Nie widać politycznych konieczności, by mogły wymusić na Chrobrym dalsze powstrzymywanie się od koronacji. A jednak czekał z nią aż niemal do przedednia swej śmierci.
Nasuwa się domysł o jakimś bliżej nam nieznanym zobowiązaniu wobec Henryka II, którego z takich czy innych względów książę polski chciał dotrzymać. Dopiero zatem śmierć cesarza rozwiązywała mu ręce. Co do nieżyczliwości Konrada II nie mógł mieć chyba złudzeń. O zgodzie papieża także nic nie słychać (choć może być to przemilczeniem nieżyczliwych źródeł niemieckich). Mogło to posłużyć zakwestionowania ważności koronacji. Przeważył jednak wzgląd na potrzeby państwa i dynastii. (…) Dodaje to dramatyzmu tej sprawie: oto władca, w poczuciu przemijania jego czasu, podejmuje ryzyko polityczne na form międzynarodowym (licząc, być może, na jego zmniejszenie przez osobę dostojnej synowej) w celu zmniejszenia przewidywanych trudności wewnętrznych związanych z sukcesją Mieszka II”.
Przemysław Urbańczyk (ur. 1951) – mediewista archeolog, profesor w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz w Instytucie Archeologii i Etnologii PAN, autor książki „Bolesław Chrobry – lew ryczący”:
„To wszystko stwarzało bardzo korzystne warunki dla starań Chrobrego o koronę królewską. Mógł ją w tej sytuacji wyprosić lub wręcz »kupić« u, znanego ze skłonności do przekupstwa, nowego papieża Jana XIX. O jego świadomości, że koronacja musi »kosztować«, świadczy uwaga Petra Damianiego, że już starając się w 1003 r. o koronę, Bolesław był gotów wysłać papieżowi bogate dary. Mógł też skorzystać z tego, że nowy król Rzeszy Konrad II, zajęty kłopotami wewnętrznymi, jeszcze nie nawiązał bliskich kontaktów z nowym papieżem. Chrobry mógł więc wykorzystać skomplikowaną sytuację geopolityczną, a jego wcześniejsze kontakty z Italią i Konstantynopolem potwierdzają przecież umiejętność prowadzenia gry dyplomatycznej w skali niemal kontynentalnej. Niestety w źródłach nie znajdziemy żadnych wzmianek o przebiegu przygotowań ani o staraniach o papieską akceptację koronacji. Nie znaczy to, że przeprowadził ją, nie prosząc o zgodę ani cesarza, ani papieża, co podejrzewają niektórzy badacze. Byłby to zrozumiały akt desperacji, ale sprzeczny z wykazaną w latach 1003–1004 świadomością wymogu uzyskania papieskiej zgody na namaszczenie i poświęcenie korony. O ile można zrozumieć programowe zlekceważenie nowego władcy Rzeszy, o tyle zignorowanie prerogatyw papieskich byłoby obciążone dużym ryzykiem krytyki, o której nic nie wiemy.
Nie znamy dokładnej daty koronacji Bolesława. Co do miejsca, w którym odbyła się ta uroczystość, możemy zasadnie wskazać na katedrę poznańską, która była najokazalszą budowlą kościelną w całym państwie. Alternatywa gnieźnieńska jest mniej prawdopodobna, bo po spaleniu się tamtejszej katedry w kwietniu 1018 r. (Thietmar VIII, 15) raczej jeszcze jej nie doprowadzono do odpowiedniego stanu. Koronatorem był pewnie arcybiskup Hipolit, o którym wiemy tylko, że zmarł w 1027 r., jak informuje lakonicznie Rocznik kapituły krakowskiej. (…) Charakterystyczne jest, że koronacji z 1025 r. nie zanotowało niemal żadne źródło powstałe w Polsce. Wynikało to zapewne z panującego tam i lansowanego pewnie przez samego Chrobrego przekonania, że prawdziwa koronacja odbyła się już w Gnieźnie w 1000 r. Potwierdza to Epitafium, które „mogło powstać już za rządów Mieszka II”. Informuje ono, iż „przez wzgląd na dobrą sławę powierzył ci [Bolesławie] Otto koronę”. (…) Pominięcie w piastowskiej tradycji namaszczenia z 1025 r. przedłużyło wstecz o ćwierćwiecze królewskie rządy Bolesława i pozwalało uniknąć tłumaczenia formalnych zawiłości, które spowodowały konieczność przeprowadzenia drugiej uroczystości pod koniec życia tak wielkiego monarchy. Dopiero w „Roczniku wielkopolskim” (ale tylko w rękopisie sieniawskim) zamieszczono jedyną rocznikarską informację o koronacji w 1025 r. (...) Nie wiemy, czy Chrobry umarł nagle, czy po dłuższej chorobie, która skłoniłaby go do refleksji nad swoim życiem. Może martwił się o zbawienie swojej duszy, ale liczył, że dbałość o szerzenie wiary wśród pogan i o ewangelizowanie swoich poddanych zrównoważy grzechy popełnione w imię sukcesu politycznego? Może niepokoiła go przyszłość państwa, któremu siłą zapewnił bezpieczeństwo zewnętrzne i spokój wewnętrzny? Może miał wątpliwości, czy desygnowanie Mieszka II na swojego jedynego sukcesora było dobrą decyzją? A może jednak umarł w poczuciu satysfakcji z życia poświęconego wzmacnianiu państwa, które przejął po ojcu i znacznie powiększone przekazał synowi?”. (PAP)
irk/