
3 maja 1939 r. na wystawie światowej w Nowym Jorku otwarty został pawilon polski. Przyciągał uwagę kilkudziesięciometrową wieżą. Nazywana złotą, w rzeczywistości charakterystyczny blask zawdzięczała płytkom z brązu.
Wystawa światowa w Nowym Jorku została otwarta 30 kwietnia 1939 r.
62 krajów oraz 1400 organizacji i firm zaprezentowało na niej wszystko, co najnowocześniejsze i najpiękniejsze. Włosi przysłali pociąg elektryczny, który mógł jeździć z prędkością 203 km na godzinę, Amerykanie pokazali prawie tak samo szybki swój pociąg spalinowy. Były też pierwsza w historii transmisja telewizyjnej z meczu baseballowego, kolorowe fotografie i dzieła sztuki.
Kilka dni po otwarciu wystawy, w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja, udostępniono publiczności pawilon polski. Otwarcia dokonał ambasador RP w Waszyngtonie, Jerzy Potocki. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem pawilonu była 56-metrowa (według niektórych źródeł o kilkanaście metrów niższa) ażurowa "Złota Wieża" projektu Jana Cybulskiego, Jana Galinowskiego i Felicjana Szczęsnego Kowarskiego. Stanowiła ona wyłącznie element dekoracyjny, bo ekspozycja została urządzona w osobnym budynku.
Przed wieżą, łączącą nowoczesne motywy art déco z inspiracjami sztuką średniowieczną, umieszczony został konny pomnik Władysława Jagiełły autorstwa Kazimierza Ostrowskiego, przeniesiony w 1945 roku do nowojorskiego Central Parku.
"Po pięciu minutach podjeżdżamy przed fronton zamkniętego na cztery spusty pawilonu polskiego. W środku pracuje sześciuset robotników. Imponujące wrażenie robi wieża, zbudowana całkowicie z lśniącego metalu. Pawilon ma świetne położenie, strzelistą wieżę widać ze wszystkich stron. Następny rejs +Batorego+ przywiezie tu czterysta ton eksponatów polskich. Będzie na co popatrzeć" – opisywał zamknięty jeszcze pawilon korespondent "Kina".
Pawilon polski miał na celu nie tylko dokumentować postęp II Rzeczpospolitej, ale przede wszystkim pokazać długą historię polskiej państwowości.
"W mniemaniu przeciętnego mieszkańca Europy Zachodniej czy Ameryki, Polska jest jednym z tych +nowych państw+ , które pojawiły się na mapie Europy dopiero po wojnie światowej. Tymczasem wiele z tych państw, to w rzeczywistości państwa b. stare, które zostały na okres dłuższy lub krótszy wcielone w skład wielkich mocarstw i obecnie zdołały się od nich oddzielić. Polska ze swą tysiącletnią ciągłością historii narodowej jest największym i jednym z najstarszych +nowych państw+" – pisał w 1939 roku oficjalny katalog polskiego pawilonu.
Polska wystawa symbolicznie łączyła kulturowe dziedzictwo dawnych wieków z najnowszymi osiągnięciami techniki i kultury II Rzeczpospolitej – odwiedzający mogli oglądać zarówno dzieła sztuki ilustrujące dzieje Polski średniowiecznej, jak również zapoznawać się z ekspozycjami poświęconymi przemysłowi, rolnictwu, czy inwestycjom takim jak Gdynia, czy Centralny Okręg Przemysłowy. W polskim pawilonie eksponowano także osiągnięcia polskiego wzornictwa i meblarstwa – przykładem może być "Pokój posła" zaprojektowany przez architekta Jana Bogusławskiego, łączący rozwiązania awangardowe z drewnianą rzeźbiarką. Cały pawilon miał charakter edukacyjno-propagandowy, a jego głównym założeniem była chęć pogodzenia przeszłości z przyszłością.
Organizatorom światowej wystawy w Nowym Jorku zależało na pokazaniu, że świat, w tym również Stany Zjednoczone podniosły się już po wielkim kryzysie gospodarczym przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Wystawa miała być więc wizualizacją postępu, nowoczesności i rozmachu. Na miejsce imprezy wybrano kilkusethektarowy teren po osuszonych mokradłach Flushing Meadows w nowojorskiej dzielnicy Queens.
Atmosferę na kilka tygodni przed wystawą opisywał korespondent polskiego tygodnika "Kino":
"Gdybym nawet nie chciał, musiałbym raz na zawsze wbić sobie w pamięć fakt, że za 6 tygodni zostanie w tym mieście otwarta wystawa światowa o zasięgu i wielkości takiej, o jakiej człowiekowi, szczególnie Europejczykowi nigdy się nie śniło. Każdy szczegół, każdy szyld tego wielomilionowego skupiska ludzkiego krzyczy na cały głos, że New York's World Fair 1939, zbliża się siedmiomilowymi krokami. Taki napis ma na swych tabliczkach rejestracyjnych 35 tysięcy samochodów prywatnych, które szaleją na asfaltach Manhattanu, taki sam napis, obok idyllicznego „welcome to New York“, noszą dumnie zielone cielska autobusów, żółte — tramwajów i rdzawe — kolejek podziemnych. Poza tym każdy sklep (…) szczyci się witryną, w której znajduje się afisz propagandowy. Nawet telefonistki w hotelu, w którym mieszkam (taka sobie czterdziestosiedmiopiętrowa piramida przy 57 ulicy), zmieniły od wczoraj swe dotychczasowe +your call please+ (jaki numer pan sobie życzy?) na stereotypowe +New-York's World Fair+. Ani chybi — New York na punkcie swej Wystawy całkowicie oszalał".
Oficjalne otwarcie wystawy odbyło się 30 kwietnia 1939 r., w 150. rocznicę zaprzysiężenia Jerzego Waszyngtona na prezydenta USA. Otwarcia dokonał Franklin Delano Roosevelt w towarzystwie Alberta Einsteina.
"Wszyscy, którzy przyjadą na Wystawę Światową w Nowym Jorku (...) otrzymają najserdeczniejsze powitania. Odkryją, że oczy Stanów Zjednoczonych są zwrócone ku przyszłości. Tak, nasz wóz jest nadal zaprzęgnięty do gwiazdy. Ale jest to gwiazda przyjaźni, gwiazda postępu dla ludzkości, gwiazda większego szczęścia i mniejszych trudności, gwiazda międzynarodowej dobrej woli i, ponad wszystko, gwiazda pokoju" – powiedział podczas ceremonii otwarcia prezydent Roosevelt.
Teren targów o powierzchni 486 ha wypełniony był nowoczesną architekturą pawilonów amerykańskich i międzynarodowych oraz tych reprezentowanych przez liczne prywatne firmy.
"Wysiadam z subway‘u i staję jak wryty. Naprzeciwko mnie wbija się w niebo potężna iglica o nieskazitelnej bieli. Obok — ogromnych rozmiarów kula. Te dwa pawilony, to symbole wystawy: +Perysfera+ i +Trylon+, które w środku mogą pomieścić osiem tysięcy ludzi" – pisał korespondent "Kina". Wewnątrz "Perysfery" mieściła się diorama przedstawiająca utopijne miasto przyszłości – "Democracity".
Na targach światowych przedstawiano najnowsze osiągnięcia techniki, sztuki nowoczesnej, architektury, przedstawiano dorobek wielu krajów świata. Jedną z najbardziej efektownych atrakcji targów był humanoidalny robot "Elektro", skonstruowany przez firmę Westinghouse Electric Corporation, specjalizującą się wówczas produkcji sprzętu elektronicznego, w tym skomplikowanych przekaźników i silników, ale również urządzeń AGD. Mierzący ponad 2 metry humanoid mówił, nadmuchiwał balony, a nawet palił papierosy – nie był jednak wyposażony w żaden system, choćby eksperymentalnej, sztucznej inteligencji (prace nad nią rozpoczęły się w latach 40. XX wieku). Działanie "Elektro" opierało się na technologii podobnej do ówcześnie funkcjonujących automatycznych centrali telefonicznych. Robot był w stanie odpowiadać na pytania dyktowane mu przez słuchawkę telefonu – precyzyjnie wypowiedziane sekwencje słów do mikrofonu powodowały wibracje, które z kolei przekształcane były w impulsy elektryczne, przetwarzane przez 48 przekaźników. "Elektro" mówił za pomocą ukrytego w jego obudowie gramofonu, który odtwarzał z góry zapisane sekwencje słów (robot był w stanie wypowiedzieć ich 700). Mechanizmy zainstalowane wewnątrz robota sprawiały, że urządzenie było w stanie liczyć na palcach, odróżniać kolory (czerwony od zielonego) i opowiadać żarty, a także powoli się poruszać.
Choć działanie robota opierało się wyłącznie na konsolidacji szeregu technologii elektronicznych dostępnych w latach 30. XX wieku, "Elektro" zapisał się w historii robotyki. Humanoid służył również celom marketingowym – firma Westinghouse Electric stworzyła robota również po to, aby ten reklamował innowacyjne wówczas sprzęty gospodarstwa domowego, takie jak np. zmywarki domowe.
Inną, niezwykle spektakularną atrakcją wystawy, która zarazem w dużym stopniu "przewidziała przyszłość" była "Futurama" – ogromnych rozmiarów ruchoma makieta koncernu motoryzacyjnego "General Motors", wyobrażająca wizję miasta i przedmieść z lat 60. XX wieku.
Atrakcję zaprojektował Norman Bell Geddes, znany amerykański scenograf i projektant przemysłowy, tworzący w nurcie art déco i streamlined moderne. Podczas oglądania "Futuramy" odwiedzający poruszali się na siedziskach przypominających taśmę produkcyjną, mając iluzję lotu nad miastem przyszłości.
Pomysłodawcy makiety General Motors umieścili samochód w centrum życia. Przewidywali, że przyszłość będzie należała do niego, a świat zostanie opleciony siecią autostrad i szerokich arterii.
"Futurama" przedstawiała innowacyjne wówczas i pionierskie koncepcje w postaci autostrad bezkolizyjnych i bezkolizyjnych estakad, które zastosowano w USA w prawie w niezmienionej formie po II wojnie światowej. "Futurama" proponowała zarazem wizję miasta pozbawionego komunikacji publicznej, całkowicie zależnego od samochodów i zmotoryzowanego, z ogromnymi drapaczami chmur w centrum i domkami jednorodzinnymi na przedmieściach.
Odwiedzający w 1939 roku wystawę 14-letni Bob Hesdorfer tak opisał swoje doświadczenia: ”Słychać było głos, który opisywał to, co widzieliśmy. To było po prostu oszałamiające. Ruch samochodowy odbywał się pod ziemią, albo przynajmniej pod poziomem chodnika – chodniki były nad i wokół. Nie trzeba było czekać, aby przejść przez ulicę, czy aż zmieni się światło".
Na targach światowych w Nowym Jorku, choć dopiero w roku 1940, zaprezentowano również wczesny prototyp gry komputerowej - automat "Nimatron", który umożliwiał rozegranie matematycznej gry strategicznej "nim" między człowiekiem a maszyną. "Nimatron" był w rzeczywistości wczesnym nieprogramowalnym komputerem złożonym z przekaźników. Był to jeden z niewielu eksponatów wystawy, który służył wyłącznie rozrywce – automat miał zaprojektowane celowe opóźnienia, aby stworzyć "iluzję" myślenia maszyny. Wygrana z "Nimatronem" nie należała do łatwych, a odwiedzający, którzy pokonali maszynę otrzymywali pamiątkową monetę.
Targi obfitowały również w szereg innych ekspozycji prezentujących m.in. kolorową telewizję, kalkulatory, nowoczesne pojazdy, szybką kolej, czy klimatyzację.
Wizja pokojowej przyszłości świata, za którą opowiadała się wystawa nowojorska, została zburzona zaledwie 4 miesiące po jej otwarciu wraz z wybuchem II wojny światowej. Wybuch wojny w Europie spowodował spadek zainteresowania wystawą, która nie osiągnęła planowanej frekwencji 100 milionów odwiedzających.
Polska "Złota wieża" nie ocalała, choć jesienią 1940 r. podjęto próbę zebrania pieniędzy na ten cel. Jedną z płytek z brązu kupiła nawet żona prezydenta Stanów Zjednoczonych - Eleanor Roosevelt, ale już wkrótce potem powszechną uwagę przykuła wojna. Ślad po "Złotej wieży" zaginął. (PAP)
pt/ jkrz/