To człowiek, bez którego nie byłoby wolnej Polski - powiedziała o Jacku Kuroniu szefowa Fundacji im. Stefana Batorego Ewa Kulik-Bielińska podczas debaty "Polskie dylematy" w 80. rocznicę jego urodzin. Najważniejsza "była dla niego rozmowa, dialog, spotkanie z drugim człowiekiem" - dodała.
Ewa Kulik-Bielińska podkreśliła, że rozmowa o polskiej drodze do wolności to dobry sposób na przypomnienie zasług Kuronia, który w poniedziałek - gdyby żył - skończyłby 80 lat. "Bo Jacek to (...) człowiek, któremu trudno dać jakąś jedną etykietę. Bo jest to pedagog, działacz społeczny, polityk, teoretyk i praktyk ruchów społecznych, ideolog" - scharakteryzowała Kuronia Kulik-Bielińska.
Kulik-Bielińska nawiązała także do słów Adama Michnika, prowadzącego wtorkową debatę, który w latach 70. XX w. mówił o członkach rodzącej się opozycji - "wszyscyśmy z Jacka". "To człowiek, bez którego nie byłoby wolnej Polski" - powiedziała o Kuroniu szefowa fundacji.
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" przypomniał, że problemy przed którymi w latach PRL-u stała opozycja oraz polskie społeczeństwo zamykały się w pytaniach "jak współżyć z dyktaturą, jak ten system przekształcać, demokratyzować, jak się przed nim bronić i wreszcie jak go unicestwiać". Według Michnika, Kuroń, który także stanął przed tymi problemami, miał dwie dusze będąc "z temperamentu rewolucjonistą, natomiast z myślenia - twardym pragmatykiem, realistą".
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" przypomniał, że problemy przed którymi w latach PRL-u stała opozycja oraz polskie społeczeństwo zamykały się w pytaniach "jak współżyć z dyktaturą, jak ten system przekształcać, demokratyzować, jak się przed nim bronić i wreszcie jak go unicestwiać". Według Michnika, Kuroń, który także stanął przed tymi problemami, miał dwie dusze będąc "z temperamentu rewolucjonistą, natomiast z myślenia - twardym pragmatykiem, realistą".
W opinii historyka i filozofa Dariusza Gawina, okres działalności Kuronia i jego współpracowników był dla Polski "gwiezdnym czasem" - mówił Gawin w nawiązaniu do tytułu wspomnień Kuronia - czasem, kiedy nastąpiła uniwersalizacja polskiego doświadczenia komunizmu.
Badacz wyjaśnił, że działalność lewicy w czasach PRL-u można określić jako "drogę od rewizjonizmu do Solidarności". Tłumaczył, że wielu późniejszych opozycjonistów zaczęło odchodzić od swych rewolucyjnych poglądów w latach 60. XX w. "Kuroń w swych wspomnieniach pisał, że przestał być komunistą dopiero po Marcu '68" - przypomniał Gawin, dodając, że z tekstów opozycjonisty przebija idea samoorganizacji społecznej.
W ujęciu historyka, Kuroń był organizatorem, działaczem, ale także teoretykiem i myślicielem. "Jego teksty są równie ważnie jak teksty, które pisał Adam Michnik lub Leszek Kołakowski" - ocenił Gawin.
Omawiając środowisko rewizjonistów w PZPR socjolog i historyk idei Jerzy Szacki tłumaczył, że nawet część działaczy komunistycznych nie pasowała do obowiązującego ustroju, ponieważ odrzuciła jego najważniejszą zasadę - zasadę lojalności, posłuszeństwa, dyscypliny partyjnej, konformizmu w ramach istniejącego ładu. "Jeśli ktoś z tym się nie liczył, to w gruncie rzeczy był człowiekiem, który wychodził poza system" - tłumaczył Szacki.
Uczestnicy debaty zgodzili się, że za lewicowy manifest niezależności należy uznać wystosowanie w 1964 r. przez Kuronia i Karola Modzelewskiego "Listu otwartego do członków PZPR", który wskazywał na konflikt pomiędzy klasą robotniczą i centralną biurokracją partyjną. Zdaniem Michnika, autorzy listu "przekroczyli Rubikon", odgraniczający w realiach komunizmu lojalność od buntu.
Jeden z sygnatariuszy pisma, Modzelewski, mówił podczas debaty, że w piśmie do władz PZPR-u "było więcej myśli Kuronia". "Jacek był myślicielem na granicy fantastyki, był myślicielem-wizjonerem. Jednocześnie był człowiekiem żywego słowa. Starałem się to żywe słowo dyscyplinować, ująć w karby, aby dało się je nie tylko powiedzieć, ale i napisać" - wspominał historyk, były działacz opozycji.
Podkreślił, że nie spodziewał się żadnej rewolucji społecznej w latach 60. "W liście nie było strategii, była droga do wyzwolenia, ale nie przez strategię, a przez utopię" - mówił Modzelewski.
W jego opinii, strategia walki z władzą wykształciła się dopiero w czasach KOR-u - była to jednak filozofia walki o prawa człowieka obliczona na zwiększenie swobód obywatelskich, nie zaś - nierealne według Modzelewskiego - radykalne dążenie do zrzucenie dyktatury.
"W gruncie rzeczy wyrok śmierci na dyktaturę został podpisany 31 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, a dzień wcześniej w Stoczni Szczecińskiej" - ocenił znaczenie Porozumień Sierpniowych Modzelewski. Jak tłumaczył, wraz z utworzeniem wielkiego, niezależnego od partii, zawodowego ruchu robotniczego, system komunistyczny "utracił swoją spójność i zdolność do normalnego funkcjonowania".
Obok Fundacji im. Stefana Batorego wtorkową debatę zorganizowały "Gazeta Wyborcza" i "Krytyka Polityczna".(PAP)
wmk/ ls/