
Francuski historyk Jean-Pierre Filiu, który spędził miesiąc w Strefie Gazy, pracując dla organizacji humanitarnej, opisał swój pobyt w książce, która w środę trafi do księgarń we Francji. Jak ocenia dziennik "Le Monde", jest to rzadka relacja z ogarniętego wojną palestyńskiego terytorium.
Fragmenty książki, zatytułowanej "Historyk w Gazie", "Le Monde" opublikował w poniedziałek. O książce poinformowały również lewicowy dziennik "Liberation" i radio France Inter. Media przypominają, że dziennikarze zagraniczni nie mogą wjechać do Strefy Gazy od rozpoczęcia ofensywy izraelskiej po atakach Hamasu na Izrael z 7 października 2023 roku.
Filiu, arabista i historyk zajmujący się Bliskim Wschodem, od lat 80. XX wieku jeździł regularnie do Strefy Gazy. 19 grudnia 2024 roku wjechał tam wraz z organizacją humanitarną Lekarze Bez Granic. Przebywał w strefie humanitarnej Al-Mawasi niedaleko miasta Chan Junis; spędził w Gazie 32 dni, do 21 stycznia 2025 roku.
We fragmentach opublikowanych przez "Le Monde" autor książki opisuje "dantejski pejzaż", który odkrywa się przed nim w nocy, gdy wraz z konwojem humanitarnym wjeżdża do Gazy, i niekończące się widoki ruin.
Jak opowiada, wysłuchał relacji na temat wydarzeń w mieście Bajt Lahija, na północy Strefy Gazy. "Słowa czystka etniczna nie wydają się nadmierne do określenia metodycznego wypędzania ludności i tak samo metodycznego burzenia budynków" - ocenia Filiu. Opisuje również oglądane w drodze do Chan Junis namioty rozstawione przez uchodźców wprost na plaży, ciągnące się kilometrami. "Dawno już zrozumiałem, że Gaza, którą znałem i którą przemierzyłem, już nie istnieje. Teraz już to wiem" - pisze Filiu.
Prócz problemów humanitarnych, np. z dostępem do wody, autor opisuje - jak to ujmuje "Le Monde" - tych, którzy zyskują na wojnie w Strefie Gazy, na przykład atakujących konwoje z pomocą humanitarną. Napaści te "są coraz częstsze i lepiej zorganizowane" i pokazują "dezintegrację porządku publicznego" w Strefie Gazy - relacjonuje.
Zwraca uwagę na to, że jedna trzecia ludności Strefy Gazy, "najmłodsza i najbardziej obiecująca", nie chodzi do szkół i że według UNESCO praktycznie wszystkie dzieci w Strefie Gazy wymagają wsparcia psychologicznego. Kobiety cierpią z powodu "katastrofalnej degradacji" warunków higienicznych, a zgodnie z ocenami ONZ kobiety i dziewczęta coraz częściej narażone są na przemoc seksualną.
Filiu zarzuca mediom europejskim, że "zgodziły się na zakaz" dostępu do tego terytorium, i uważa, że wojna w Gazie spowszedniała szybciej niż wojna na Ukrainie. Naukowiec już wcześniej był w strefach konfliktu, w tym na Ukrainie, a także w Syrii, Afganistanie, Iraku i Somalii.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ mms/