
Król królów, Zwycięski Lew Plemienia Judy i Wybraniec Boży, cesarz Etiopii Hajle Syllasje I – to tylko kilka z oficjalnych tytułów, które nosił władca tego afrykańskiego kraju, ras Tafari Mekonnen. Na drugim końcu świata, na Jamajce, rastafarianie obwołali go swoim mesjaszem i bogiem.
Historycy i współcześni Etiopczycy spierają się, czy zmarły przed 50 laty Hajle Syllasje był brutalnym despotą czy symbolem afrykańskiej dumy. Do tej tytulatury trzeba jeszcze dodać funkcję przywódcy Etiopskiego Kościoła Prawosławnego. Samo „ras” jest najwyższym w Etiopii tytułem szlacheckim.
Wielu rastafarian, których Hajle Syllasje odwiedził na Jamajce w 1966 r., wierzy, że Bóg pojawił się na ziemi w ludzkiej postaci trzy razy: najpierw jako starotestamentowy kapłan Melchizedek, potem jako Jezus, a w końcu jako ras Tafari Mekonnen. Pod tym imieniem późniejszy Hajle Syllasje przyszedł na świat w etiopskiej prowincji Harer w 1892 r.
Według Etiopczyków koronowany na 225. cesarza Etiopii Hajle Syllasje wywodził swój rodowód od Menelika I – pierwszego cesarza kraju, według legendy syna starotestamentowego króla Salomona i królowej z kraju Saby. Ta genealogia została zapisana w konstytucji Etiopii z 1955 r.
W Polsce wyobrażenie o etiopskim władcy w dużej mierze ukształtował Ryszard Kapuściński, kreśląc w swoim „Cesarzu” obraz otoczonego wylęknionymi donosicielami despotycznego tyrana, który nie potrafił czytać i pisać. O ten ostatni zarzut Etiopczycy do dziś mają pretensje do polskiego reportażysty, bo w ich oczach cesarz był prawdziwym erudytą, który ze swadą prowadził konwersacje na dworach i w gabinetach światowych przywódców.
Niedawno polemikę z fabularyzowanym i świadomie przerysowanym reportażem polskiego dziennikarza przeprowadził historyk niemiecko-etiopskiego pochodzenia Asfa-Wossen Asserate w książce „Hajle Syllasje. Ostatni cesarz Etiopii”. Nie zaprzeczając ewidentnym wadom władcy, pokazał jego osiągnięcia w unowocześnianiu kraju.
Według członków dworu cesarza, którzy dostarczali Kapuścińskiemu informacji, Hajle Syllasje uwielbiał luksus i drogie samochody, których rzekomo miał około 30. Pod koniec życia poświęcał więcej uwagi dzikim zwierzętom niż cierpiącym głód poddanym. W 1973 r. włoska reportażystka Oriana Fallaci przeprowadziła z nim wywiad i rozmowę rozpoczęła pytaniem: „Wasza Wysokość, widziałam biednych biegnących za twoim samochodem… Jak się czujesz w obliczu ubóstwa?”. Cesarz zaczął filozoficznie, że bogaci i biedni zawsze istnieli, a zakończył pragmatycznie, mówiąc, że jedyną receptą na biedę jest praca.
Kiedy młody Hajle Syllasje objął władzę – najpierw jako regent w 1916 r., a w 1930 r. jako cesarz – Etiopia była biedną, odizolowaną od świata monarchią absolutną, zakorzenioną w głębokim średniowieczu. Jednocześnie – co podkreśla w swojej książce Asfa-Wossen Asserate – Etiopia była jedynym obok Liberii krajem Afryki, który nie był kolonią Europejczyków. Historycy doceniają, że nowy władca przystąpił do reform: budował drogi, tamy, rozpoczął znoszenie niewolnictwa, wprowadził pierwszą w dziejach kraju konstytucję, zwiększającą nieco znaczenie parlamentu, ale i umacniającą jego własną władzę (znalazł się w niej zapis, że następcami cesarza mogą być wyłącznie jego dzieci).
W 1935 r. wprowadził kraj do Ligi Narodów i niemal z dnia na dzień musiał przerwać reformowanie, bo Włochy zdecydowały, że zbudują imperium kolonialne i napadły na Etiopię. Hajle Syllasje uciekł do Wielkiej Brytanii, gdzie zorganizował rząd na uchodźctwie. Wrócił po wojnie i dalej zmieniał kraj, m.in. kazał budować szkoły i założył uniwersytet swojego imienia. Zmiany trwały do początku lat 70. XX wieku, gdy do kraju przyszła susza, która zabrała ponad 100 tys. istnień ludzkich. Według historyków Hajle Syllasje nie potrafił wyciągnąć kraju z kryzysu, nie zmienił wsi uzależnionej od kaprysów pogody i nie potrafił pomóc jej mieszkańcom.
W 1974 r. w kraju wybuchły zamieszki, wykorzystane przez Związek Sowiecki do wsparcia zamachu stanu, który obalił cesarza, a wraz z nim liczące 3 tys. lat etiopskie cesarstwo. Tak jak historycy mają mieszane opinie o dokonaniach ostatniego cesarza Etiopii, podobnie podzieleni w ocenach są sami Etiopczycy. Jedni pamiętają głód, inni – pójście na uniwersytet, który pod zmienioną nazwą kształci studentów do dziś.
Hajle Syllasje zmarł w Addis Abebie 27 sierpnia 1975 r. W wiosce Szaszemenie, położonej na południe od etiopskiej stolicy, wciąż spotkać można Afroamerykanów, którzy w latach 50. i 60. XX wieku pod wrażeniem jego postaci wyemigrowali do tego afrykańskiego kraju.
Tadeusz Brzozowski (PAP)
tebe/ akl/