
W styczniu 2024 r. Polska Agencja Prasowa zamieściła materiał o Władysławie Zalewskim, konstruktorze pierwszego polskiego samolotu wojskowego. Dzięki tej publikacji udało się odnaleźć jego rodzinę. Otrzymane od niej informacje znacznie poszerzyły wiedzę o wojennych i powojennych losach Zalewskiego.
28 stycznia 2024 r. w depeszy PAP o Władysławie Zalewskim, konstruktorze pierwszego polskiego samolotu wojskowego, Marcin Dambek, przedstawiciel fundacji Polskie Miejsca Pamięci, apelował o pomoc - zależało mu na odnalezieniu rodziny konstruktora.
– Przez lata w książkach o historii lotnictwa pisano, że Zalewski został pochowany w Londynie. Okazało się, że spoczął na cmentarzu w Mildenhall, w tym mieście spędził też ostatnie lata swojego życia – powiedział wówczas PAP Marcin Dambek, wolontariusz fundacji Polskie Miejsca Pamięci.
Żeby poznać emigracyjne losy Zalewskiego, Dambek potrzebował kontaktu z jego rodziną. W materiale PAP mówił wtedy: - Chcemy przy jego płycie nagrobnej postawić postument ze śmigłem samolotowym. Abyśmy mogli to zrobić, zarząd cmentarza potrzebuje zgody rodziny zmarłego, dlatego apelujemy o pomoc.
Depesza PAP o Zalewskim poprzez media, które ją opublikowały, zaczęła własne życie w internecie.
- Szukałam informacji o Władysławie Zalewskim, ale seniorze, czyli ojcu (syn i ojciec nosili to samo imię – PAP), bo niewiele o nim wiadomo, i wtedy trafiłam na ten artykuł PAP! Od razu napisałam do fundacji Polskie Miejsca Pamięci, która była podana w tym tekście – powiedziała PAP Agnieszka Młodzka-Stybel z Warszawy.
- Dzięki kontaktowi z panią Agnieszką, kuzynką Władysława Zalewskiego, poznaliśmy wiele faktów z życia tego wybitnego konstruktora – powiedział PAP Marcin Dambek. - Losy Władysława Zalewskiego we wrześniu 1939 r. były bardzo podobne do historii ludzi pracujących z nim w Państwowych Zakładach Inżynierii. Z jednym wyjątkiem – nikt nie poinformował Zalewskiego, kiedy dokładnie odjeżdża pociąg ewakuujący na wschód pracowników zakładów i materiały z tego koncernu. Oczywiście, spóźnił się na pociąg i postanowił gonić go swoim motocyklem. To tylko epizod, cały czas badam historię Zalewskiego i pracuję nad spisaniem jego biografii – opowiadał Dambek. Podkreślił również, że poszukiwania informacji o znanych Polakach są żmudne i czasochłonne, jednak odnalezienie ich rodzin często znacząco przyspiesza cały proces.
- Pani Agnieszka opowiedziała, że Zalewski został wysłany do ciężkich prac na terenie Rosji, a później znalazł się w 2. Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Władysława Andersa. Pokazała mi zdjęcie Zalewskiego z tego okresu - w wojskowym płaszczu. Na odwrocie fotografii napisano, że zrobiono je w Tobruku. Z racji umiejętności Zalewski został przeniesiony do Wojskowego Instytutu Technicznego – tłumaczył Dambek.
Władysław Zalewski urodził się 28 stycznia 1892 r. w Warszawie. Od wczesnych lat pasjonował się budową samolotów.
„Uczeń Władysław Zalewski budowę swojego pierwszego samolotu rozpoczął w 1909 r. Jednak pracy tej nie dokończył ze względu na trudności materialne. Zniecierpliwiony postanowił zatem latać sposobem tańszym i wymagającym mniejszego nakładu pracy. Wiosną 1912 r. z pomocą brata zbudował w Milanówku koło Warszawy zupełnie udany szybowiec” – pisał w magazynie „Skrzydlata Polska” (6 lutego 1955 r.) Zdzisław Gryglicki.
„Lot na szybowcu Zalewskiego odbywał się w ten sposób, że do szybowca były zaczepione dwie liny ciągnięte przez czterech kolegów konstruktora. Po wzlocie na maksymalną osiągalną wysokość, po odczepieniu linek, pilot rozpoczynał lot ślizgowy. Loty na tym szybowcu, według słów Zalewskiego, były bardzo przyjemne i bezpieczne. W najbardziej niepomyślnym wypadku kończyły się na złamaniu kilku żeber lub zerwaniu paru drutów usztywniających konstrukcję” – napisał Gryglicki.
W czasie I wojny światowej Zalewski zgłosił się jako ochotnik do lotnictwa armii carskiej. Tam współpracował przy konstrukcjach samolotów do celów wojskowych. W dwudziestoleciu międzywojennym wsławił się kilkoma udanymi konstrukcjami, m.in. WZ X - pierwszym w pełni polskim samolotem wojskowym. W 1928 r. na zlecenie Państwowych Zakładów Lotniczych rozpoczął pracę nad czterosilnikowym bombowcem oznaczonym PZL-3. Samolotu tego nie wdrożono jednak do produkcji ze względu na duże koszty wytwórcze, ale jego bardzo nowoczesna koncepcja ogólna i awangardowe rozwiązania zostały później wykorzystane przez innych konstruktorów.
Zalewski konstruował samoloty i silniki, którymi były one napędzane. Tak szeroki zakres umiejętności inżynierskich był bardzo rzadko spotykany. Przy projektowaniu samolotów występowała specjalizacja, kto inny opracowywał konstrukcje samolotu, a kto inny silnika.
- Pierwszy polski konstruktor samolotów i silników lotniczych, specjalista od śmigieł, człowiek czynu Władysław Zalewski był postacią nietuzinkową. Absolwent Szkoły Mechaniczno-Technicznej im. Hipolita Wawelberga i Stanisława Rotwanda w Warszawie w 1916 r. zbudował samolot WZ V, mając już za sobą spore doświadczenia jako konstruktor. Rok później jego dziełem był duży bombowiec WZ VI. Był człowiekiem od samego początku zapatrzonym w skrzydła – powiedział PAP historyk lotnictwa dr hab. Andrzej Olejko.
- W niepodległej Polsce Zalewski zbudował między innymi samolot WZ VIII „De-Że-Pe”. Jego droga konstruktorska w dwudziestoleciu międzywojennym prowadziła przez m.in. Centralne Warsztaty Lotnicze, Wielkopolską Wytwórnię Samolotów i Państwowe Zakłady Lotnicze. Miał wizje i marzenia, chciał budować nowoczesne maszyny. W sierpniu 1926 roku oblatano samolot WZ X. Był to pierwszy w pełni polski samolot bojowy. Zbudowano ich tylko pięć sztuk – przypomniał historyk.
Prócz prac na rzecz zakładów państwowych Zalewski prowadził również wiele działań konstrukcyjnych w swoim przydomowym warsztacie w Milanówku. Tam m.in. powstał samolot sportowy WZ XI „Kogutek” i jego druga wersja WZ XII. „Kogutek” był bardzo lekkim samolotem sportowym, ważył zaledwie 205 kg. Wyposażony był w silnik o mocy 18 koni mechanicznych. Oblatany został w 1927 r. i zapisał się w historii polskiego lotnictwa jako pierwsza konstrukcja wyposażona w rodzimą jednostkę napędową. Dziesięć lat później Zalewski zbudował ulepszony samolot „Kogutek II”, wyposażony w mocniejszy silnik. Miał on spopularyzować w Polsce lotnictwo amatorskie i sportowe, jednak realizację tych planów przerwał wybuch II wojny światowej.
W jakich realiach Władysław Zalewski rozpoczynał swoją pracę w niepodległej Polsce, napisano w magazynie „Lotnik” w 1924 r. (nr 5), we wstępie do artykułu „Pierwszy polski silnik lotniczy”.
„Narzekamy zwykle na brak ludzi z fachowym wykształceniem i z odpowiednim polotem wynalazczym. Istotnie wielu ich u nas nie ma. Jeżeli jednak znajdzie się człowiek mogący pchnąć czy to naukę, czy technikę o spory krok naprzód, napotyka w swych usiłowaniach na zupełny brak zrozumienia i poparcia, naraża się na uśmiech pobłażanie u kacyków mających głos decydujący w tych sprawach, ale za to będących często zupełnymi analfabetami pod względem technicznym” – pisano w maju 1924 r. w „Lotniku”. „Nawet naraża się na niechęć i wrogie intrygi ze strony »kolegów«. I jeżeli nie jest to jednostką o żelaznej woli, która potrafi przez wieloletnie wysiłki, skromnymi środkami, dojść do celu własnymi wyłącznie siłami, dobry pomysł nie doczekuje się realizacji. Takim człowiekiem o żelaznej woli jest konstruktor pierwszego polskiego silnika lotniczego inż. Władysław Zalewski” – podkreślano w artykule. „Wyłącznie sam wykonuje konstrukcje i obliczenia oraz rysunki warsztatowe swego silnika, a następnie własnymi rękoma, przy pomocy jedynie dwóch uczniów ślusarskich, przeprowadza w pełni jego budowę w swoim warsztacie w Milanówku, bez jakiejkolwiek pomocy ze strony innych warsztatów” – pisano w „Lotniku”, podkreślając, że „jest to nie tylko pierwszy silnik lotniczy zbudowany w Polsce, ale silnik o konstrukcji na wskroś nowej i oryginalnej, jakiej by się zagranica z pewnością nie powstydziła”.
W wrześniu 1939 r. Zalewski znalazł się na terenach zajętych przez Rosjan. Po podpisaniu układu Sikorski–Majski udało mu się przedostać do Anglii. Po wojnie pozostał na emigracji, cały czas zajmował się konstrukcjami lotniczymi.
W 1993 r. Stowarzyszenie Techników Polskich w Wielkiej Brytanii wydało książkę Jerzego Płoszajskiego „Technicy lotnictwa polskiego na Zachodzie 1939-1946”. Znalazły się w niej informacje o powojennych losach Zalewskiego.
„Firma W.Z. Experimental Engineering została założona w 1949 r. w Londynie (przeniesiona później do Mildenhall w hr. Suffolk) przez seniora polskich konstruktorów lotniczych inż. Władysława Zalewskiego. Był to niewielki warsztat, w którym samodzielnie konstruował i wyrabiał precyzyjne maszyny, jak małe szlifierki uniwersalne i prasy do wtryskowego formowania mas plastycznych. Jednocześnie jego twórczy umysł pracował nad wieloma zagadnieniami, m.in. nad wiatrakowym napędem do łodzi i szybkim transportem kolejowym z napędem odrzutowym po szynach z poduszką powietrzną” – pisał Płoszajski, autor książki i bliski znajomy Zalewskiego.
„Był doskonałym technikiem, lecz niezbyt dobrym handlowcem, nie potrafił sprzedać swoich wynalazków. Niemniej warsztat zapewniał mu byt i możliwość pracy nad uczuciowo głównym projektem – konstrukcją i budową unowocześnionej wersji swego przedwojennego samolociku »Kogutek III« oraz silnika 50 KM. Jego marzeniem było polecieć nim do Polski. Niestety wiek i choroba przeszkodziły w dokończeniu tej pracy” – pisał Płoszajski.
- Jego dokonania konstruktorskie były rozpowszechniane na całym świecie za sprawą prasy fachowej. Gdybym miał zapytać sam siebie, co było najważniejsze w jego dorobku, odpowiedziałbym: WZ X dla wojska, a dla ludzi skrzydeł - „Kogutek” – podsumował Olejko.
Władysław Zalewski zmarł 25 listopada 1977 r. w szpitalu w miejscowości Bury St. Edmunds w Wielkiej Brytanii.
Przez lata w publikacjach dotyczących historii polskiego lotnictwa jako miejsce pochówku Zalewskiego podawano Londyn. Wolontariusze z fundacji Polskie Miejsca Pamięci odnaleźli grób Zalewskiego w Mildenhall, 120 km od stolicy Wielkiej Brytanii.
Tomasz Szczerbicki (PAP)
szt/ miś/ dki/