
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wręczył w środę Stanisławowi Zalewskiemu honorową odznakę „Bene Merito” – poinformowały służby prasowe resortu.
99-letni Stanisław Zalewski (urodził się 1 października 1925 r.) jest prezesem Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. W czasie II wojny światowej był więźniem Pawiaka i niemieckich obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau oraz Mauthausen-Gusen. Jak podały służby MSZ na profilu X, „od wielu lat wspiera działania edukacyjne o okresie II wojny światowej oraz starania o godne upamiętnienie ofiar obozu Gusen”.
Stanisław Zalewski pochodzi z okolic Studzianek, skąd razem z rodzicami w dzieciństwie przeniósł się na warszawską Pragę. Należał do harcerstwa, w trakcie okupacji niemieckiej wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a następnie do Armii Krajowej. Brał udział w akcjach małego sabotażu – kolportował wydawaną w podziemiu prasę i malował patriotyczne napisy na murach. Po jednej z takich akcji 13 września 1943 r. został przez Niemców zatrzymany i uwięziony na Pawiaku. Stamtąd na początku października został przewieziony do KL Auschwitz, a następnie do Mauthausen-Gusen, zmuszony do niewolniczej pracy w kamieniołomie i w fabryce zbrojeniowej Messerschmitta. Po wyzwoleniu tego obozu przez Amerykanów w maju 1945 r. wrócił do Polski. Studiował w Szkole Inżynierskiej w Warszawie, został specjalistą w dziedzinie motoryzacji.
O swoich obozowych doświadczeniach mówił w rozmowie z PAP podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz. „Pochmurna noc i księżyc wysuwający się od czasu do czasu zza chmur, z wagonów wyszli żywi, a umarłych wyniesiono. I tak kolumna pieszych i tych, co umarli, niesionych na plecach, szła do miejsca, gdzie był napis »Arbeit Macht Frei«. Ja jako młody chłopiec, bo miałem wtedy 18 lat, nie zdawałem sobie sprawy, co oznacza ten napis (…), dopiero później okazało się, co oznaczają te słowa” – wspominał Zalewski.
Pracował przy rozładunku wagonów – dźwigał 50-kilogramowe worki z cementem. „Każdy dostawał worek i musiał zanieść na określone miejsce. Kto upadał pod ciężarem, to już się więcej nie podnosił, bo albo nie mógł, albo po prostu był dobijany” – podkreślił.
Był świadkiem zagłady Żydów. „Któregoś dnia przyjechał pociąg z wagonami, tak zwanymi pulmanami, z których wysiedli dobrze ubrani Żydzi. (…) Im mówiono, że jadą do pracy na Wschód. Ale my, więźniowie, stojąc przed barakiem, bo nie wolno było wtedy wychodzić, wiedzieliśmy, co się z nimi stanie” – wspominał.
Drugi obrazek, który zapamiętał, to wożenie do krematorium. „Obok naszego baraku był barak, gdzie lokowano więźniów niezdolnych do pracy. Oczywiście ci więźniowie byli z czasem dostarczani do komór gazowych i spalani w krematorium. Kiedyś zrobiono zbiórkę tego baraku, gdzie były kobiety. To był listopad. Kazano kobietom się rozbierać do naga, podjeżdżały samochody ciężarowe i ładowano te kobiety jak jakiś ładunek, towar, następnie zamykano i samochody jechały wiadomo w jakim kierunku, prosto do krematorium. Krzyk tych kobiet słyszę jeszcze do dzisiaj” – mówił ze wzruszeniem.
Zapytany, co było najgorsze w Auschwitz, odpowiadał: „Dla mnie najgorszym był nie głód, nie to, że nas zmuszano do niewolniczej pracy, ale to, że nas pozbawiono człowieczeństwa. My nie byliśmy ludźmi, traktowano nas jak coś takiego niepotrzebnego, zbędnego, co trzeba wykorzystać maksymalnie, a później zgładzić. Tak jak jakieś inne stworzenia” – zaznaczył.
Odznaka Honorowa „Bene Merito” (Dobrze Zasłużonemu) – została ustanowiona w 2009 r. Nadawana jest przez kolejnych ministrów spraw zagranicznych RP za działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Wśród uhonorowanych odznaką „Bene Merito” byli m.in. Władysław Bartoszewski, Norman Davies, Timothy Snyder, Daniel Fried, Szewach Weiss, Wojciech Jagielski, Ryszard Kaczorowski, Jerzy Owsiak, Adam Daniel Rotfeld, Krzysztof Skubiszewski, Bartłomiej Sienkiewicz, a w 2020 roku Karol Nawrocki. (PAP)
jkrz/ miś/