Były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. Fot. PAP/Viacheslav Ratynskyi
Kwestia zadośćuczynienia dla żyjących ofiar II wojny światowej, ewentualnych należnych Polsce reparacji, a także wysokości strat poniesionych przez Polskę w czasie wojny to są trzy zupełnie różne kwestie, których nie należy łączyć – podkreślił w rozmowie z PAP były szef MSZ prof. Jacek Czaputowicz.
Premier Donald Tusk zapowiedział w poniedziałek w Berlinie, że jeżeli Polska nie uzyska szybkiej i jednoznacznej deklaracji Niemiec w sprawie wypłat zadośćuczynień dla żyjących polskich ofiar II wojny światowej, to rozważy decyzję o wypełnieniu tej potrzeby przez Polskę z własnych środków. Szef rządu zaznaczył także, iż Polska „nie otrzymała zadośćuczynienia za straty, zbrodnie z czasów II wojny światowej”. Słowa Tuska skrytykowała opozycja i przedstawiciele prezydenta, których zdaniem to Niemcy, a nie Polska powinny wypłacać wszelkie rekompensaty za wojnę.
Czaputowicz, pytany przez PAP o komentarz do tej sprawy, zwrócił uwagę, że berlińskie wystąpienie premiera dotyczyło dwóch rzeczy. Po pierwsze – jak wskazał – Tusk przypomniał, że zrzeczenie się przez Polskę reparacji na początku lat 50. było decyzją nie w pełni suwerennego państwa, więc Niemcy nie powinni się na to powoływać, a po drugie – poruszył kwestię zadośćuczynienia dla żyjących ofiar II wojny światowej.
– Główny problem związany z reparacjami dotyczy ustalenia, ile my powinniśmy w tych latach 50. dostać. Premier ma rację, że – zrzekając się wtedy reparacji – nie byliśmy suwerenni i Niemcy powinny to uwzględnić. I że powinniśmy dostać tyle, ile nam się wtedy należało – powiedział prof. Czaputowicz.
– Zarazem niektórzy sugerują, że wielkość strat, ustalonych i ogłoszonych w 2022 roku, czyli ponad 6 bilionów zł, to suma reparacji, a to jest nieprawda – podkreślił Czaputowicz. Wszystkie państwa razem wzięte, jak dodał, otrzymały wielokrotnie mniej niż ta suma wyliczona dla Polski przez zespół parlamentarny (zgodnie z ogłoszonym w 2022 roku raportem zespołu kierowanego przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka Polska poniosła w tej wojnie straty na sumę 6 bln 220 mld 609 mln zł – przyp. PAP).
– Mocarstwa ustaliły w Poczdamie, że wysokość reparacji od Niemiec będzie wynosić ówczesnych 20 mld dolarów, z czego połowę dostaną państwa zachodnie, a połowa ZSRR, z czego nam przypadło 15 proc. tej sumy. Możemy zasadnie twierdzić, że zostaliśmy potraktowani niesprawiedliwie, bo nie otrzymaliśmy pełnej sumy. Jednak, domagając się innego traktowania niż reszta koalicji antyhitlerowskiej, podważamy podstawy powojennego ładu międzynarodowego. Nie leży to w naszym interesie, zresztą możemy zaobserwować w niemieckim internecie głosy, że przecież Polska uzyskała niemieckie ziemie – wskazał Czaputowicz.
Przypomniał, że jako szef MSZ rozmawiał w 2018 r. z ówczesnym niemieckim szefem dyplomacji Sigmarem Gabrielem w sprawie powołania komisji, która ustaliłaby rzecz podstawową, czyli jakiej wielkości reparacji zostaliśmy pozbawieni wskutek niesuwerennych decyzji naszych władz, o których mówił premier Donald Tusk. Były szef MSZ przyznał zarazem, że podjęcie tej kwestii będzie dziś trudne, bo gdy ktoś to będzie próbował robić, narazi się na zarzut, że chce się domagać mniej niż wyliczonych 6 bilionów. – To też powoduje, że Niemcy są niechętni do poruszania tego tematu, bo to jest dla nich sprawa nierozwiązywalna z powodu wielkości sumy. Poza tym, jeśli mielibyśmy dostać 6 bilionów, Rosja powinna otrzymać cztery razy więcej, bo ZSRR poniósł znacznie większe straty niż Polska. A to jest nie do przyjęcia i dla Niemiec, i dla Polski, a zarazem pokazuje absurd naszego stanowiska – dodaje.
Były szef MSZ zwrócił też uwagę, że czymś innym są rekompensaty dla osób, które przeżyły wojnę, o których w poniedziałek mówił premier Tusk. W tej chwili żyjących ofiar wojny jest ok. 50 tysięcy. – Te rekompensaty są uzasadnione, dobrze, że premier to stawia, bo te osoby powinny uzyskać zadośćuczynienie – mówi były minister.
Trafne jest też, jego zdaniem, sugerowanie przez Tuska, że być może Polska będzie sama wypłacać te pieniądze – należy to interpretować w kategoriach wywierania moralnej presji na Niemcy. – To wcale nie oznacza, że my się poczuwamy do jakiejś winy za II wojnę światową, tak jak nie poczuwaliśmy się do winy za utratę przez Polaków mienia zaburzańskiego, a jednak państwo polskie wypłacało rekompensaty za to mienie czy choćby dodatki kombatanckie żołnierzom Armii Krajowej. Solidarność z tymi, co przeżyli wojnę, jest uzasadniona i dobrze, że premier to podniósł w obecności kanclerza Niemiec – powiedział Czaputowicz.
Dotąd, jak przypomniał, Niemcy wypłacili ok. 1 miliarda 800 milionów marek byłym robotnikom przymusowym w III Rzeszy. Wypłatami zajmowała się Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Dziś, w opinii Czaputowicza, fundacja ta mogłaby się też zająć ewentualną wypłatą świadczeń żyjącym ofiarom II wojny światowej. Jego zdaniem Niemców byłoby na to stać, by wypłacali żyjącym ofiarom wojny nawet dożywotnie świadczenia. Przypomniał, że w 2024 roku ówczesny kanclerz Olaf Scholz miał proponować na ten cel 200 mln euro, ale rząd polski dobrze zrobił, uznając, że to zbyt niska kwota.
– Przede wszystkim jednak należałoby ustalić kwotę reparacji, jakie powinniśmy dostać, gdybyśmy w latach 50. zostali potraktowani fair i nie zostali zmuszeni do zrzeczenia się. Obawiam się jednak, że to nie nastąpi. Społeczeństwu zasugerowano absurdalną kwotę 6 bilionów złotych i nie będzie odważnych, by urealnić te oczekiwania. W tej sytuacji Niemcy będą powoływać się na podstawy prawne, żeby odmówić nam dyskusji na ten temat – skonkludował były minister. (PAP)
pś/ sdd/ mhr/
