Z udziałem Elżbiety II, członków rządu, dyplomatów, kombatantów i po raz pierwszy od 1946 roku irlandzkiego ambasadora, pod pomnikiem nieznanego żołnierza w Londynie uroczyście uczczono pamięć żołnierzy poległych w różnych konfliktach zbrojnych.
Doroczna uroczystość Remembrance Sunday (Niedzieli Pamięci) obchodzona jest w niedzielę najbliższą dacie 11 listopada. Jest to faktycznie święto wojska, upamiętniające rozejm zawarty tego dnia w 1918 roku na froncie zachodnim, co zakończyło działania zbrojne pierwszej wojny światowej.
Tegorocznym obchodom towarzyszyły wzmożone środki bezpieczeństwa wprowadzone po aresztowaniu w nocy z czwartku na piątek w Londynie i jego okolicach czterech muzułmanów, którym zarzuca się dokonywanie przygotowań do zamachu na uczestników obchodów.
Centralnym punktem niedzielnych uroczystości był Cenotaph – wzniesiony po I wojnie światowej pomnik nieznanego żołnierza (którego nie należy mylić z grobem nieznanego żołnierza w Opactwie Westminsteru). Przy pomniku tym, położonym w pobliżu rezydencji premiera na Whitehall, odbył się apel poległych, składanie wieńców i przemarsz kombatantów.
Uroczystość była dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, a kolejność składania wieńców określał ścisły protokół. Elżbieta II składała swój wieniec jako pierwsza, po niej uczynili to inni członkowie rodziny królewskiej z tytułu służby w armii i dowódcy trzech rodzajów broni. W dalszej kolejności wieńce składali premier, lider opozycji, minister obrony, przedstawiciele państw Commonwealthu i zagraniczni dyplomaci reprezentujący sojusznicze rządy.
W tym roku w paradzie wzięło ok. 30 Polaków, w większości członków rodzin kombatantów Polskich Sił Zbrojnych lub Armii Krajowej. Maszerowali oni w osobnej kolumnie u boku weteranów, niosąc na ozdobnych poduszkach rodzinne odznaczenia. W pochodzie uczestniczyły dwie mieszkające w Londynie uczestniczki Powstania Warszawskiego - Marzenna Schejbal i Hanna Tarkowska.
Obchody zainaugurowała dwuminutowa cisza, której początek i koniec zasygnalizowały wystrzały z zabytkowej, pamiętającej czasy I wojny światowej armaty, ustawionej na terenie pobliskich koszar królewskiej artylerii konnej.
Po złożeniu wieńców odmówiono ekumeniczna modlitwę, w czym uczestniczyli przedstawiciele kościołów chrześcijańskich i innych wspólnot wyznaniowych. Rodzina królewska, premier i inni dygnitarze opuścili następnie Whitehall, gdzie rozpoczęła się parada weteranów z orkiestrą wojskową.
W tym roku w paradzie wzięło około 30 Polaków, w większości członków rodzin kombatantów Polskich Sił Zbrojnych lub Armii Krajowej. Maszerowali oni w osobnej kolumnie u boku weteranów, niosąc na ozdobnych poduszkach rodzinne odznaczenia.
W pochodzie uczestniczyły dwie mieszkające w Londynie uczestniczki Powstania Warszawskiego - Marzenna Schejbal i Hanna Tarkowska. "Po raz pierwszy w tegorocznej paradzie będę na wózku. W ubiegłym roku próbowałam maszerować (weterani mają do przejścia około 2 kilometry i muszą sporo stać – PAP), ale są miejsca, w których trzeba przyspieszyć kroku, co było dla mnie dużym wysiłkiem. Więc w tym roku, by nie ryzykować zepsucia szyku, zdecydowałam się na wózek" – powiedziała PAP Schejbal.
Organizatorem marszu jest jedna z najstarszych brytyjskich organizacji charytatywnych Royal British Legion, która co roku przyznaje Polakom pulę miejsc rozprowadzanych następnie przez Stowarzyszenie Polskich Kombatantów.
W Irlandii premier Enda Kenny uczestniczył w uroczystościach w Enniskillen, a wicepremier Joan Burton wzięła udział w uroczystym nabożeństwie w dublińskiej katedrze św. Patryka. 200 tys. Irlandczyków walczyło w I wojnie światowej, z czego 50 tys. zginęło. Uroczystości odbyły się też w Edynburgu, Cardiff i Belfaście.
W tym roku wiele uwagi ściągnęła na siebie artystyczna inscenizacja ceramicznych czerwonych maków wypełniających fosę wokół zabytkowego twierdzy Tower we wschodnim Londynie. Z inicjatywy burmistrza Londynu Borisa Johnsona będzie je można oglądać przez kilka dni dłużej, niż przewidywano pierwotnie, do końca listopada.
888 246 maków - co odpowiada liczbie poległych w pierwszej wojnie światowej obywateli Wielkiej Brytanii i jej dominiów - ustawionych wokół Tower, zostanie po zdemontowaniu inscenizacji sprzedanych, a przychód będzie przeznaczony na potrzeby sześciu organizacji charytatywnych wspierających weteranów.
Za przejaw mitologizowania I wojny światowej uznał inscenizację publicysta "Guardiana" Jonathan Jones. Zwraca on uwagę, że wojna była niewyobrażalnym horrorem i dla jego zilustrowania fosa wokół Tower powinna być wypełniona drutem kolczastym i kośćmi. "Horror wojny został zamieciony pod czerwony dywan sztucznych kwiatów" – napisał.(PAP)
asw/ dmi/ kar/