Każdy Polak pewnie oczekiwałby więcej, jednak słowa, które padły, to więcej, niż można było się spodziewać z płynących dotąd doniesień - powiedziała premier Ewa Kopacz, odnosząc się do listu dyrektora FBI Jamesa Comeya. Sprawa jest zamknięta - ocenił szef MSZ Grzegorz Schetyna.
Dyrektor FBI James Comey w liście przekazanym ambasadorowi RP w Waszyngtonie Ryszardowi Schnepfowi wyraził żal, że w przemówieniu w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie powiązał Polskę z Niemcami; podkreślił, że państwo polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się naziści.
"Oczywiście odnotowałam list dyrektora FBI do naszego ambasadora i chcę pokreślić (...) - chcę, by wiedział o tym cały świat - że Polska nie była sprawcą II wojny światowej, ale ofiarą. O taką prawdę historyczną zawsze musimy walczyć" - powiedziała Kopacz w czwartek dziennikarzom w Sejmie.
Pytana, czy list zamyka sprawę, szefowa rządu odpowiedziała, że "każdy Polak pewnie oczekiwałby więcej", jednak - jak dodała - słowa, które padły, to więcej, niż można było się spodziewać z docierających (ze Stanów) doniesień.
Szef MSZ Grzegorz Schetyna, komentując list Comeya, powiedział: "Lepiej późno niż wcale. Sprawa jest zamknięta".
Pytania o kwestię reakcji na słowa szefa FBI padły też podczas czwartkowej debaty po wystąpieniu szefa MSZ w Sejmie, w którym Schetyna przedstawił zadania polityki zagranicznej w 2015 r.
Odpowiadając na pytania posłów, Schetyna powiedział, że "koniec wieńczy dzieło". "Dzisiaj, po tygodniu intensywnej debaty w mediach, udało się osobistym listem do ambasadora, który wyraził żal i rzeczywiście prostował te rzeczy, zamknąć tę sprawę. Tyle, ile można było zrobić - udało nam się zrobić, zrobiliśmy" - powiedział szef MSZ.
Dodał, że paradoksalnie uważa, iż "ta sytuacja daje nam szansę na to, co powinniśmy wszyscy robić - na powrót do budowania polityki historycznej". "Jeżeli zdarzyło się coś takiego, oficjalna wypowiedź amerykańskiego urzędnika na takim szczeblu, to uważam, że powinniśmy to pokazać jako problem i pokazać, że nie będzie w Polsce zgody na tolerowanie takich zachowań. Powinniśmy to zrobić grzecznie, stanowczo, ale konsekwentnie. Dzisiaj uważam sprawę za zamkniętą" - mówił Schetyna.
Odnosząc się do propozycji niektórych posłów, aby sprawę wypowiedzi Comeya skierować do sądu, wynajmując amerykańską kancelarię prawną, Schetyna zapytał: "Kto będzie za to płacił, za wynajęcie tej kancelarii, z czego wy chcecie znajdować na to pieniądze?". Zdaniem ministra SZ dużo skuteczniejsza jest pozytywna polityka historyczna, którą - jak zapowiedział - będą prowadziły razem MSZ i IPN. Jej przykładem może być promocja filmu o Janie Karskim, którą Schetyna chce prowadzić na świecie przez ambasady i instytuty polskie.
Szef FBI James Comey w przemówieniu w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, przedrukowanym w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście wyraził opinię, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. "W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić" - dodał.
Jak poinformował w czwartek PAP rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski, szef FBI spotkał się w środę z ambasadorem Schnepfem, by wyjaśnić sprawę swej wypowiedzi w Muzeum Holocaustu, a także przekazał odręczny list, w którym wyraził żal z powodu zaistniałej sytuacji i stwierdził, że Polska nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnie nazistów. "Żałuję, że powiązałem Polskę z Niemcami. Państwo polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się naziści" – napisał m.in. Comey w liście. (PAP)
gł/ mkr/ aszw/ mok/ abr/