Szefowa greckiego parlamentu Zoi Konstantopulu z zadowoleniem przyjęła w niedzielę słowa prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, który w niedawnej wypowiedzi dla prasy zasugerował możliwość wypłacenia odszkodowań za zbrodnie popełnione w Grecji przez nazistów.
Konstantopulu oceniła, że wypowiedź niemieckiego prezydenta jest bezpośrednio związana z presją, jaką rząd w Atenach wywiera na władze w Berlinie w sprawie odszkodowań.
Zauważyła również, że fragmenty wywiadu, zawierające tę wypowiedź Gaucka, ukazały się w piątek, a więc w rocznicę masowej egzekucji dokonanej przez niemieckich okupantów na bojownikach greckiego ruchu oporu w 1944 roku.
W wywiadzie dla dziennika "Sueddeutsche Zeitung" Gauck powiedział: "Nie żyjemy tylko dniem dzisiejszym, lecz jesteśmy też potomkami tych, którzy podczas II wojny światowej pozostawili po sobie w Europie, między innymi w Grecji, ślady spustoszenia, o których zawstydzająco długo niewiele wiedzieliśmy". "Świadomy swojej historii kraj powinien wysondować, jakie możliwości zadośćuczynienia istnieją" - dodał.
Jednocześnie Gauck zastrzegł, że jako głowa państwa nie zajmuje innego stanowiska niż rząd, który odrzuca możliwość wypłacenia reparacji czy odszkodowań.
Grecja domaga się od Niemiec odszkodowań w wysokości 278,7 mld euro. Roszczenia obejmują zarówno odszkodowania dla rodzin osób zamordowanych przez nazistów w czasie wojny, jak i spłatę przymusowej pożyczki udzielonej przez Grecję w 1942 roku niemieckim władzom okupacyjnym.
Zdaniem rządu w Berlinie kwestia odszkodowań wojennych dla Grecji jest politycznie i prawnie ostatecznie załatwiona. Niemcy odmawiają podjęcia na nowo rozmów w tej sprawie. Zgodnie z podpisaną w 1960 roku dwustronną umową, władze RFN wypłaciły Grecji tytułem zadośćuczynienia 115 mln marek niemieckich. (PAP)
akl/ ap/
arch.