12.07.2009 Częstochowa (PAP) - Grupa 27 jeźdźców pielęgnujących tradycję kawalerii II Rzeczypospolitej modliła się w sobotę i niedzielę na Jasnej Górze. By dotrzeć do częstochowskiego sanktuarium, spędzili w siodle 11 dni.
Według wachmistrza Sławomira Mioduszewskiego, choć pielgrzymka kawalerzystów od 10 lat wyrusza co roku z niewielkich Zaręb Kościelnych na Mazowszu, uczestniczą w niej jeźdźcy pochodzący prawie z całego kraju.
"To rolnicy, księża, lekarze, inżynierowie - przekrój społeczny jest dosyć szeroki. To ludzie wytrwali, odważni, bo pokonanie takiej trasy w słońcu, w deszczu, zmusza do potężnego wysiłku fizycznego. Spać pod chmurką razem z koniem to naprawdę wymaga hartu ducha" - wskazał cytowany przez biuro prasowe sanktuarium Mioduszewski.
Najstarszy w tym roku uczestnik pielgrzymki - ułan Jan Skłodowski - ma 62 lata, najmłodszy Jarosław Wyszomirski - 15 lat. Niektórzy, jak Jan Wyszomierski, pielgrzymują w ten sposób do Częstochowy od 2000 r. Wyszomierski, który w tym roku przyjechał na koniu Czekolada, podkreśla że skłania go to tego "miłość do munduru i do konia".
Jeźdźcy akcentują również, że pielgrzymka konna wymaga odpowiedniej zaprawy nie tylko od ludzi, ale też od koni. Wskazują, że swoim wierzchowcom podczas drogi poświęcają więcej czasu niż sobie. Prócz karmienia i pojenia, konie - by np. nie poodparzały się od siodeł - muszą być czyste. Szczególnej uwagi wymagają też kopyta - wcześniej starannie podkute.
Witający pielgrzymów u celu jasnogórski kapelan Żołnierzy Niepodległości o. Eustachy Rakoczy, dziękował im za przynoszony owoc doświadczenia, modlitwy i rycerskiej dumy. Przypominał, że podróżujący z nimi sztandar to znak sławy wojennej, tradycji, wierności, honoru, męstwa oraz pamięci o poległych.
W homilii podczas mszy dla kawalerzystów na jasnogórskich wałach bp biskup Tadeusz Bronakowski z Łomży mówił m.in., że ich pielgrzymka "jest pięknym hołdem złożonym bogatej tradycji kawalerskiej", a także "dowodzi nierozerwalnej więzi, jaka łączy Polskę z wiarą chrześcijańską". (PAP)
mtb/ ls/