27.05.2009 Katowice (PAP) – Szybka budowa instytucji demokratycznego państwa, suwerenna polityka zagraniczna i fundamentalna zmiana systemu gospodarczego – to najważniejsze efekty przełomu, jaki przyniosły wybory 4 czerwca 1989 r. – ocenia ówczesny poseł OKP, późniejszy wicepremier Janusz Steinhoff.
"Dobrze, że taką decyzję wówczas podjęliśmy. Zdania w OKP, czy należy tworzyć rząd były podzielone. Ja zaliczałem się do tej grupy, która uważała, podobnie jak Adam Michnik i wielu innych - że tak, że społeczeństwo tego oczekuje, dało nam mandat w wyborach. I tak powstał rząd Mazowieckiego" – wspominał Steinhoff.
Rozmowy okrągłego stołu i wybory 4 czerwca zalicza on do najistotniejszych momentów najnowszej historii Polski. Jego zdaniem, gdyby kandydaci "S" nie zdobyli wówczas przydzielonej im puli 35 proc. mandatów w Sejmie i nie zwyciężyli w wyborach do Senatu, oznaczałoby to - po raz pierwszy po wojnie – legitymizację komunistycznej władzy. Od wyborów – mówił Steinhoff – nastąpiło "wielkie przyspieszenie".
"Najistotniejsze było wszystko to, co dotyczyło budowy polskiej demokracji. W bardzo krótkim czasie udało nam się zbudować wszystkie instytucje demokratycznego państwa i zupełnie zmienić system gospodarczy. Pakiet ustaw Balcerowicza, który w istocie wdrożył mechanizmy rynkowe do gospodarki, uchwaliliśmy jeszcze przed świętami - bardzo szybko, w trybie ekspresowym" – podkreślił ówczesny poseł.
Steinhoff wspominał gorące dyskusje w klubie OKP, jakie towarzyszyły przebudowie systemu gospodarczego. "My nie chcieliśmy już poprawiać socjalizmu. Zdecydowanie uważaliśmy, że system socjalistyczny w gospodarce całkowicie zbankrutował, że trzeba wprowadzić mechanizmy rynkowe" – zapewnił.
"Oczywiście nie zdawaliśmy sobie sprawy wówczas z dolegliwości społecznych i sytuacji w jakiej polska gospodarka znalazła się w efekcie ponad 40 lat tamtego systemu. Wprowadzenie racjonalnego rachunku ekonomicznego odsłoniło fatalny stan niektórych branż – górnictwa, hutnictwa, całego przemysłu ciężkiego" – wskazał wicepremier w rządzie J. Buzka.
Steinhoff ocenił, że filarem ówczesnych reform było wprowadzenie ustawy o samorządzie terytorialnym, co odblokowało inicjatywę w społeczności lokalnej. Za największą porażkę uznał niewprowadzenie w życie aż do tej pory ustawy reprywatyzacyjnej.
Za najważniejsze wydarzenia minionego 20-lecia Steinhoff uznał członkostwo Polski w NATO i UE. "To momenty naszej historii, o których marzyli nasi poprzednicy, całe pokolenia Polaków. Jesteśmy bezpiecznym krajem, wróciliśmy do Europy, z której nigdy przecież nigdy nie wychodziliśmy" – podkreślił.
Przypomniał, że w 1989 roku Polska zaczęła prowadzić suwerenną politykę zagraniczną – była m.in. pierwszym krajem, który uznał niepodległość Ukrainy, zaangażowała się też w poparcie dążeń niepodległościowych krajów nadbałtyckich.
Steinhoff dobrze pamięta atmosferę czasu przełomu i tamtej kampanii wyborczej. "To była inna kampania niż wszystkie, które po niej następowały. To była wielka euforia, nie było żadnych trudnych pytań, była wielka sympatia deklarowana przez zebranych na różnych mityngach, wiecach, koncertach. Dokładnie pamiętam, z jak wielką sympatią spotykaliśmy się" - mówił.
"Wszyscy się cieszyli z tego, że Polska znowu ma szansę być demokratycznym krajem. Oczywiście potem już tak różowo nie było, w drugiej kampanii wyborczej. Pojawili się ludzie, którzy doświadczyli również negatywnych skutków wprowadzenia gospodarki rynkowej" – dodał były poseł.
Steinhoff potwierdził, że obejmując władzę obóz solidarnościowy nie miał wyobrażenia o skali zmian oraz nie do końca potrafił przewidzieć ich społeczne skutki, wszyscy byli jednak przekonani o konieczności zmian. "Przede wszystkim to była krytyka tamtego systemu - byliśmy wszyscy zgodni, że ten system trzeba bezwzględnie zmienić, zapaść polskiej gospodarki była niespotykana w żadnym kraju europejskim" – ocenił.
"Te 20 lat udowodniło, że wprowadzając konsekwentnie te mechanizmy mieliśmy rację. W Polsce najgorzej jest w tych obszarach, które nie zostały zreformowane (...), wielkim wyzwaniem pozostaje wymiar sprawiedliwości" – podsumował Steinhoff, za zagrożenie dla Polski uznając rozwój populizmu i nieodpowiedzialności w polityce.
"Polska polityka w ostatnich pięciu latach zmieniła się zdecydowanie na gorsze - jest coraz mniej dyskusji merytorycznej, programowej; są niekończące się pyskówki, przepychanki, gry medialne itd. To wszystko bardzo bulwersuje ludzi, którzy zaczynali jeszcze w Sejmie Kontraktowym" – powiedział b. wicepremier. (PAP)
mab/ mok/ jbr/