30.05.2009 Warszawa (PAP) - Rekonstrukcję słynnego przemówienia ministra sprawa zagranicznych Józefa Becka z 5 maja 1939 r., które było reakcją na wypowiedzenie przez Adolfa Hitlera niemiecko-polskiego paktu o nie
30.05.2009 Warszawa (PAP) - Rekonstrukcję słynnego przemówienia ministra sprawa zagranicznych Józefa Becka z 5 maja 1939 r., które było reakcją na wypowiedzenie przez Adolfa Hitlera niemiecko-polskiego paktu o nieagresji, przeprowadzono w sobotę w Sejmie.
Rozpoczęła się ona od przyjazdu przed gmach parlamentu zabytkowych limuzyn, z których wysiedli: premier Felicjan Sławoj Składkowski oraz wicepremier, minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski i minister spraw zagranicznych Józef Beck.
Zakończyła zaś owacjami na stojąco po wygłoszeniu przez Becka słynnych kończących przemówienie zdań: "Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę - wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor".
Wśród gości, widzów rekonstrukcji był m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i członkowie rodzin przedwojennych dyplomatów.
"5 maja 1939 r. byliśmy na tydzień przed maturą (...) Byliśmy wolni i przygotowywaliśmy się do matury. Zostaliśmy ściągnięci do szkoły przez dyrekcję. Obok starszych klas gimnazjów i licealistów na dziedzińcu szkoły wysłuchaliśmy przez megafon przemówienia ministra spraw zagranicznych w Sejmie" - wspominał po zakończeniu rekonstrukcji b. minister spraw zagranicznych, sekretarz stanu w kancelarii premiera, pełnomocnik ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski.
"To co minister Beck wtedy powiedział, stało się dla nas, dla naszego pokolenia, dla ówczesnych maturzystów (...) jakby dyrektywą. Nie przypominam sobie przez następne lata mowy o takim znaczeniu. Dopiero wystąpienie Jana Pawła II z 2 czerwca 1979 r. stało się nową dyrektywą postępowania dla Polaków" - powiedział Bartoszewski.
Dziękując pomysłodawcom i wykonawcom rekonstrukcji marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przypomniał, że "pamięć narodu jest rzeczą bezcenną, tak jak honor, lecz w pamięci życie ludzi, państw, narodów jest życiem na lotnych piaskach".
"My dzisiaj myśląc o przyszłości i teraźniejszości państwa polskiego musimy pamiętać o przeszłości. Kto nie wie, skąd przychodzi, ten nie wie, dokąd zmierza. Dlatego ludzie współcześni, pokolenie współczesnej Polski, pokolenie ludzi +Solidarności+ stara się pamiętać o wielkich wyzwaniach, zadaniach i słowach, które padały w przeszłości, także tu w tej izbie" - powiedział marszałek.
Mówił o tym jak ważna była pamięć historyczna w trudnych czasach dla narodu. Podkreślił, że także i obecnie "w warunkach państwa bezpiecznego, rozwijającego się, silnie zakorzenionego w systemie zachodnim, zawsze liczyć się będzie narodowy honor". "Ten honor jest bezcennym darem przekazanym Trzeciej Rzeczpospolitej przez Drugą" - stwierdził Komorowski.
Od soboty przez tydzień - do 6 czerwca - przed gmachem Sejmu oglądać można planszową wystawę historyczną pt. "Gdy Polska powiedziała: +Nie+". Jest ona częścią rekonstrukcji przygotowanej przez Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, pod patronatem marszałka Sejmu.
W przemówieniu wygłoszonym 5 maja 1939 r. na posiedzeniu plenarnym Sejmu minister Józef Beck stwierdził m.in.: "Układ polsko-niemiecki z 1934 r. był układem o wzajemnym szacunku i dobrym sąsiedztwie, i jako taki wniósł pozytywną wartość do życia naszego państwa, do życia Niemiec i do życia całej Europy. Z chwilą jednak, kiedy ujawniły się tendencje, ażeby interpretować go bądź to jako ograniczenie swobody naszej polityki, bądź to jako motyw do żądania od nas jednostronnych, a niezgodnych z naszymi żywotnymi interesami koncesji stracił swój prawdziwy charakter".
Odnosząc się do faktu, że Rzesza Niemiecka uznała porozumienie zawarte przez Polskę z Wielką Brytanią za zerwanie układu z 1934 r., minister Beck powiedział: "Dla najprościej rozumującego człowieka jest jasne, że nie charakter, cel i ramy układu polsko-angielskiego decydowały, tylko sam fakt, że taki układ został zawarty. A to znów jest ważne dla oceny intencji polityki Rzeszy, bo jeśli wbrew poprzednim oświadczeniom Rząd Rzeszy interpretował deklarację o nieagresji, zawartą z Polską w 1934 r., jako chęć izolacji Polski i uniemożliwienia naszemu państwu normalnej, przyjaznej współpracy z państwami zachodnimi – to interpretację taką odrzucilibyśmy zawsze sami".
Przechodząc do kwestii niemieckich żądań mówił: "Z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinie, że +to prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami+, słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dnia 26 marca, wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduję się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej w Gdańsku, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe – czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!". (PAP)
dsr/ pad/