Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 roku, sportowcy rozpoczęli przygotowania do letnich igrzysk olimpijskich w Antwerpii. Nareszcie mogli reprezentować narodowe barwy, stając w szranki nie na polu bitwy, ale na bieżni, stadionie, czy w ringu. Ich radość była jednak przedwczesna. Wojna polsko-bolszewicka przekreśliła sportowe marzenia, a na zawody wysłano ostatecznie samą polską flagę.
Latem 1920 roku najlepszych sportowców zwolniono ze służby w Wojsku Polskim na igrzyska olimpijskie w Antwerpii. Pomimo trwającej wojny z Rosją radziecką, rząd RP zdecydował się wystawić narodową reprezentację. Przygotowania ruszyły pełną parą. W kwietniu 1920 roku major Karol Rómmel z 8. Pułku Ułanów rozpoczął szkolenie najlepszych jeźdźców w kraju. 4 lipca w Warszawie rozegrano eliminacje jeździeckie – Wielki Konkurs Myśliwski o Nagrodę Naczelnego Wodza. Sensacją stało się zwycięstwo nieznanego zawodnika Adama Królikiewicza. W lipcu lekkoatleci pojechali do Lwowa na obóz przedolimpijski, na którym zorganizowano Mistrzostwa Główne Polski – pierwsze krajowe mistrzostwa w lekkoatletyce. Zwycięzcą biegu na sto metrów oraz pięciu innych konkurencji, a w rezultacie najlepszym zawodnikiem, został Stanisław Sośnicki.
Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach – brzmi znane powiedzenie. W związku z zaostrzającym się konfliktem z Rosją sowiecką sportowców, zamiast do Antwerpii, wysłano na front. Karol Rómmel ze swoimi jeźdźcami wszedł w skład 1. Dywizji Jazdy. Następnie objął dowództwo 8. Pułku Ułanów, został ranny pod Artasowem, po okresie rekonwalescencji wrócił do swojego pułku i dowodził nim do końca grudnia 1920 roku. Po wojnie kontynuował karierę sportową. Ogromny sukces, zwycięstwo w Pucharze Narodów w Nicei, pierwsze w historii polskiego jeździectwa, odniósł drużynowo w 1925 roku. Wyczyn ten powtórzył dwukrotnie – ponownie w Nicei, a następnie w Nowym Jorku. Na kolejnych igrzyskach olimpijskich w Amsterdamie w 1928 roku Rómmel pełnił funkcję kierownika grupy jeździeckiej, wywalczył też brązowy medal w drużynowym Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. W stan spoczynku przeszedł w wieku zaledwie 41 lat, po konflikcie z przełożonymi. Ale to nie koniec jego historii. Skakał dalej, przeżył II wojnę światową (bez przydziału wojskowego), trenował młodych jeźdźców, a ostatni duży sukces sportowy – zwycięstwo nad ponad pięćdziesięcioma rywalami w Ogólnopolskich Zimowych Zawodach Konnych w Zakopanem – odniósł w wieku 69 lat!
Adam Królikiewicz, samouk podpatrujący treningi prowadzone przez mjr. Rómmla, niespodziewany zwycięzca przedolimpijskich eliminacji jeździeckich w Warszawie, trafił na front wojny polsko-bolszewickiej jako dowódca plutonu 1. Pułku Szwoleżerów. Po wojnie został jednym z podopiecznych Rómmla. Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 roku wywalczył brązowy medal w skokach indywidualnych, pierwszy polski medal olimpijski w tej dyscyplinie. Następnie dołączył do drużyny swojego mistrza i trzykrotnie świętował zwycięstwo w Pucharze Narodów. Po zakończeniu kariery zawodniczej szkolił młodych jeźdźców. Wziął udział w walkach kampanii wrześniowej, trafił do niewoli sowieckiej, potem niemieckiej, a z więzienia Montelupich wyciągnął go niemiecki olimpijczyk Adam Ronikier. Królikiewicz zmarł w 1966 roku po rocznej rekonwalescencji po wypadku, jakiemu uległ na planie filmu "Popioły" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Podczas kręcenia sceny szarży złamał kręgosłup.
Do grona międzywojennych sportowców wysłanych na front wojny polsko-bolszewickiej dołączył też Stanisław Sośnicki – triumfator I Mistrzostw Polskich Głównych we Lwowie. Po wojnie trafił do dyplomacji, był m.in. konsulem RP w Kijowie oraz Charkowie. We wrześniu 1939 roku został dowódcą Grupy Front 14. na Pomorzu. Przeszedł szlak bojowy z Bydgoszczy do Warszawy, brał udział w Bitwie nad Bzurą, dowodził też saperami na warszawskiej Ochocie i Woli. Po wojnie pracował m.in. jako sędzia lekkoatletyczny. Zmarł w 1962 roku.
Pomimo rozbudzonych nadziei, polskim sportowcom nie udało się pojechać do Antwerpii. Na stronie Polskiego Komitetu Olimpijskiego przeczytać można jednak, że oprócz polskiej flagi powiewającej nad stadionem olimpijskim, mieliśmy swój skromny akcent na igrzyskach. Józef Krzyczewski wystąpił w drużynie USA, która zdobyła brązowy medal w... przeciąganiu liny.
Na szczególną uwagę zasługują historie poległych z bronią w ręku. Strzelec Jan Wrzosek, mistrz Polski w pistolecie dowolnym, trzykrotny mistrz w karabinie sportowym, srebrny medalista w karabinku standardowym ze Lwowa 1931, olimpijczyk z Berlina 1936, w czasie kampanii wrześniowej dowodził 3. Batalionem 74. Pułku Piechoty w Armii "Kraków". Zginął 3 września pod Złotym Potokiem, gdy ostrzeliwał nieprzyjacielskie oddziały.
22 września 1939 roku śmierć na polu bitwy poniósł inny wybitny polski sportowiec – Leszek Lubicz-Nycz, brązowy medalista letnich igrzysk olimpijskich w Los Angeles 1932 w szabli drużynowo, jeden z najlepszych szablistów ówczesnej Europy. W kampanii wrześniowej dowodził 2. Dywizjonem 14. Pułku Artylerii Lekkiej w Armii "Poznań". 10 września wspierał natarcie innej jednostki na wzgórze Pęcławice i miejscowość Piątek. Po śmierci dowódcy batalionu, bez wahania objął dowództwo i pokierował akcją, która zakończyła się sukcesem. Poległ w Łomiankach Górnych w walce na bagnety.
Na wschodzie kraju mistrz Polski z 1938 roku w ujeżdżaniu – Ryszard Radzikowski – toczył zaciekłe walki w powiecie biłgorajskim. Dowodził 2. Baterią 1. Dywizjonu Artylerii Konnej w Armii "Modlin". 23 września dywizjon wszedł w skład Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Władysława Andersa. 26 września na drodze z Aleksandrowa do Józefowa doszło do starcia z niemiecką dywizją piechoty. Gdy Polacy zaczęli się wycofywać, Radzikowski ze swoimi żołnierzami pozostał na stanowisku. Zginął od kuli karabinu maszynowego.
Jednym z najsłynniejszych sportowców-żołnierzy był Henryk Dobrzański, legendarny jeździec o pseudonimie "Hubal". W kwietniu 1925 należał do zwycięskiej drużyny, która wywalczyła Puchar Narodów w Nicei. Na kolejnych zawodach w Londynie Polacy zajęli drugie miejsce. Ponieważ Anglicy nie przyznawali nagrody za dokonania indywidualne, najlepszy na zawodach "Hubal" musiał obejść się smakiem. Sytuację uratował książę Walii, który podarował Polakowi złotą papierośnicę z napisem: "The best individual score of all oficers of all nations". Dobrzański był nie tylko świetnym sportowcem, ale i wybitnym żołnierzem. We wrześniu 1939 roku pełnił funkcję zastępcy dowódcy 110. Pułku Ułanów na Białostocczyźnie. 23 września pod Łomżą otoczony przez wojska sowieckie pułk został rozwiązany, ale "Hubal" nie złożył broni. Z grupą niespełna 200 żołnierzy okrzyknął się "Oddziałem Wydzielonym WP" i ruszył na Warszawę. Po kapitualcji stolicy stworzył pierwszą partyzantkę II wojny światowej na Kielecczyźnie. Jego żołnierzy nazywano "hubalczykami", a on sam przez Niemców określany był mianem "Der tolle Major" – szalonego majora. Zginął w walce pod Anielinem 30 kwietnia 1940 roku. W akcie desperackiej zemsty za zaciekłą walkę Niemcy zbezcześcili jego zwłoki i wystawili je na widok publiczny.
Z bronią w ręku poległ też Antoni Maszewski, dziesięciokrotny mistrz Polski w biegu na 400 metrów przez płotki i w sztafecie 4x400 metrów, trzykrotny rekordzista kraju w biegach, olimpijczyk z Berlina 1936. We wrześniu 1939 roku walczył w powiecie kutnowskim. Następnie przedostał się na Bliski Wschód. W szeregach Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich wziął udział w obronie Tobruku. Zginął 5 sierpnia 1944 roku od pocisku artyleryjskiego, który dosięgnął go pod Falconare. Maszewski pełnił wówczas funkcję dowódcy 4. Karpackiego Batalionu Strzelców.
Trzy dni później pod Ankoną śmierć poniósł rekordzista Polski w rzucie dyskiem, dwukrotny mistrz Polski, członek kadry olimpijskiej na odwołane igrzyska olimpijskie w Helsinkach w 1940 roku – Leonid Fiedoruk. W kampanii wrześniowej walczył na Pomorzu w 81. Dywizjonie Pancernym. 24 września został wzięty do niewoli do obozu w Kozielsku. Cudem uniknął śmierci. W 1942 roku z Armią Andersa przeszedł na Wschód. Pod Monte Cassino dowodził 2. Plutonem Czołgów w 4. Pułku Pancernym. Zginął na polu bitwy 8 sierpnia 1944 roku.
Nie sposób wymienić wszystkich polskich sportowców, którzy odznaczyli się bohaterstwem w walce za ojczyznę. Wielu zostało zamordowanych przez NKWD, jak piłkarz, lekkoatleta – Józef Bill, jeździec, olimpijczyk z Amsterdamu – Zdzisław Dziadulski, wybitny waterpolista, as brytyjskiego wywiadu – Jerzy Iwanow-Szajnowicz, strzelec, brązowy medalista olimpijski z Berlina – Władysław Karaś, znany na całym świecie pilot i konstruktor szybowców – Antoni Kocjan, czy mistrz Polski w skokach i ujeżdżaniu, olimpijczyk z Berlina, cichociemny – Tadeusz Sokołowski ps. "Trop". Inni zmarli śmiercią naturalną, w wyniku samobójstwa, czy różnych wypadków. Jest też liczna grupa zasłużonych taterników i pilotów, którym trzeba by poświęcić oddzielne opracowania.
Korzystałam z książki Bogusława Szwedo "Na bieżni i w okopach. Sportowcy odznaczeni Orderem Wojennym Virtuti Militari 1914-1921 1939-1945".
Karolina Apiecionek
ls