Przelotem historycznych samolotów - bombowca Lancaster i dwóch myśliwców Spitfire - oraz dwóch nowoczesnych myśliwców Tornado nad zalewem rzeki Derwent uczczono w czwartek 70. rocznicę zbombardowania niemieckich zapór wodnych tzw. skaczącymi bombami.
Wydarzenie to, rozgrywające się w nocy z 16 na 17 maja 1943 roku, przeszło do historii jako "Dambusters Raid" (atak niszczycieli tam). Celem nalotu było przerwanie trzech zapór wodnych i spowodowanie w ten sposób powodzi w Zagłębiu Ruhry, będącym głównym ośrodkiem niemieckiego przemysłu zbrojeniowego - a tym samym podkopanie wysiłku wojennego III Rzeszy.
Załogom 617 dywizjonu RAF udało się przerwać betonowe tamy na rzekach Moehne i Eder. Natomiast ziemna zapora na rzece Sorpe wytrzymała wybuchy, dzięki czemu spływająca doliną Moehne ku Renowi fala powodziowa nie została zasilona dodatkową masą wody. Eder nie należy do dorzecza Renu, lecz Wezery.
Blisko połowa uczestniczących w nalocie lotników przypłaciła to życiem. Spośród 19 bombowców Lancaster, które 16 maja wieczorem wystartowały z bazy RAF Scampton w hrabstwie Lincoln, utracono 8 - 6 zestrzeliła niemiecka artyleria przeciwlotnicza, a dwa zderzyły się z liniami wysokiego napięcia. 53 lotników poległo, trzech uratowanych dostało się do niewoli. Wywołane przerwaniem zapór powodzie uśmierciły około 1600 ludzi, w tym znaczną liczbę zagranicznych robotników przymusowych.
Atak był dla lotników skrajnie niebezpieczny, ponieważ skaczące bomby zrzucano z wysokości zaledwie 20 metrów nad lustrem wody, utrzymując przy tym bombowiec na prostym kursie, co czyniło go łatwym celem dla szybkostrzelnych działek przeciwlotniczych - których jednak przy zaporze na Eder nie napotkano.
Bombardowania były dla Niemców zaskoczeniem. Musieli odbudowywać zniszczoną infrastrukturę przemysłową, będąc zaangażowanymi na wielu frontach. "Dambusters Raid" uważa się za pierwszy w historii przypadek precyzyjnego uderzenia powietrznego na punktowe cele naziemne.
Główne obchody rocznicy odbyły się w hrabstwie Derby nad jeziorem zaporowym na rzece Derwent, które 70 lat wcześniej służyło lotnikom 617 dywizjonu w lotach treningowych jako atrapa przyszłych niemieckich celów, podobnie jak kilka innych sztucznych zbiorników wodnych w okolicznym górzystym regionie Peak District. Pokazy lotnicze można było oglądać z terenu Chatsworth House – jednej z najbardziej imponujących wiejskich rezydencji arystokratycznych w kraju.
Twórcą skaczących bomb był inżynier Barnes Wallis, którego córka była honorowym gościem obchodów. Gospodarzem był podtrzymujący swe wojenne tradycje 617 dywizjon.
Jego obecny dowódca, podpułkownik David Arthuton powiedział telewizji Sky, że w nalotach sprzed 70 lat przejawiły się "twórcza pomysłowość, odwaga i profesjonalne przygotowanie załóg".
W nalotach na tamy 617 dywizjonem dowodził 24-letni podpułkownik Guy Gibson. Po zrzuceniu bomby na zaporę na Moehne zawrócił i przeleciał nad nią ponownie, równolegle do kolejnego atakującego samolotu, by w ten sposób rozproszyć niemiecki ogień - za co otrzymał najwyższe brytyjskie odznaczenie wojskowe Victoria Cross.
Obchody rocznicowe odbędą się również w piątek w nadal czynnej bazie Scampton, a także na mniejszą skalę w Walii i przy zaporze na Eder w Niemczech. (PAP)