Przed występem Rolling Stonesów we wtorek w Berlinie fani legendarnego zespołu rockowego mogą obawiać się jedynie tego, że nie dostaną biletu na wymarzony koncert. W NRD zwolenników muzyki "wroga klasowego" ścigała Stasi; część z nich trafiła do więzienia.
Niemiecki Urząd ds. Materiałów Państwowej Służby Bezpieczeństwa byłej NRD wydał przed wtorkowym występem gigantów rocka publikację opisującą represje enerdowskiej służby bezpieczeństwa wobec uczestników koncertu Stonesów, który... nigdy się nie odbył.
We wrześniu 1969 roku Kai Bloemer, popularny moderator zachodnioberlińskiej radiostacji RIAS, słuchanej także przez mieszkańców rządzonego przez komunistów Berlina Wschodniego, pozwolił sobie na niewinny żart. W jednej z audycji zapowiedział, że z okazji 20. rocznicy powstania NRD 7 października 1969 roku na dachu wieżowca wydawnictwa Axela Springera, wieżowca wybudowanego demonstracyjnie przy samym murze dzielącym Berlin na dwie części, odbędzie się koncert Rolling Stonesów.
Niemiecki Urząd ds. Materiałów Państwowej Służby Bezpieczeństwa byłej NRD wydał przed wtorkowym występem gigantów rocka publikację opisującą represje enerdowskiej służby bezpieczeństwa wobec uczestników koncertu Stonesów, który... nigdy się nie odbył.
Przed końcem audycji dziennikarz przyznał, że wiadomość jest kaczką dziennikarską, jednak plotka o koncercie cieszącego się olbrzymią popularnością zespołu poszła w świat. Wkrótce po Berlinie Wschodnim i innych miastach NRD zaczęły krążyć ulotki zapraszające na występ legendarnej kapeli. "Zostawcie nas w spokoju; pozwólcie nam żyć tak, jak chcemy" - czytamy w napisanym na maszynie do pisania tekście.
Stasi wpadła szybko na trop autorki ulotek - 18-letniej Evelies Gerhardt. Dziewczyna trafiła do aresztu, wypuszczono ją po śledztwie i licznych przesłuchaniach dopiero w lutym 1970 roku.
Stasi zmobilizowała ogromne siły przeciwko fanom Rolling Stonesów, którzy zamiast uczestniczyć w oficjalnych obchodach rocznicy powstania NRD zjawili się tego dnia w okolicach doskonale widocznej zza muru siedziby Springera. Jak wynika z policyjnych dokumentów, w umówionym miejscu zgromadziło się około 2 tys. "aspołecznych elementów", czyli młodych ludzi odmawiających wstąpienia do komunistycznej młodzieżówki - FDJ.
Do aresztu trafiło tego dnia 390 uczestników fikcyjnego koncertu; w większości uczniów poniżej 18. roku życia. Autorzy publikacji opisują losy wybranych ofiar represji. 16-latek Eckart Mann został aresztowany i skazany za chuligaństwo, ponieważ skandował "wolność" i nazwiska przywódców reformatorskiego skrzydła w Komunistycznej Partii Czechosłowacji, pozbawionych w 1968 roku władzy w wyniku interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Spędził za kratami dwa lata, a następnie wyjechał do RFN, wykupiony z więzienia przez zachodnioniemieckie władze. O rok starszy Juergen Rosemann dostał karę sześciu tygodni więzienia za udział w nielegalnym zgromadzeniu i stawianiu oporu milicji podczas zatrzymania.
"Setki młodych ludzi napiętnowano jako wrogów państwa, a ich życie zostało wywrócone do góry nogami tylko dlatego, że chcieli słuchać muzyki, która nie podobała się władzom państwowym" - oświadczył pełnomocnik ds. Akt Stasi Roland Jahn.
Ministerstwo bezpieczeństwa państwa NRD przyjęło w 1966 roku program walki z młodzieżą przeciwstawiającą się socjalistycznemu wychowaniu. Zwalczanie "polityczno-ideologicznej dywersji" wśród młodzieży stało się jednym głównych zadań Stasi. W polu zainteresowania policji politycznej znalazły się osoby noszące długie włosy i ozdabiające ubrania symbolami zespołów rockowych. W archiwum Stasi powstał dział nazywany "kartoteką bigbitowców".
Obchodząc 25. rocznicę upadku muru berlińskiego (9 listopada 1989 r.) pamiętajmy, że opór przeciwko enerdowskiej dyktaturze przybierał różne formy - mówi Jahn.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ cyk/ ap/