21.12. 2009 Warszawa (PAP) - Prezydent Lech Kaczyński pogratulował w poniedziałek policjantom, którzy odnaleźli tablicę z napisem "Arbeit macht frei", skradzioną z muzeum Auschwitz. Lech Kaczyński nazwał tę kradzież "wyjątkowo haniebną". "Kradzież tej tablicy była czynem wyjątkowo haniebnym, bo naruszała dobro, jakim jest pamięć pomordowanych, pamięć o tym strasznym okresie w historii ludzkości" - powiedział Lech Kaczyński podczas spotkania opłatkowego w Pałacu Prezydenckim.
Prezydent podkreślił, że policja bardzo szybko odzyskała tablicę.
Historyczny napis znad obozowej bramy został skradziony w piątek nad ranem. Policja odzyskała go w niedzielę późnym wieczorem. Zatrzymano pięć osób podejrzewanych o kradzież. Są w wieku od 20 do 39 lat. Jeden z nich prowadzi firmę budowlaną, pozostali są bezrobotni. Wszyscy byli już karani za różne przestępstwa m.in. kradzieże, pobicia i bójki.
Zatrzymani usłyszą zarzuty kradzieży dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury oraz jego uszkodzenia, za co grozi do 10 lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Według danych, jakimi dysponuje obecnie policja, zatrzymani nie należą do grup neonazistowskich i nie prezentują takich poglądów. Małopolska policja ocenia, że motywem działania sprawców była prawdopodobnie chęć zysku.
Brama główna w obozie Auschwitz I, jako jedyna w całym obozie, została wykonana na rozkaz Niemców przez polskich więźniów politycznych. Zostali oni przywiezieni jednym z pierwszych transportów przybyłych z Wiśnicza na przełomie 1940-1941 roku. Wykonanie bramy związane było z wymianą prowizorycznego zewnętrznego ogrodzenia obozu, wspartego na słupach drewnianych, na ogrodzenie stałe na słupach żelbetowych, z drutem kolczastym pod napięciem. Napis nad bramą - "Arbeit macht frei" (Praca czyni wolnym) - który jest jednym z symboli obozu, wykonali więźniowie z komanda ślusarzy pod kierownictwem Jana Liwacza (numer obozowy 1010). (PAP)
laz/ ura/ jra/