Indie nie będą domagały się zwrotu słynnego diamentu Koh-i-noor, zdobiącego koronę brytyjską, ponieważ nie został on skradziony, tylko podarowany królowej Wiktorii - poinformował w poniedziałek indyjski rząd w Sądzie Najwyższym.
Koh-i-noor, płaski brylant o wadze 108 karatów, to jeden z najsłynniejszych diamentów świata. Stał się przedmiotem sporu dotyczącego jego własności, do której rościły sobie prawa cztery kraje, w tym wiele stron w samych Indiach.
Jak powiedział w poniedziałek w sądzie, przekazując stanowisko indyjskiego ministerstwa kultury, prokurator generalny Indii Ranjit Kumar, brylant nie został skradziony, tylko przekazany Kompanii Wschodnioindyjskiej w 1851 roku przez sikhijskiego maharadżę Randźita Singha - pisze brytyjski dziennik "The Guardian".
Sprawę do indyjskiego sądu wniosła pozarządowa organizacja All India Human Rights and Social Justice Front, domagająca się zwrotu Koh-i-noora. Jak powiedział Nafis Ahmad Siddiqui z tej NGO, "brytyjscy władcy złupili Indie i rząd popełnia błąd, nie wspierając naszych roszczeń".
Pochodzenie Koh-i-noora, którego perska nazwa oznacza "górę światła", nie jest znane. Wiadomo, że pojawił się w skarbcu założyciela dynastii Wielkich Mogołów w 1526 roku i należał do różnych radżów i książąt, m.in. władcy Afganistanu, od którego trafił do skarbca Randźita Singha. Według jednej z wersji podawanej przez indyjską prasę, w połowie XIX wieku ówczesny brytyjski gubernator generalny Pendżabu, markiz Dalhousie, zmusił Singha do podarowania brylantu królowej Wiktorii.
W 1911 roku klejnot został wprawiony w koronę królowską. Można oglądać go na wystawie w Tower of London. Królowa Elżbieta II koronowana została koroną z Koh-i-noorem podczas uroczystości w 1953 roku.
W 1976 roku Wielka Brytania odmówiła przekazania Indiom diamentu, powołując się na warunki traktatu pokojowego między Anglią a Sikhami.
Brytyjski premier David Cameron również wypowiadał się przeciwko oddawaniu Koh-i-noora. Powiedział to w 2010 roku telewizji NDTV, dodając, że "jeśli raz wyraziłoby się komuś na coś takiego zgodę, to nagle British Museum stałoby się puste". (PAP)
klm/ ro/