Perły nie tworzą się wokół ziarnka piasku w muszli perłopława. Wystawa pereł w Muzeum Wiktorii i Alberta, otwarta w sobotę w Londynie rozwiewa ten popularny mit. Zorganizowana we współpracy z muzeami Kataru, prezentuje nie tylko perły naturalne. Ojczyzną naturalnych pereł jest Zatoka Perska, gdzie przez wieki połów pereł był głównym źródłem dochodów. W świecie islamu niebezpieczne zajęcie, kiedy nurek połączony liną z pomocnikiem na łodzi schodzi na głębokość nawet ponad 20 metrów, stał się metaforą trudnej próby, jakiej Bóg poddaje wyznawcę, a perła - nagrodą.
Wystawa ponad 200 jubilerskich wyrobów z perłami to rozszerzona wersja wcześniejszej prezentacji w Dausze. Ale nie wszystkie eksponaty stamtąd przywieziono do Londynu - perłowy dywan maharadży Barody zamówiony w 1865 roku jest zbyt delikatny, by można go transportować.
Najcenniejszą biżuterię umieszczono w otwartych żelaznych sejfach z lat 1850-1910, by podkreślić ekskluzywny charakter pereł.
Zasadniczo wytworzyć perłę może każdy małż ze skorupą, od największego na świecie ich gatunku - przydaczni olbrzymiej, długości nawet 1,5 m, po małego ślimaka lądowego. Lecz tworzenie się pereł jest zjawiskiem tak rzadkim, że jeden piękny okaz trafia się na 2 tys. muszli, a nawet tylko na 50 tysięcy.
Historyk biżuterii Beatriz Chadour-Sampson, jedna z kuratorów wystawy, uważa, że większość klejnotów - czy to szmaragdy, diamenty lub opale - podlegała kaprysom mody. Fenomen pereł według niej wiąże się z tym, że od wieków nosi je i Zachód, i Wschód. "I od wieków trwa nieustanna fascynacja nimi, i to całkiem odmienna niż w przypadku innych klejnotów".
Wśród klejnotów władców na londyńskiej wystawie są m.in. perła, którą w uchu miał Karol I Stuart (1600-1649), kiedy ścięto mu głowę, pierścień królowej Marii II (1662-1694) i tiary Marii Antoniny (1755/93). Z nowszych czasów pokazano wyroby słynnych jubilerów - Cartiera, Lalique'a i Tiffany'ego. Są też perłowe kolczyki od Bulgariego Eliabeth Taylor i naszyjnik Marylin Monroe.
Najdroższe, najbardziej cenione są perły okrągłe, liczy się idealny kształt, blask i odcień - od bieli przez pistacjową zieleń, róż, złoto i bakłażanowy fiolet po perły czarne. Ale na przykład barok cenił perły nieregularne, nazywane "barocco" i od nich wziął w ogóle swoją nazwę.
W czasach rzymskich były głównie oznakami luksusu, władzy, pozycji społecznej. Rzymski historyk Pliniusz Starszy (23-79) w swojej "Historii Naturalnej" pogardza nuworyszkami, które "wydają więcej na swoje uszy (kupując perłowe kolczyki) niż na jakąkolwiek inną część własnej osoby".
Towarzyszyły perłom różnorodne znaczenia symboliczne, wiązane z czystością, miłością, smutkiem, kobiecością. Do narodzin perły porównywano niepokalane poczęcie Matki Boskiej, mawiano też, że to "łzy Boga padające na wodę" - opowiada Chadour-Sampson. Szczytowym momentem w historii pereł stało się średniowiecze.
Ostatnio badania naukowe skupiły się na samych perłach i ich wzroście. Jego przyczyną jest wtargnięcie pasożyta lub kawałka gąbki do powłoki płaszcza, narządu małża, który wytwarza macicę perłową. Tworzy się wówczas cysta, na której nawarstwia się masa perłowa.
"Jeśli przepołowić perłę, nigdy nie znajdziecie ziarenka piasku - opowiada drugi kurator wystawy Hubert Bari, dyrektor Muzeum Pereł i Biżuterii w Katarze. - Perły tworzą się przez larwy pasożyta, biorącego się z odchodów innych zwierząt. (...) Ale ze względów marketingowych lepiej mówić o piasku niż o ekskrementach płaszczki" czy rekina. Wystawie towarzyszy wideo pokazujące, jak naprawdę rodzą się perły.
Perły zdobiły korony władców, świadcząc o potędze. Ostentacyjnie eksponowano je w regaliach rosyjskich, perskich, chińskich i indyjskich. W Europie rzadkimi perłami w tiarach i diademach arystokratki, stopniowo naszyjniki z pereł zaczęły zdobić szyje bogatych kobiet. Później blaskiem pereł karmiło się Hollywood.
Wśród klejnotów władców na londyńskiej wystawie są m.in. perła, którą w uchu miał Karol I Stuart (1600-1649), kiedy ścięto mu głowę, pierścień królowej Marii II (1662-1694) i tiary Marii Antoniny (1755/93). Z nowszych czasów pokazano wyroby słynnych jubilerów - Cartiera, Lalique'a i Tiffany'ego. Są też perłowe kolczyki od Bulgariego Eliabeth Taylor i naszyjnik Marylin Monroe.
Perły przestały być tak niedostępne, odkąd japoński naukowiec i hodowca Kokichi Mikimoto na początku XX w. wynalazł sposób przemysłowej produkcji pereł morskich. "Chciał, by każda kobieta mogła przyozdobić się perłowym naszyjnikiem" - mówi Chadour-Sampson.
Bogactwo palety odcieni i kształtów pereł jest trudne do wyobrażenia - pisze na stronach internetowych muzeum. Opalizowanie i barwa zależy od gatunku małży i lokalizacji perłowej farmy. Najpiękniejsze pochodzą z małży gatunku Pinctada maxima z farm w Birmie, Indonezji, Tajlandii, Filipin i północnego wybrzeża Australii. Z kolei gatunek Pinctada margaritifera z Pacyfiku daje słynne perły tahitańskie.
Wśród eksponatów w Muzeum Wiktorii i Alberta znalazło się także wiadro wypełnione chińskimi słodkowodnymi perłami hodowlanymi. "Czy to dewaluacja pereł, czy też spełnienie marzenia Mikimoto?" - pyta Chadour-Sampson i od razu dopowiada, że "to kwestia interpretacji".
"Perły", wystawa która skupia się na samym ich pięknie, nie tylko ich historii, pokazywana będzie do 19 stycznia.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ kar/