Władze Bytomia chcą uratować wybudowaną w latach 30. ubiegłego wieku wieżę ciśnień przy ul. Oświęcimskiej. Szukają inwestora, który byłby zainteresowany tym obiektem. Według bytomskiego architekta Przemo Łukasika, wieża nadaje się najlepiej na serwerownię lub biura.
Na początku tego roku nadzór budowlany nakazał rozbiórkę wieży - z ekspertyz wynikało, że budowla jest bardzo złym stanie technicznym. Chodzi o spękania i ubytki w betonie, powstałe m.in. na skutek szkód górniczych. Lokalne władze uznały, że wieżę da się uratować i wystąpiły o wstrzymanie tej decyzji. Nadzór budowlany się na to zgodził.
„Zależy nam na tym obiekcie” - oświadczył w czwartek prezydent Bytomia Damian Bartyla. Wskazał, że dotychczasowe opinie na temat stanu technicznego wieży nie są jednoznaczne. Dlatego miasto zamierza zamówić nową ekspertyzę.
„W najbliższym czasie chcemy zlecić ekspertyzę, która pokaże ile mamy czasu. Do tej pory spotkałem się z różnymi opiniami biegłych. Jedni twierdzą, ze stan wieży jest fatalny i natychmiast należy przystąpić do rozbiórki, inni - że jest stan techniczny obiektu jest znacznie lepszy” - powiedział prezydent.
Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne, do którego należy obiekt rozważało wystąpienie do Kompanii Węglowej o dofinansowanie kosztów remontu lub remont na własny koszt. Oszacowano go jednak na 1,3 mln zł. Miasto jest zmuszone szukać innych źródeł finansowania.
Architektoniczną koncepcję rehabilitacji wieży przygotowała bytomska pracownia Medusa Group, która ma już na koncie podobne projekty. Szef biura Przemo Łukasik powiedział, że rozważano wiele możliwości. Funkcję mieszkalną uznano za mało prawdopodobną do realizacji z uwagi na to, że obiekt jest zbyt duży.
Według Łukasika, wieża bardziej nadaje się na biura, a najbardziej na serwerownię z powierzchniami biurowymi. To ostatnie rozwiązanie wiązałaby się z najmniejszą interwencją w budowlę, bo nie trzeba byłoby usuwać żelbetowego płaszcza zbiornika, w którym niegdyś była woda; teraz można w nim umieścić komputery – przekonywał architekt.
„Ta wieża ma swój kontekst, należałoby znaleźć jakąś nową formę życia, która nie będzie przeszkadzała mieszkańcom wokół niej, nie zaburzy symbiozy, która ukształtowała się tam od wielu lat” - przekonywał.
„Wydawało nam się, że znaleźliśmy rozwiązanie, które rzeczywiście dałoby szansę, żeby ta wieża mogła funkcjonować nadal w krajobrazie i była oparta o współczesną technologię” - powiedział Łukasik. Zaznaczył, że przemianowanie wieży na serwerownię to tylko propozycja i możliwe są także inne pomysły.
Niezależnie od poszukiwań prywatnego inwestora, lokalne władze liczą, że być może na remont wieży uda się uzyskać środki unijne, przeznaczane na przedsięwzięcia związane z rewitalizacją.
Wieżę, wybudowaną przez bytomską firmę Kaller&Stachnik oddano do użytku w 1936 r. Zlokalizowano ją w najwyższym punkcie miasta, 292 m nad poziomem morza, przy ówczesnej Freytagstrasse. Nie jest użytkowana od lat 70. Nie figuruje w rejestrze zabytków.
Budowla ma wysokość ponad 44 metrów i waży 3 tys. ton. Wewnętrzna średnica zbiornika wody umieszczonego na jej szczycie wynosi 14 m, a jego wysokość to 8 m. Wieżę zaprojektowano i wybudowano ją w taki sposób, by zminimalizować negatywny wpływ górniczej eksploatacji. Do pomieszczenia zbiornika prowadzą kręte schody.(PAP)
kon/ ls/