Tylko nieliczni prawosławni z północno-wschodniej Polski świętują Boże Narodzenie 25-26 grudnia. Zdecydowana większość wiernych Cerkwi w Podlaskiem Boże Narodzenie obchodzi bowiem według kalendarza juliańskiego, czyli trzynaście dni później.
Nie ma danych mówiących o tym, jak duża część prawosławnych w kraju obchodzi Boże Narodzenie 25-26 grudnia, czyli razem z katolikami. Częściej ma to miejsce w dużych miastach, m.in. w Warszawie.
Województwo podlaskie uważane jest za centrum prawosławia w Polsce. Tu tradycja Bożego Narodzenia według tzw. starego stylu, czyli kalendarza juliańskiego, jest bardzo silna. Wigilia według tego kalendarza przypada 6 stycznia (w kalendarzu gregoriańskim), czyli trzynaście dni po wigilii katolickiej.
O tym, jak niewielu prawosławnych z tego regionu obchodzi święta zgodnie z kalendarzem gregoriańskim może świadczyć to, że od lat w Białymstoku odbywa się w tym czasie tylko jedno oficjum bożonarodzeniowe, w niedużej świątyni prawosławnego ordynariatu polowego WP - cerkwi św. Marii Magdaleny w centrum miasta.
Ks. dr Marek Ławreszuk, p.o. kierownika Katedry Teologii Prawosławnej Uniwersytetu w Białymstoku ocenia, że takie cerkiewne uroczystości w tym terminie tyko w jednym miejscu, to odpowiedź na zapotrzebowanie ze strony, głównie, małżeństw wyznaniowo mieszanych.
Województwo podlaskie uważane jest za centrum prawosławia w Polsce. Tu tradycja Bożego Narodzenia według tzw. starego stylu, czyli kalendarza juliańskiego, jest bardzo silna. Wigilia według tego kalendarza przypada 6 stycznia (w kalendarzu gregoriańskim), czyli trzynaście dni po wigilii katolickiej.
"W parafiach - ja mogę powiedzieć o Białymstoku i okolicach - nie jest słyszalny taki głos. Gdyby była taka potrzeba, z pewnością zostałaby wyznaczona jakaś parafia, gdzie takie nabożeństwa byłyby sprawowane" - powiedział PAP.
Ks. Ławreszuk zwraca uwagę, że kalendarz juliański nie dotyczy jedynie Bożego Narodzenia, ale też innych ważnych świąt w kalendarzu liturgicznym (z wyjątkiem Wielkanocy, która jest świętem ruchomym, a jej data wyliczana jest w obu obrządkach w nieco inny sposób - PAP).
"Nie wydaje się, żeby ten kalendarz (juliański) stanowił jakąś przeszkodę w uczestnictwie w życiu religijnym" - powiedział duchowny. I dodał, że jeśli z powodów zawodowych czy innych wierni nie mogą uczestniczyć w uroczystościach religijnych w dniu święta, to mogą uczestniczyć w nabożeństwie wieczornym w dniu poprzedzającym święto.
Ks. Ławreszuk ocenia przy tym, że częściej niż problem z kalendarzem wierni zgłaszają problemy z językiem nabożeństw. "Język kazań, język modlitwy, to są jakieś problemy, które są widoczne w parafiach. Gdyby był problem kalendarza, to też w jakiś sposób byłoby to podnoszone" - powiedział.
W marcu Sobór Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego podjął decyzję o formalnym powrocie do kalendarza juliańskiego, który i tak stosuje zdecydowana większość parafii. I taki kalendarz w polskiej Cerkwi obowiązuje od połowy czerwca tego roku.
To zmiana decyzji z 1924 roku ówczesnego soboru biskupów polskiej Cerkwi, która miała związek z sytuacją społeczno-polityczną w kraju. Ale, choć ta decyzja spełniała wymogi formalne wobec władz, nie było woli ze strony hierarchów, by wprowadzić ją w życie.
Dlatego też przez lata utrwalił się taki stan, że część parafii zaczęła stosować kalendarz gregoriański, część zaś pozostała przy tzw. starym stylu. Obecnie, jak szacują prawosławni hierarchowie, ponad 90 proc. parafii Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego świętuje według kalendarza juliańskiego. A tzw. nowy styl, to domena parafii w dużych miastach.
Dokładnych danych co do liczby prawosławnych w kraju nie ma. Przedstawiciele polskiej Cerkwi szacują, że wiernych jest 450-500 tys. Według danych GUS z ostatniego spisu powszechnego, ale uznawanych przez hierarchów za niemiarodajne, przynależność do Kościoła prawosławnego w Polsce zadeklarowało 156 tys. osób. (PAP)
rof/ dym/