Blisko sto zabytków z wczesnego średniowiecza odzyskała warmińsko-mazurska policja z rąk poszukiwaczy militariów, którzy przy pomocy wykrywaczy metalu odkryli na Suwalszczyźnie i obrabowali cmentarzysko Jaćwingów.
Odzyskane przedmioty policja zaprezentowała w środę na konferencji prasowej w komendzie wojewódzkiej w Olsztynie. Funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. topory, miecze, ozdoby, fragmenty uprzęży i przedmioty użytkowe datowane wstępnie na XII i XIII wiek oraz kilkanaście karabinów, broń pokładową z samolotów i elementy broni z czasów II wojny św.
Jak powiedział kom. Krzysztof Pytlarczyk z warmińsko-mazurskiej policji, działania operacyjne w tej sprawie rozpoczęto we wrześniu ub. roku po sygnale o osobie, która może nielegalnie handlować bronią palną i amunicją. Według funkcjonariuszy część wykopywanych z ziemi starych karabinów była "uzdatniana" przez rusznikarza i mogła strzelać. W sumie ustalono nazwiska kilkunastu mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego, zachodniopomorskiego i mazowieckiego, którzy przeszukiwali miejsca bitew przy pomocy detektorów i potem sprzedawali znalezione militaria na portalach internetowych.
"Ustaliliśmy, że podczas nielegalnych poszukiwań przypadkiem natknęli się oni na wczesnośredniowieczne cmentarzysko. Dlatego - w obawie, że znalezione tam zabytkowe przedmioty zostaną sprzedane - w jednym dniu dokonaliśmy przeszukań kilku mieszkań na terenie tych trzech województw" - powiedział policjant.
Jerzy Siemaszko: Zabytki wykopane na cmentarzysku Jaćwingów są niezwykle cenne. Jest wśród nich świetnie zachowany zdobiony topór, jakiego muzeum nie miało jeszcze w swojej kolekcji. Są też miecze oraz noszone przez wojowników bransolety, zapinki i naszyjniki, które świadczyły o wysokiej pozycji społecznej ich właścicieli.
Jak ocenił kierownik działu archeologii z Muzeum Okręgowego w Suwałkach Jerzy Siemaszko, zabytki wykopane na cmentarzysku Jaćwingów są niezwykle cenne. Jest wśród nich świetnie zachowany zdobiony topór, jakiego muzeum nie miało jeszcze w swojej kolekcji. Są też miecze oraz noszone przez wojowników bransolety, zapinki i naszyjniki, które świadczyły o wysokiej pozycji społecznej ich właścicieli.
Według archeologa obrabowanie cmentarzyska przez poszukiwaczy militariów było działaniem "barbarzyńskim", bo zniszczono miejsce, w którym należało przeprowadzić dokładne badania archeologiczne. Jak tłumaczył, dla naukowców nie są najważniejsze same wydobyte przedmioty, ale "kontekst znalezisk", powiązanie ich ze sobą oraz z obiektami i warstwami stanowiska archeologicznego.
Zdaniem Siemaszki cmentarzysko nie było wcześniej znane archeologom. Jak mówił, stosunkowo dobrze przebadano cmentarzyska Bałtów zachodnich z czasów sprzed i w trakcie wędrówki ludów, gdy chowali oni prochy swoich zmarłych w popielnicach pod nasypami kurhanowymi. Jednak cmentarzyska Jaćwingów z wczesnego średniowiecza były do niedawna praktycznie nieznane.
"W tym okresie doszło do zmiany obrządku pogrzebowego. Zaczęły funkcjonować cmentarzyska warstwowe. Zmarłych palono na stosie, a ich prochy wraz z darami grobowymi rozsypywano na powierzchni uświęconej ziemi. Znamy tylko kilka takich miejsc z terenu Jaćwieży. Dlatego wartość tego typu odkryć jest gigantyczna dla wiedzy historycznej" - mówił kustosz.
Jak przypomniał, Jaćwingowie przywędrowali na tereny dzisiejszej Suwalszczyzny ok. V wieku p.n.e. Był to lud wojowniczy, blisko spokrewniony z Prusami i Litwinami. Zostali podbici we wczesnym średniowieczu przez Zakon Krzyżacki.
Policja nie ujawnia lokalizacji obrabowanego cmentarzyska. Zapewnia jednak, że zostało ono zabezpieczone i przyszłości za zgodą służb ochrony zabytków zostanie objęte badaniami archeologicznymi. Niewykluczone, że w pobliżu tego miejsca zachowały się także pozostałości grodziska.
Nie wiadomo, ile przedmiotów wydobyli nielegalnie, zniszczyli lub sprzedali poszukiwacze militariów. Z wizji lokalnej z udziałem jednego ze sprawców wynika, że nie zdążyli oni spenetrować ok. 30 proc. terenu cmentarzyska. Według policji, zdawali sobie sprawę, że popełniają przestępstwo. Do prowadzenia poszukiwań przy pomocy wykrywaczy metalu wymagana jest zgoda wojewódzkiego konserwatora zabytków i właściciela gruntów, a odnalezione zabytki powinny być przekazane do muzeum.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów - dopiero po uzyskaniu opinii biegłych śledczy zdecydują, czy poszukiwacze militariów popełnili przestępstwo nielegalnego posiadania i handlu bronią palną. Biegli muszą też oficjalnie potwierdzić, że przedmioty wykopane na cmentarzysku są zabytkami archeologicznymi.(PAP)
mbo/ par/