Galary, które wykorzystywano jeszcze PRL-u, pływały nie tylko po największym Polskich rzekach. Na Śląsku czy w zachodniej części Małopolski mniejsze rzeki wykorzystywano do transportu, np. węgla. Jedną z nich była Przemsza, a pamięć o nich stara się kultywować Klub Miłośników Ziemi Chełmeckiej oraz Miejski Ośrodek Kultury i Rekreacji w Chełmku.
„Ostatnio udało nam się pozyskać urządzenie do wyciągana galarów na brzeg. W naszym mieście jest Dom Pamięci Tomasza Baty. Tam gromadzimy pamiątki nie tylko po twórcy fabryki obuwia, ale i świadectwa historii naszych okolic. Tam też trafiają rzeczy z przeszłości związane z Przemszą” - powiedział dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury i Rekreacji w Chełmku, Waldemar Rudyk.
Przemsza bierze początek w Sosnowcu z połączenia Białej i Czarnej Przemszy. Po minięciu Jaworzna, Mysłowic, Chełmka wpada do Wisły k. Oświęcimia. Do lat 50. ubiegłego wieku pływały po niej galary. W ten sposób transportowano węgiel z kopali w Lędzinach, Jaworznie, Mysłowicach.
„Drewniane łodzie płynące z nurtem rzeki docierały na Wisłę, a dalej do Krakowa lub do dalszych miejscowości np. Sandomierza, a nawet Puław. Z powrotem przewoziły je większe statki, najczęściej tylko do Bobrka, nieopodal Oświęcimia. Tam były wodowane, a do Chełmka ściągane za pomocą tzw. trybarki (zaprzęg konny). Taka 5-kilometrowa podróż trwała prawie cały dzień” – powiedział Rudyk.
Załadunek węgla z nadbrzeża na statki odbywał się przy nieistniejącym już moście, który prowadził do Chełma Małego. Obecnie znajduje się tam kładka dla pieszych.
„Faktycznie osoby, które teraz patrząc na naszą rzekę mogą nie wierzyć, że pływały po niej galary. Przez te lata bardzo się zmieniło. Na pewno kilkadziesiąt lat temu lustro wody było o wiele wyższe. W okresie międzywojennym i krótko potem Przemsza była żeglownym kanałem o bardzo regularnych brzegach” – powiedział Rudyk.
W okolice nadbrzeża węgiel z kopalni w Lędzinach transportowano przez pewien czas w niekonwencjonalny sposób - przy pomocy kolejki linowej. Szczegóły opisuje Janusz Fanfara w tekście "Przemsza - dwórka Królowej".
"Zacytuję jego treść: +Kopalnia Piast w Lędzinach zaczęła w czerwcu 1926 roku spławiać węgiel Przemszą. Do grudnia tegoż roku wywieziono około 11 tysięcy ton węgla (…). Lędzińska kopalnia woziła węgiel do portu pięcioma samochodami ciężarowymi typu WAG z przyczepami o jednorazowej ładowności 13,5 tony każdy. Trasa dowozu o długości 15,5 km prowadziła przez Hołdunów, Imielin, Chełm i Kopciowice. Było to wszystko bardzo uciążliwe. Postanowiono więc, wybudować kolejkę linową do transportu węgla. Budowę ukończono w 1936 roku+”.
Kolejka linowa funkcjonowała do 1951 r.
„Nie mamy danych ile ton węgla popłynęło galarami. Jednak mamy zdjęcie, na których widać, że w okolicy wspomnianego mostu na załadunek oczekuje kilkanaście jednostek. To daje obraz jak duże to było przedsięwzięcia” - mowi Rudyk.
Galarem po Przemszy w okolicach Chełmka na razie nie można popłynąć, ale można to uczynić np. kajakiem lub póść spacerem wzdłuż brzegów rzeki, od miasteczka do ujścia rzeki w Wiśle. W tym rejonie można zauważyć np. rybołowa zwyczajnego, zimorodka, łabędzia niemego, wydrę czy unikalne rośliny, jak ciemierzyca biała.
Za kilka dni, 28 kwietnia, na Wiśle, nieopodal Oświęcimia, zostanie zwodowany współcześnie wybudowany galar. Wtedy po raz 11 odbędzie się impreza „Królewski flis po Wiśle”.
Rafał Czerkawski (PAP)