19.11. 2009 Berlin (PAP) - Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach wyraziła w czwartek oczekiwanie, że po świętach Bożego Narodzenia niemiecki rząd rozwiąże spór wokół jej nominacji do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". "Nasza propozycja leży na stole" - powiedziała Steinbach w programie "Morgenmagazin" telewizji ZDF.
"Piłka jest po stronie rządu federalnego" - dodała.
We wtorek władze Związku Wypędzonych postanowiły odłożyć oficjalne nominowanie Steinbach do rady fundacji, która ma stworzyć w Berlinie muzeum poświęcone wysiedleniom Niemców. Jej wejściu do tego gremium sprzeciwia się szef MSZ, liberał Guido Westerwelle ze względu - jak tłumaczy - na dobro stosunków z Polską, krytyczną wobec Eriki Steinbach.
BdV domaga się od rządu federalnego rozwiązania tego sporu, argumentując, że ma prawo do swobodnej decyzji w sprawie swych przedstawicieli w fundacji.
"Chcemy takiego samego prawa, jakie mają Kościoły ewangelicki i katolicki, które również są reprezentowane w fundacji. Nie sądzę, by ktokolwiek wskazywał Kościołom, kogo miały nominować. My mamy takie same prawa, chcemy swobodnie dokonać nominacji. Dlatego ta sprawa to test dojrzałości naszej demokracji" - powiedziała w czwartek Steinbach.
Zaznaczyła, że nie jest jej najważniejszym celem życiowym zasiadać w radzie fundacji. "Mam inne możliwości wywierania wpływu - powiedziała. - Ale mój Związek nie zaakceptuje tego, w jaki sposób traktowany jest przez część klasy politycznej".
Jej zdaniem Westerwelle powtarza błędy swojego poprzednika, socjaldemokraty Franka-Waltera Steinmeiera, który również sprzeciwiał się jej powołaniu do władz muzeum wysiedleń. "To nie służy stosunkom polsko-niemieckim. Przeciwnie: to szkodzi. Ministrowie spraw zagranicznych mają za zadanie wyjaśniać sąsiadom, co dzieje się w ich krajach. Pojednanie w Europie będzie możliwe tylko wtedy, gdy wszyscy będziemy mówić prawdę i będziemy mieć wobec siebie zrozumienie" - oceniła.
Także były szef dyplomacji, a obecnie przewodniczący opozycyjnej frakcji SPD Frank-Walter Steinmeier zaapelował w czwartek o zakończenie sporu o Steinbach, żądając od niej, by sama wycofała swoją kandydaturę do władz muzeum wysiedleń. "Jeśli nie uczyni tego dobrowolnie, będzie musiał zdecydować rząd. Kanclerzem jest Angela Merkel i decyzja należy do niej" - powiedział w programie "Morgenmagazin".
"Jeżeli nie chcemy obciążać wrażliwych stosunków niemiecko-polskich, próżność musi pozostać z tyłu" - dodał.
W środę za Eriką Steinbach ujął się szef frakcji CDU Volker Kauder. Jak oświadczył, nie jest zadaniem poszczególnych partii, by dawać wypędzonym wskazówki, kogo mają nominować do fundacji, a kogo nie. Zaapelował o szybkie rozwiązanie problemu, który szkodzi koalicji rządzącej CDU/CSU i FDP.
Za "ryzykowny i absurdalny" Kauder uznał jednocześnie argument Westerwellego, że wejście Eriki Steinbach do władz muzeum szkodziłoby niemieckim interesom. "Mogę sobie wyobrazić, że wielu Niemców inaczej definiuje niemiecki interes niż FDP" - oświadczył Kauder.
Niemieckiego sporu wokół szefowej BdV w ogóle nie komentują przedstawiciele polskich władz. Źródła zbliżone do rządu tłumaczyły, że jakakolwiek oficjalna wypowiedź z Polski mogłaby utrudnić sytuację Westerwellego, którego BdV oskarża o próbę "kupienia sobie" zaufania sąsiadów.
W lutym tego roku, gdy BdV po raz pierwszy zgłosił kandydaturę Steinbach do rady fundacji, decyzję tę ostro komentował m.in. pełnomocnik polskiego premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski, ostrzegając Niemcy przed pogorszeniem stosunków z Polską.
Anna Widzyk (PAP)
awi/ cyk/ ro/ bk/