Boże Narodzenie to według teologów najważniejsze po Wielkanocy święto w całym roku liturgicznym. Jest to święto chrześcijańskie, które zostało wprowadzone dla uczczenia tajemnicy narodzenia Jezusa. Obchodzone jest od IV wieku.
"Istotą Bożego Narodzenia jest to, że Bóg stał się Człowiekiem, a to znaczy, że nie ma przepaści pomiędzy Bogiem a człowiekiem, między Bogiem a światem. A w związku z tym możemy jako chrześcijanie wierzyć, że wszystko jest w ręku Boga" - podkreślił w rozmowie z PAP jezuita o. Wacław Oszajca.
Dodał, że Bóg, którego my widzimy w Człowieku (Jezusie z Nazaretu) umarł jak każdy człowiek, ale w bardzo tragicznych okolicznościach - na krzyżu. "I to nam pozwala wierzyć, że skoro Bóg przeszedł przez to samo, przez co przechodzi człowiek, to znaczy, że Bóg nie staje na zewnątrz rzeczywistości, w której żyjemy. Nie jest Mu obojętne to, że człowiek cierpi i ma świadomość, że człowiek będzie umierał. Bóg (...) umacnia w nas wiarę, że to życie ma sens, zarówno wtedy, kiedy nam się dzieje naprawdę dobrze, jak również wtedy, kiedy dzieje się nam naprawdę źle" - zaznaczył o. Oszajca.
Podkreślił też, że w Boże Narodzenie zbiegają się razem życie i śmierć. "To, co było i to, co będzie, zbiega się z tym, co jest dzisiaj. Bo skoro Bóg mierzy swoją miarą ten świat, który stworzył, to nam również pozwala w tej perspektywie patrzeć na rzeczywistość. Wniosek jest taki, że dla chrześcijan nie ma przemijania. Cokolwiek Pan Bóg stworzył, cokolwiek zaistniało, będzie trwało wiecznie, bo Pan Bóg nie może pozwolić na to, żeby zginęło to, cokolwiek On stworzył. I nie chodzi tylko o człowieka, o naszą ziemię, ale o cały kosmos" - wyjaśnił duchowny.
Pierwsza informacja o święcie Bożego Narodzenia, obchodzonym 25 grudnia, pochodzi z 356 r. Wcześniej dzień narodzin Jezusa obchodzono prawdopodobnie 6 stycznia. Jak przekonuje ks. prof. Józef Naumowicz, autor książki "Prawdziwe początki Bożego Narodzenia", obchody tego święta sięgają 328 r.; na początku miało ono charakter lokalny, ograniczony do Betlejem. Szybko jednak przyjęło się na Wschodzie, a Zachód w Rzymie ustanowił, by datę ostateczną tego święta przyjąć 25 grudnia.
Święta Bożego Narodzenia są po to - jak tłumaczył o. Oszajca - by umocnić w nas to wszystko, co jest dobre w naszej rodzinie, w naszym domu oraz wśród tych, którzy nam dobrze życzą. "Święta Bożego Narodzenia są też właściwym czasem, by pomyśleć o tych, którym źle się dzieje i zapytać siebie, czy nie mam możliwości by pomóc tym ludziom. Warto się rozejrzeć po sąsiadach, warto popatrzeć na własną ulicę, czy nie znajduje się na niej ktoś, kto czeka na pomoc, ale nie ma odwagi, żeby wyciągnąć rękę" - dodał.
O. Oszajca zwrócił też uwagę, że święta Bożego Narodzenia są czasem pojednania. "A więc warto przyjrzeć się naszym wrogom, a przede wszystkim nikogo wrogiem nie nazywać, jeśli jest się chrześcijaninem. Jeśli chcemy z tymi ludźmi walczyć, pokonywać ich, kompromitować czy triumfować nad nimi, to jest to niechrześcijańskie. Tego musimy się wyzbyć, bo tak, jak Bóg ma nad nami miłosierdzie, tak my powinniśmy mieć miłosierdzie nad ludźmi, tzn. szukać sposobu pojednania. A jeśli jest się skrzywdzonym, to starać się jako pierwszy wyciągnąć rękę do przebaczenia i pojednania. I wówczas święta Bożego Narodzenia będą spędzone po Bożemu, bo tak się działo w Rodzinie Nazaretańskiej" - podkreślił o. Oszajca.
Pierwsza informacja o święcie Bożego Narodzenia, obchodzonym 25 grudnia, pochodzi z 356 r. Wcześniej dzień narodzin Jezusa obchodzono prawdopodobnie 6 stycznia. Jak przekonuje ks. prof. Józef Naumowicz, autor książki "Prawdziwe początki Bożego Narodzenia", obchody tego święta sięgają 328 r.; na początku miało ono charakter lokalny, ograniczony do Betlejem. Szybko jednak przyjęło się na Wschodzie, a Zachód w Rzymie ustanowił, by datę ostateczną tego święta przyjąć 25 grudnia.
Nieznane są ani dokładny dzień, ani dokładny rok narodzin Jezusa, ale wiadomo już prawie na pewno, że nie jest to tzw. rok zerowy, wymieniany w Nowym Testamencie. Król Herod zmarł w 4 roku p.n.e., dlatego niektórzy badacze skłaniają się do przyjęcia właśnie tego roku jako daty narodzin Jezusa; inni sądzą, że gwiazda betlejemska, towarzysząca narodzinom, była kometą Halleya widoczną w 12 roku p.n.e. lub kometą opisaną przez chińskich kronikarzy w 5 roku p.n.e.
W średniowieczu święto Bożego Narodzenia było obchodzone niezwykle hucznie i wesoło. Dopiero w XVII w. zaczęła się kształtować tradycja, jaką znamy do dziś - święta radosnego, ale też pełnego zadumy nad życiem, śmiercią i zbawieniem.
W średniowieczu święto Bożego Narodzenia było obchodzone niezwykle hucznie i wesoło. Dopiero w XVII w. zaczęła się kształtować tradycja, jaką znamy do dziś - święta radosnego, ale też pełnego zadumy nad życiem, śmiercią i zbawieniem.
Charakterystyczne dla Bożego Narodzenia są trzy msze wywodzące się z liturgii rzymskiej, które odprawia papież: o północy (pasterka - na pamiątkę wizyty pasterzy w stajence), o brzasku i w ciągu dnia.
W przeszłości Boże Narodzenie było nazywane w Polsce Godami, Godniami lub Godnymi Świętami - od starosłowiańskiego słowa god, czyli rok. Jak pisze Barbara Ogrodowska w książce "Święta polskie", nazwa ta pochodzi od zaślubin (godów) starego i nowego roku oraz nocy i dnia, gdyż czas Bożego Narodzenia zbiegał się z zimowym przesileniem.
Dawniej w Polsce pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli 25 grudnia, rozpoczynało poranne nabożeństwo. Potem czas spędzano przy suto zastawionym stole, na rozmowach, śpiewaniu kolęd, modlitwie i odpoczynku. Tego dnia powstrzymywano się od wszelkiej pracy, nie wolno było sprzątać, rąbać drewna, przynosić wody ze studni, a nawet gotować. Tradycja zakazywała również czesania się, przeglądania w lustrze i spania w ciągu dnia, zwyczajowo nie urządzano w tym dniu wesel ani zabaw, nie składano i nie przyjmowano wizyt poza spotkaniami z najbliższą rodziną.
Drugi dzień świąt, czyli 26 grudnia, jest poświęcony męczeństwu św. Szczepana.
W przeszłości popularnym zwyczajem, związanym prawdopodobnie z wczesnochrześcijańskimi praktykami zaklinania urodzaju, było obrzucanie się ziarnem. Podczas składania sobie życzeń sypali nim domownicy i sąsiedzi, dzieci używały go podczas powrotu z nabożeństwa do psot i zabaw, a kawalerowie nie szczędzili ziarna do obsypywania dziewcząt. Podobnie jak w pierwszy dzień świąt, nie pracowano, za to popularne było składanie wizyt rodzinie i sąsiadom.
Jeszcze na początku XX w. żywa była tradycja, że drugi dzień świąt rozpoczynał dwanaście tzw. szczodrych dni (również zwanych czasem Godami), które trwały aż do Trzech Króli (6 stycznia). Świętowano je podobnie jak Boże Narodzenie - nie należało pracować, za to trzeba było bawić się, jeść i odpoczywać.
Stanisław Karnacewicz (PAP)
skz/ akw/