Zmiana systemu finansowania badań - to jeden z postulatów zawartych w dokumencie przedstawionym we wtorek przez Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej. Podpisało go ponad 70 instytutów naukowych, które grożą protestami, w przypadku zignorowania ich propozycji.
Swoje postulaty przedstawiciele Komitetu ogłosili podczas kongresu „Kryzys uczelni, kryzys nauki, kryzys pracy”. Dokument prześlą do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premier Ewy Kopacz, minister nauki i szkolnictwa wyższego Leny Kolarskiej-Bobińskiej oraz przewodniczących klubów parlamentarnych. Komitet zyskał też poparcie związków zawodowych: NSZZ "Solidarność", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Forum Związków Zawodowych.
Dr Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej podkreślił podczas wtorkowej konferencji prasowej, że podpisane pod dokumentem instytuty grożą protestami w wypadku zignorowania przez ministerstwo nauki stanowiska Komitetu. "Jest to bezprecedensowa żółta kartka dla polityki prowadzonej przez ministerstwo" - powiedział Temkin.
"Od 2004 roku podajemy recepty na to, w jaki sposób powinniśmy jako naukowcy, nauczyciele akademiccy pracować. Niestety większość naszych postulatów nie zostało w żaden sposób usankcjonowana" - powiedział przewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność" dr Bogusław Dołęga.
Zdaniem autorów postulatów należy zmienić przede wszystkim sposób rozdzielania dotacji dydaktycznej, która w dużej mierze zależy od liczby studentów na danej uczelni.
„Należy stworzyć taki model finansowania i podnieść to finansowanie na taki poziom, aby można było uniezależnić istnienie dobrych ośrodków naukowych i dobrych zespołów badawczych od ilości studentów” - mówiła podczas kongresu przedstawicielka Komitetu prof. Małgorzata Kowalska. Jak argumentowała, obecny niski poziom finansowania nauki i szkolnictwa wyższego oraz model tego finansowania uderza w te wydziały instytutów i kierunki studiów, które uchodzą za nierynkowe, mało popularne, na które trudno zebrać wystarczającą ilość studentów.
"Rektorzy będą mieli zbyt małą motywację do tego, aby utrzymywać kierunki, na które zgłasza się zbyt mało chętnych. Jest to spore zagrożenie nie tylko dla kierunków humanistycznych, ale też ścisłych" - zauważył inny przedstawiciel Komitetu prof. Zbigniew Osiński.
Zdaniem przedstawicieli Komitetu podstawowym warunkiem, który musi towarzyszyć realizacji postulatów jest podniesienie nakładów na badania i szkolnictwo wyższe. „Wydatki na naukę są dziś traktowane jako zło konieczne, które trzeba przerzucać na biznes i środki europejskie” - mówił podczas kongresu dr Aleksander Temkin z Komitetu.
Prof. Kowalska podkreślała, że obecnie na uniwersytetach w mniejszych ośrodkach wydziały zabiegają, aby pozyskać jak największą liczbę studentów, bo w przeciwnym razie ich istnienie zostanie zagrożone. „Jest nienormalne, że nawet najlepsze instytuty, które mają wysoką kategorię naukową, są zagrożone dramatyczną redukcją z powodu niewystarczającej ilości studentów. Może to doprowadzić do sytuacji, w której wiele dyscyplin naukowych będzie można wykładać na paru największych uniwersytetach, a pozostałe będą zmuszone prowadzić tylko najbardziej masowe kierunki studiów, które przyciągną wielu chętnych” - przekonywała.
Tymczasem we wtorek przed południem minister nauki i szkolnictwa wyższego przypomniała na Twitterze: "Warto pamiętać, że liczba studentów tylko w niewielkim stopniu wpływa na finansowanie uczelni: od 2012 r. to jest 12 proc. dotacji".
Przedstawiciele Komitetu postulują jednak umożliwienie instytutom naukowym określenie, jak dużą część dotacji chcą zdobyć dzięki osiągnięciom ośrodka, a jak dużą dzięki prowadzonym zajęciom dydaktycznym.
Ich zdaniem zmianie powinien ulec też sposób rozdzielania środków na badania naukowe. "Mniejsza część środków przeznaczonych na badania stanowi finansowanie stałe, a większa część pozyskiwana jest w ramach grantów. Granty, których dostępność jest ograniczona, a zasady przyznawania niekiedy wydają się nieoczywiste, nie zastąpią finansowania stałego. Nie gwarantują ciągłości badań ani poczucia bezpieczeństwa” - argumentowała prof. Kowalska.
Dyrektor Narodowego Centrum Nauki prof. Andrzej Jajszczyk podkreślił jednak, że na całym świecie w nauce stosowany jest system finansowania za pomocą grantów. „Czy mamy być jedynym cywilizowanym krajem, który robi to inaczej?” - pytał prof. Jajszczyk.
Zaznaczył też, że polscy humaniści mają do dyspozycji 210 mln zł rocznie, które mogą uzyskać ze środków Narodowego Centrum Nauki i Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. W Stanach Zjednoczonych analogiczna kwota sięga 540 mln zł.
Kolejnym z postulatów Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej jest zmiana systemu oceniania jednostek naukowych na taki, który odzwierciedlałby różnice między naukami przyrodniczymi a humanistyką. „Obecnie zarówno jednostki naukowe z obszaru nauk humanistycznych, jak i przyrodniczych podlegają tym samym kryteriom oceny. Dzisiejszy system oceny porównuje nieprzystawalne sfery i każe im ze sobą konkurować o dostęp do tej samej szczupłej puli środków” - argumentował dr Mateusz Werner z Komitetu. W efekcie – zauważył – krótki artykuł w czasopiśmie „Nature” stanowi ekwiwalent dwu tomów słownika polszczyzny z XVI wieku.
Zdaniem przedstawicieli Komitetu podstawowym warunkiem, który musi towarzyszyć realizacji postulatów jest podniesienie nakładów na badania i szkolnictwo wyższe. „Wydatki na naukę są dziś traktowane jako zło konieczne, które trzeba przerzucać na biznes i środki europejskie” - mówił podczas kongresu dr Aleksander Temkin z Komitetu.
Jak wyliczał, w budżecie na 2015 rok, bez funduszy europejskich, przeznacza się na naukę 0,31 proc. Jego zdaniem w latach 2015-2020 wzrost nakładów na naukę powinien osiągnąć co najmniej 0,15 proc. PKB, aby w roku 2020 osiągnąć poziom 1,2 proc. PKB.
W październiku 2014 r. w expose premier Ewy Kopacz znalazła się deklaracja, że do roku 2020 nakłady na naukę osiągną poziom 2 proc. PKB. (PAP)
(planujemy kontynuację tematu)
ekr/ agt/ mag/