Przegląd "najgorszych polskich filmów lat 90.", podczas którego będzie można obejrzeć fragmenty m.in. "Młodych wilków" czy "Operacji Samum", uzupełnionych komentarzem krytyka filmowego Kamila Śmiałkowskiego, zakończy w niedzielę VIII Festiwal Niewinni Czarodzieje.
"Opowiem o różnych potknięciach i wpadkach polskiego kina lat 90. Będą to obrazy od wielkich mistrzów po debiutantów, od kina artystycznego po nieporadne próby kina popularnego. Zaprezentujemy także fragmenty tych filmów. Będzie można zobaczyć m.in. +Młode wilki+ - film zły, choć bardzo popularny, +Operację Samum+ czyli moment, kiedy Pasikowski stracił kontakt z rzeczywistością i widzami, ale też wziął się za temat, który wydaje się prawie niemożliwy do zrealizowania. Zrobienie dobrego filmu, którego kulminacyjnym momentem jest przejechanie pijanych budowlańców przez posterunek graniczny, jest bowiem raczej trudne. Chcę też pokazać fragment +Panny Nikt+, czyli pewnego nieporozumienia w karierze Andrzeja Wajdy" - opowiadał PAP Śmiałkowski.
Odnosząc się do przyczyn, jakie jego zdaniem wpłynęły na "potknięcia" w niektórych polskich filmach lat 90., wymienił "nieporadne wpatrywanie się w Zachód". "Wtedy jeszcze nie potrafiliśmy zbyt wiele od siebie stworzyć w kinie popularnym, wydawało nam się, że wystarczy wzięcie jakiejś zachodniej fabuły i zrobienie jej w Polsce. Jedną z innych prób zrobienia czegoś +po amerykańsku+ była +Szamanka+. Wzięto kultowego reżysera, jakim był wówczas Andrzej Żuławski, jeżeli chodzi o scenariusz - topową pisarkę, czyli Manuelę Gretkowską i największą gwiazdę kina jaką mieliśmy - Bogusława Lindę. I miał być wielki przebój, a wyszło coś dziwnego" - ocenił krytyk.
Jak wyjaśnił, do udziału w festiwalu zaprosili go organizatorzy, ale jest także jednym z pomysłodawców nagrody Węży, przyznawanej "najgorszym polskim filmom". "Kilkanaście lat temu na jednym z festiwali w Gdyni krytycy, zdegustowani poziomem niektórych filmów, przyznali nagrodę Złotego Pawia. Dostał ją film +Deszczowy żołnierz+, który też pokażemy na przeglądzie. Jednak krytycy zostali wtedy tak gwałtownie obsztorcowani przez nasze środowisko filmowe, że zamilkli na ponad dekadę. Dopiero niedawno ta idea nagradzania tych najgorszych z najgorszych wróciła" - mówił Śmiałkowski.
"Oczywiście każda dekada ma obrazy dobre i złe i powinniśmy doceniać te dobre, a bawić się przy tych gorszych, które często są po prostu zabawne. Głównie staramy się szukać i bawimy się tą nieporadnością kina popularnego, bo ciekawe jest przyglądanie się tym, którzy próbują, czasem się przy tym potykając, zapewnić ludziom rozrywkę, co nie jest łatwe. I chociaż trochę się z nich śmiejemy, to równocześnie w jakiś sposób lubimy i szanujemy" - podsumował krytyk.
Niedziela jest ostatnim dniem Warszawskiego Festiwalu Niewinni Czarodzieje, którego organizatorem jest Instytut Stefana Starzyńskiego, oddział Muzeum Powstania Warszawskiego. Ósma edycja imprezy została poświęcona latom 90. W jej ramach odbyły się m.in. warsztaty kulinarne, freestyle'owe i śledcze, wykłady o architekturze, koncert Ani Dąbrowskiej oraz prywatka z remiksem utworów z lat 90.
Patronem medialnym festiwalu jest Polska Agencja Prasowa. (PAP)
akn/ ula/