W Muzeum Narodowym w Warszawie udało się nam wreszcie zacząć wielkie sprzątanie - powiedział w wywiadzie dla PAP autor nowych aranżacji Robert Rumas. Mimo że wiele pokazywanych wcześniej dzieł trafiło do magazynów - w opinii Rumasa - ekspozycje na tym zyskały.
PAP: Ponowne otwarcie zamkniętego od prawie roku Muzeum Narodowego w Warszawie przypadnie 17 maja, a więc w dniu 150. rocznicy założenia placówki. Zwiedzający będą mogli zobaczyć znane zbiory w zupełnie nowym porządku i nowych galeriach. Co udało się zrobić przez ostatni rok?
Robert Rumas.: Po raz pierwszy w muzeum powstał projekt aranżacji spójny dla całej ekspozycji. To podstawowa różnica pomiędzy tym, co było kiedyś, a tym, co zwiedzający już wkrótce zobaczą.
Po otwarciu będziemy mogli podziwiać niestety tylko część dzieł spośród tych, które można było oglądać przed rokiem. Zamysł był taki, aby pokazać mniej, a lepiej. Powodem tego są problemy Muzeum Narodowego z brakiem przestrzeni. Muzeum zostało zbudowane przed wojną dla o wiele mniejszej kolekcji. Mimo że dużo dzieł zginęło lub zostało zniszczonych w pożodze wojennej, po wojnie sporo prac przybyło. My chcieliśmy przede wszystkim w tym muzeum posprzątać. Przez wiele lat zaniechań, także państwowych, to muzeum popadało w ruinę. Udało się nam zwalczyć część trudności, dużo jednak zostało do zrobienia. Nasza rearanżacja dopiero rozpoczęła proces zmian.
PAP: Ambicją dyrektor Agnieszki Morawińskiej było nie tylko posprzątanie, ale też stworzenie tu nowoczesnego muzeum, otwartego i przyjaznego dla zwiedzających. Jaki miał Pan pomysł, aby te założenia wprowadzić w życie?
R.R.: W koncepcji otwartości mieści się wiele pomysłów, które mają oznaczać przybliżenie ludziom tego, co w muzeach się znajduje. Chcieliśmy otworzyć Muzeum Narodowe nie tylko w zakresie działań edukacyjno-popularyzatorskich, ale także w zakresie sposobu prezentowania dzieł sztuki. Należy pokazywać to, co najlepsze, w najlepszy z możliwych sposobów.
Robert Rumas.: Po raz pierwszy w muzeum powstał projekt aranżacji spójny dla całej ekspozycji. To podstawowa różnica pomiędzy tym, co było kiedyś, a tym, co zwiedzający już wkrótce zobaczą.
Po otwarciu będziemy mogli podziwiać niestety tylko część dzieł spośród tych, które można było oglądać przed rokiem. Zamysł był taki, aby pokazać mniej, a lepiej.
Robert Rumas.: Po raz pierwszy w muzeum powstał projekt aranżacji spójny dla całej ekspozycji. To podstawowa różnica pomiędzy tym, co było kiedyś, a tym, co zwiedzający już wkrótce zobaczą. Po otwarciu będziemy mogli podziwiać niestety tylko część dzieł spośród tych, które można było oglądać przed rokiem. Zamysł był taki, aby pokazać mniej, a lepiej.
Dbałem o to, żeby ten wybór dzieł, którego dokonała dyrektor i kuratorzy, pokazać w sposób czytelny, logiczny, prosty i estetyczny, bo estetyka także edukuje. Miałem wrażenie, że kiedyś przychodziło się do brudnego muzeum, gdzie było nielogicznie i krzywo. Próbowaliśmy - i mam nadzieję, że nam się to udało - naprawić to wszystko, żeby nie było wstydu.
PAP: Co to oznacza dla poszczególnych galerii?
R.R.: Głównym zamierzeniem w Galerii Malarstwa Polskiego było przywrócenie porządku architektonicznego, który był zaprojektowany przed II wojną światową, zainstalowanie nowego oświetlenia i rozmieszczenie dzieł według nowego scenariusza.
Na nowo zaaranżowaliśmy też Galerię Sztuki Europejskiej, dawniej zwanej obcą, gdzie zostaną skonfrontowane dzieła polskich artystów z zagranicznymi. Po koncepcji prof. Jana Białostockiego, który przygotował Galerię Sztuki Obcej, właściwie nie zostało prawie nic wskutek niekontrolowanego, przypadkowego dowieszania różnych dzieł w latach 70. Nie rozwijało to koncepcji profesora, a ją niszczyło.
W tej galerii sztuka europejska była wcześniej prezentowana zgodnie z kryterium geograficznym. Oddzielnie pokazywano sztukę włoską, niderlandzką, flamandzką, niemiecką i polską. Teraz pokażemy sztukę polską w kontekście sztuki zagranicznej.
PAP: Nie będzie więc porządku chronologicznego i geograficznego, ale dzieła będą uporządkowane w sposób łatwy do przyswojenia. Co to znaczy?
R.R.: Jakaś chronologia jest zachowana, ale pojawią się konteksty, które będą się starały pokazać widzowi zjawiska i nurty artystyczne.
PAP: Gdy ogłoszono plany rearanżacji warszawskiego Muzeum Narodowego wiele osób krytykowało ten pomysł, mówiąc, że dawne galerie były ważne dla polskiego muzealnictwa i historii sztuki. Nie boi się Pan krytyki?
R.R.: Jestem otwarty na każdą krytykę, myślę, że dyrekcja tak samo. Zrobiliśmy wszystko najlepiej, jak potrafiliśmy.
PAP: Nieprzychylnie odnoszono się także do pomysłu uszczuplenia wystaw galerii i przeniesienia części ekspozycji do magazynów.
R.R.: W tym muzeum jest bardzo dużo zbiorów. Nie da się wszystkiego pokazać w obecnych warunkach. Muzeum będzie w przyszłości na pewno rozbudowywane w oparciu o założenia projektantów tego gmachu. Gdy do tego dojdzie, wtedy te zbiory, które teraz muszą być w magazynach, zostaną udostępnione.
PAP: 18 maja zwiedzający nie będą mogli wejść do wszystkich galerii. Nad niektórymi trzeba będzie jeszcze trochę popracować.
R.R.: Trudno jest nadrobić 40 lat zaniechań. W przeciągu roku udało się zrobić bardzo dużo, ale pozostało jeszcze zaaranżowanie przestrzeni Galerii Sztuki Nowoczesnej i Średniowiecznej, wymaga to przede wszystkim ogromnej pracy merytorycznej. Obecnie trwają prace nad scenariuszami do obu tych galerii. Ich otwarcie planujemy na początek następnego roku.
PAP: Wzorował się Pan na jakimś muzeum?
R.R.: Nie, ponieważ to jest wyjątkowe muzeum, architektura i zbiory. Chcieliśmy, żeby ta ekspozycja też była wyjątkowa.
Oczywiście, czerpie się wzory z najlepszych muzeów na świecie. Historia polskiego muzealnictwa nie jest zbyt szczególna z powodu naszych dziejów historycznych. Poza tym muzea w Polsce zawsze były odstawione gdzieś na drugi plan. Niech świadczy o tym fakt, że od 1945 r. do tej pory wybudowano dwie galerie sztuki nowoczesnej.
Polskie muzea borykają się z jednej strony z brakiem funduszy, z drugiej strony - brakiem reformy systemowej i możliwości reformy instytucji. Te problemy powinny być rozwiązane, bo to utrudnia udostępnianie sztuki odbiorcom.
Rozmawiała Magdalena Cedro (PAP)
mce/ abe/