Digitalizowanie materiałów TVP, rozpoczęcie prac nad stworzeniem pierwszego e-booka do nauki plastyki: Pinakoteki, prace nad ustawą o cyfryzacji narodowego zasobu audiowizualnego zapowiada dyrektor Narodowego Instytutu Audiowizualnego Michał Merczyński. PAP: W styczniu Narodowy Instytut Audiowizualny i TVP podpisali umowę o digitalizacji. Część archiwów TVP - spektakle Teatru Telewizji, filmy dokumentalne i fabularne, już za kilka miesięcy trafią na stronę Instytutu. Trudno było podpisać tego typu umowę?
Michał Merczyński: Długofalowe procesy jak digitalizacja są zwykle poprzedzone czasochłonnymi ustaleniami - tak było też w przypadku tej umowy, która zakłada cyfryzację archiwów TVP. Istotą cyfryzacji jest digitalizowanie i udostępnianie. Trudności przy zawieraniu umowy z TVP wynikały głównie z faktu, że udostępnianie materiałów - w świetle prawa autorskiego - wiąże się często z potrzebą uregulowania statusu prawnego dzieł. W tym momencie zaczynają się negocjacje - kto ponosi koszty, jak duże, jakie konkretnie nabywa prawa itd. To są długie rozmowy, prowadzone głównie przez prawników. Tak było także tym razem.
Chciałbym zaznaczyć, że umowa z TVP nie była pierwszym tego typu porozumieniem, które podpisaliśmy. Współpracujemy również z Polskim Radiem w zakresie cyfryzacji archiwów, z Państwową Wyższą Szkołą Filmową, Telewizyjną i Teatralną, podobnie z Wytwórnią Filmów Fabularnych i Dokumentalnych.
PAP: Proces digitalizacji rozpoczął się w Polsce już na dobre?
M.M.: Rozpoczął się wreszcie w sposób systemowy, trwa już druga edycja programu digitalizacyjnego Kultura+, ale ciągle jednak jesteśmy na początku drogi.
Uważam, że potrzebne są bardziej kompleksowe rozwiązania prawne, które pozwolą by wszystkie zasoby zdigitalizować, a potem je także udostępnić.
PAP: Mówiąc o kompleksowych rozwiązaniach ma Pan na myśli ustawę o digitalizacji, której projekt złożył Pan do resortu kultury. Minister Bogdan Zdrojewski uważa, że ustawa powinna uwzględniać nie tylko potrzeby Narodowego Instytutu Audiowizualnego, ale też innych instytucji, zajmujących się cyfryzacją.
M.M.: Popieram ten pomysł - to nie ma być ustawa o Narodowym Instytucie Audiowizualnym, ale - o narodowym zasobie audiowizualnym. Chcielibyśmy doprowadzić tylko do sytuacji, w której Instytut byłby operatorem najważniejszych procesów digitalizacyjnych, a w budżecie państwa byłyby zagwarantowane na to środki, np. uchwalane przez Sejm.
Michał Merczyński: Materiały archiwalne, które się znajdują w zasobie TVP i Polskiego Radia, to część archiwów państwowych, część dziedzictwa nas wszystkich, a nie - własność spółek, które powstały po 1994 roku. Gdyby te wszystkie archiwa znajdowały w zasobie Narodowego Instytutu Audiowizualnego, byłyby dostępne dla wszystkich uczestników rynku medialnego, a nie tylko dla uprzywilejowanych, w tym momencie, mediów publicznych.
Nie bardzo wierzę w to, że udałoby się w naszym przypadku zastosować taki model, jaki funkcjonuje w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej: żeby ci, którzy uczestniczą w procesie korzystania z treści, np. telekomy czy stacje telewizyjne, płaciły część parapodatku. Nasza sytuacja jest trochę inna, niż instytucji zajmującej się bieżącą produkcją filmową.
Materiały archiwalne, które się znajdują w zasobie TVP i Polskiego Radia, to część archiwów państwowych, część dziedzictwa nas wszystkich, a nie - własność spółek, które powstały po 1994 roku. Gdyby te wszystkie archiwa znajdowały w zasobie Narodowego Instytutu Audiowizualnego, byłyby dostępne dla wszystkich uczestników rynku medialnego, a nie tylko dla uprzywilejowanych, w tym momencie, mediów publicznych.
PAP: Jak dostosować założenia ustawy o narodowym zasobie audiowizualnym do przepisów prawa autorskiego?
M.M.: Ustawa o narodowym zasobie audiowizualnym musi być połączona z nowelizacją prawa autorskiego. Sprawa ACTA wywołała pytanie o te przepisy - jak i co udostępniać, w jakim zakresie, czy materiały, które powstają ze środków publicznych - po pewnym okresie czasu - powinny zostać zupełnie uwolnione, czy nie.
Przypomnę, że na ubiegłorocznym Europejskim Kongresie Kultury we Wrocławiu jedną z najgorętszych debat była debata poświęcona tzw. wikianarchii. Zaprosiliśmy jednego z liderów Partii Piratów, który jest za tym kompletnym uwolnieniem treści, ale byli tam też obecni przedstawiciele Komisji Europejskiej i wyważonego stanowiska w tym zakresie. Ta debata cały czas się toczy.
PAP: Pieniądze i prawo autorskie - to największe problemy związane z digitalizacją?
M.M.: Tak, i szwankujący system operacyjny między właścicielami archiwów a tymi, którzy będą potem archiwami tymi zarządzali. Często spotykam się z obawami, że Narodowy Instytut Audiowizualny przejmie archiwa telewizji czy radia. Podkreślam: Instytut niczego nie przejmie, tylko będzie udostępniać pewne treści i nabywać różnego typu prawa. Powinien być miejscem, w którym wszyscy beneficjenci tego programu lub ci, którzy zechcą podjąć współpracę z nami, będą mogli umieszczać swoje treści.
Ideą naszego portalu jest stworzenie bezpiecznego publicznego miejsca do udostępniania różnych treści, dzięki temu ważne dla kultury polskiej dzieła mają szanse tam trafić, wzbogacone o opisy i podzielone na ułatwiające wyszukiwanie kategorie.
Tworzymy również swoisty market, ale tu oddajemy półki producentom. Jeżeli producent telewizyjny, który zdigitalizował na własne potrzeby, za własne pieniądze swoje filmy - przyjdzie do nas i powie, że chce, by były one udostępniane także przez nasz portal, to z radością go powitamy. I powiemy mu: dajemy ci tę półkę, ale ty sam sprzedajesz filmy swojemu klientowi, a my pobieramy mały procent digitalizacyjny. To jest filozofia Instytutu: chcemy być integratorem, a jednocześnie - jednym z kanałów dystrybucji.
Michał Merczyński: Często spotykam się z obawami, że Narodowy Instytut Audiowizualny przejmie archiwa telewizji czy radia. Podkreślam: Instytut niczego nie przejmie, tylko będzie udostępniać pewne treści i nabywać różnego typu prawa. Powinien być miejscem, w którym wszyscy beneficjenci tego programu lub ci, którzy zechcą podjąć współpracę z nami, będą mogli umieszczać swoje treści.
PAP: Instytut prowadzi NINATEKĘ - bibliotekę treści audiowizualnych i audialnych online. Macie na koncie w sumie ponad 62 tys. zdigitalizowanych obiektów, w tym prawie tysiąc audycji radiowych. Niedawno stworzyliście też portal Muzykoteka, jakie plany na przyszłość?
M.M.: Próbujemy kompletować digitalizowane przez nas treści w różnych obszarach i miejscach.
Narodowy Instytut Audiowizualny jest np. jedynym właścicielem praw do wszystkich koncertów, które zrealizowaliśmy w ramach festiwalu Pawła Szymańskiego - są na NINATECE, jak również po stronie Instytutu jest licencja koncertu Penderecki/Greenwood zarejestrowanego na Europejskim Kongresie Kultury, czy III Symfonii Pawła Mykietyna zamówionej na polską prezydencję. Prowadzimy też "Dwutygodnik" - pierwszy bezpłatny magazyn internetowy w całości poświęcony kulturze wysokiej, który ukazuje się od trzech lat, co dwa tygodnie i ma grono swoich wiernych czytelników. Na portalu mamy pierwszą w Polsce edukacyjną biblioteką multimedialną, NINATEKĘ EDU przeznaczoną dla nauczycieli i uczniów.
Muzykoteka jest pierwszym e-bookiem do nauki muzyki, nowoczesnym narzędziem edukacyjnym.
Znakomitym źródłem wiedzy jest też strona Europejskiego Kongresu Kultury, gdzie są wszystkie ubiegłoroczne kongresowe debaty są zapisane w języku polskim i angielskim. Jest też strona "Uwaga na kulturę" - zapis wszystkich rzeczy, które dotyczą polskiego programu kulturalnego polskiej prezydencji. Ta rodzina portali tworzy się i uzupełnia.
Teraz chcemy stworzyć Pinakotekę - pierwszy e-book, tym razem do nauki plastyki. W związku z tym, że nie tylko muzyka, ale też nauka plastyki wróciła do szkół, zaproponowałem ministrowi kultury - kiedy kończyliśmy prace nad uruchomieniem Muzykoteki, uruchomienie analogicznego portalu, do nauki plastyki. Wydaje mi się to naturalnym krokiem. Dostałem od ministra Zdrojewskiego zielone światło i zobowiązałem się, że Instytut stworzy niebawem - jeszcze w tym roku - zespół ekspercki, który będzie przygotowywał kształt Pinakoteki, potem zostanie on poddany szerokim konsultacjom - tak jak miało to miejsce w przypadku Muzykoteki.
Myślę, że jeśli w przyszłym roku zaczęlibyśmy prace nad powstaniem takiego e-booka, i gdyby był taki harmonogram jak w przypadku Muzykoteki, to w 2014 r. będziemy gotowi, aby Pinakotekę uruchomić.
PAP: Jak wytłumaczyć zwykłemu Kowalskiemu czym jest digitalizacja?
M.M.: Kowalski często ma w swoim domu kasety wideo typu VHS, które się powoli, w miarę upływu czasu, rozmagnetyzowują. Chce zatrzymać ten proces i uratować swoje nagrania, więc idzie do jednego z zakładów fotograficznych, które często świadczą takie usługi digitalizacyjne, i następnego dnia otrzymuje płytę DVD z zapisem cyfrowym przeniesionym z kasety VHS.
Z naszych wielkich procesów digitalizacyjnych, które oferujemy, Kowalski może korzystać oglądając nasze portale. Wreszcie Kowalski może pójść do kina i obejrzeć tam "Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa w cyfrowej wersji. Albo - obejrzeć program telewizyjny z lat 60., po oczyszczeniu, przeniesieniu go na cyfrowy nośnik, czy zarchiwizowany zbiór fotografii Agnieszki Osieckiej fundacji Okularnicy, a wreszcie filmy wybitnych polskich artystów cyfryzowane i udostępniane przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Digitalizacja jest zapisaniem, przepisaniem z jednego nośnika: analogowego - na cyfrowy. Ale bardzo często digitalizacji towarzyszy proces rekonstrukcji dźwięku i obrazu. Czyścimy ten obraz. To, co dociera do Kowalskiego w postaci nowych, zdigitalizowanych płyt, oczyszczonych dysków dźwiękowych, programów TV czy plików zamieszczanych w sieci - to efekt wielkiego procesu, którego Narodowy Instytut Audiowizualny jest częścią.
Rozmawiała Agata Zbieg (PAP)
agz/ mlu/