Nad jeziorem Duś w pobliżu mazurskiej rzeki Krutyni w Wojnowie (warmińsko-mazurskie) znajduje się cmentarz staroobrzędowców. Obok dawnego klasztoru i cerkwi stanowi on niezwykły ślad obecności wschodniej kultury religijnej i obyczajowej.
Zespół klasztorny staroobrzędowców zwanych także filiponami, pochodzący z połowy XIX wieku, leży między Rucianem Nidą a Pieckami.
Staroobrzędowcy znaleźli schronienie w Wojnowie, po tym jak musieli emigrować z Rosji przed prześladowaniami. Stało się to wówczas, gdy nie uznali reform patriarchy Nikona wprowadzonych w Rosyjskim Kościele Prawosławnym w latach 1652-58. Reformy zmierzały do ujednolicenia liturgii i obrzędów, część wiernych nie chciała się zgodzić na zmiany i uznała je za herezję, pozostając przy dawnej liturgii.
Staroobrzędowcy zachowali obrzędy kultury rosyjskiej. Wielką czcią otaczali ikony. Według tradycji w domu musiała być przynajmniej jedna ikona, nie wolno jej było przybijać gwoździami do ściany, ale należało stawiać na półce lub szafce. Zmarli chowani byli twarzą na wschód.
Na cmentarzu znajduje się 40 miejsc pochówku mniszek. Groby zdobią charakterystyczne białe krzyże z poprzeczną ukośną belką. Na niektórych nagrobkach można przeczytać nazwiska sióstr oraz daty urodzenia i śmierci. Napisy są w języku polskim i starocerkiewnosłowiańskim. Pochowane są tu m.in. Paulina Szczerbakowska (1887-1959), Helena Stopka (1913-2005) Anna Epomin (1894-1987). Spoczywa tu także Afimia Kuśmierz - ostatnia z sióstr z Wojnowa, która zmarła w 2006 roku.
Na wojnowskim cmentarzu pochowany jest również Leon Podejko-Ludwikowski (1920-2002), długoletni opiekun klasztoru. To członkowie jego rodziny stali się spadkobiercami klasztoru, gdy zmarła ostatnia zakonnica.
Staroobrzędowcy zachowali obrzędy kultury rosyjskiej. Wielką czcią otaczali ikony. Według tradycji w domu musiała być przynajmniej jedna ikona, nie wolno jej było przybijać gwoździami do ściany, ale należało stawiać na półce lub szafce. Zmarli chowani byli twarzą na wschód. Wielkim szacunkiem otaczali stare księgi wydane przed reformami Nikona. Mniszki przestrzegały zwyczaju przewracania stron prawą ręką za górny róg i nie pozwalały dotykać ich innowiercom.
Każdego roku, głównie latem, klasztor, cerkiew i cmentarz staroobrzędowców odwiedza od kilku do kilkunastu tysięcy turystów przyjeżdżających na Mazury. Zabytek, który przetrwał wojenne zawieruchy, jest jedną z ciekawszych budowli prezentujących wschodnią kulturę religijną w Polsce.
O filiponach i klasztorze pisał Melchior Wańkowicz w wydanej po raz pierwszy w 1936 r. powieści reportażowej "Na tropach Smętka". (PAP)
ali/ ako/