Rada Miejska w Bytomiu zdecydowała podczas poniedziałkowej sesji o likwidacji Śląskiego Teatru Tańca. Jednocześnie powołała w jego miejsce inną instytucję pod roboczą nazwą Centrum Tańca i Choreografii. Przyczyną zakończenia działalności instytucji o międzynarodowej renomie stały się stwierdzone tam nieprawidłowości finansowe i trudna sytuacja placówki.
„Śląski Teatr Tańca przez ponad 20 lat był wizytówką Bytomia i ambasadorem miasta w Europie i na świecie. Niestety, w ostatnich kilku latach miał poważne problemy, długi przekroczyły roczny budżet. Władze Bytomia nie wyobrażają sobie jednak, żeby taniec mógł zniknąć z mapy kulturalnej miasta. Nowa instytucja oprócz tańca współczesnego będzie też prezentować inne jego formy” – powiedział PAP Adam Grzesik z biura prasowego Urzędu Miasta.
Likwidacja ŚTT była konieczna, by spłacić jego długi. Nowa placówka ma zacząć działać od przyszłego roku w modernizowanych właśnie budynkach po byłej kopalni Rozbark.
O kłopotach finansowych Śląskiego Teatru Tańca zrobiło się głośno jesienią ubiegłego roku. Pod koniec roku prezydent Bytomia Damian Bartyla skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej instytucji. Był to skutek kontroli przeprowadzonej przez Wydział Audytu i Kontroli Urzędu Miasta.
Kontrolę przeprowadzono po tym, jak norweska fundacja oraz ministerstwo kultury zażądali zwrotu dotacji na projekt „Taneczny Most”. Ich zdaniem teatr nieprawidłowo rozliczył się z dotacji. Zarzucili też teatrowi fałszowanie dokumentów. Norwegowie przekazali na ten cel prawie 586 tys. zł, a ministerstwo ponad 95 tys. zł. Teatr ma zwrócić całą tę kwotę wraz z odsetkami - w sumie ok. 900 tys. zł. W sprawie podejrzany jest były wicedyrektor teatru Roman K.
„Śląski Teatr Tańca przez ponad 20 lat był wizytówką Bytomia i ambasadorem miasta w Europie i na świecie. Niestety, w ostatnich kilku latach miał poważne problemy, długi przekroczyły roczny budżet. Władze Bytomia nie wyobrażają sobie jednak, żeby taniec mógł zniknąć z mapy kulturalnej miasta. Nowa instytucja oprócz tańca współczesnego będzie też prezentować inne jego formy” – powiedział PAP Adam Grzesik z biura prasowego Urzędu Miasta.
Według kontrolerów w teatrze dochodziło też do wydawania pieniędzy niezgodnie z Ustawą o zamówieniach publicznych, płacenia faktur, a nawet składek ZUS po terminie, czy wypłacanie wynagrodzenia za pracę jednemu z dyrektorów w kwocie niezgodnej z umową.
Na początku roku prezydent za zgodą resortu kultury powołał nowego dyrektora Śląskiego Teatru Tańca w trybie pozakonkursowym. Został nim Adrian Lipiński. W lutym ruszyły prace zespołu do spraw wypracowania nowej formuły teatru.
Jak podaje Lipiński, teatr nie ma pieniędzy na bieżącą działalność, zwłaszcza tę najważniejszą - artystyczną. Niedawno placówka spłaciła wszystkie wierzytelności i wymagalne zobowiązania, ale pozostał jeszcze największy dług, w wysokości 900 tys. zł z dotacji na projekt "Taneczny Most" i 300 tys. zł pożyczki, którą poprzedni dyrektor i twórca teatru Jacek Łumiński zaciągnął od miasta.
Jak podaje magistrat, w latach 2009-2011 Śląski Teatr Tańca pozyskiwał wiele dotacji z zewnątrz. Niestety, wydatkował je nieprawidłowo - granty przeznaczane były na regulowanie zaległych płatności. Teatr nie realizował konkretnych programów artystycznych, na które pobierał pieniądze, dlatego musiał je zwrócić. Obowiązek zwrotu dotacji skumulował się w 2012 roku, który teatr zamknął stratą w wysokości prawie pół miliona złotych, tym samym zwiększając ujemną wartość kapitałów własnych do kwoty ok. 1,2 mln zł.
Lipiński próbował jeszcze ratować sytuację i skorzystał z możliwości odwołania od decyzji ministra kultury w sprawie zwrotu 900 tys. zł dotacji na "Taneczny Most". Pod koniec czerwca sąd podtrzymał decyzję resortu kultury, stwierdzając, że przy rozliczaniu tej dotacji w teatrze doszło do naruszenia prawa. (PAP)
lun/ kon/ mrt/ jbr/