Akt oskarżenia ws. sprzedaży podrobionych obrazów i grafik za pośrednictwem internetu skierowała do sądu krakowska prokuratura. W sprawie oszukanych zostało 25 osób – poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
O oszustwa na szkodę nabywców oskarżone zostały cztery osoby, w tym Magdalena K.-C., która podrabiała oryginalne dzieła i sygnowała swe malunki podpisami znanych malarzy. Klientom sprzedawano również kupowane na placach gotowe obrazki, do których oskarżona dorabiała stosowną sygnaturę.
Według prokuratury, Magdalena K.-C. wraz z mężem poprzez różne konta na polskim serwisie aukcyjnym sprzedali ponad 110 obrazów i grafik za ok. 17,5 tys. zł. Swój proceder uprawiali od października 2008 r. do 23 listopada 2008 r., następnie od 29 lutego do maja 2010 r. w Książnicach Wielkich.
W późniejszym okresie (w 2010 i 2011 roku) dołączyli do nich krewni Grzegorza S. (małżonkowie Katarzyna i Mariusz Ż.). W tym czasie sprzedali ponad 60 obrazów i grafik za kwotę przekraczającą 13 tys. zł.
Niezależnie od tego Magdalena K.-C. z mężem podrobili dokumenty z krakowskiego domu aukcyjnego, w tym wycenę rzekomego dzieła Mojżesza Kislinga "Kwiaty" oraz trzech podrobionych dzieł Jerzego Nowosielskiego. Dokument taki otrzymała nabywczyni dzieła sygnowanego jako obraz Kislinga i zwróciła się do domu aukcyjnego o potwierdzenie wyceny. Wtedy ujawniono, że wycena została sfałszowana. Dom aukcyjny zawiadomił policję. To zawiadomienie zainicjowało śledztwo.
Według prokuratury, część obrazów i grafik, które wykonała Magdalena K.-C., była "dobrze zrobiona". Zdecydowana większość podrabianych dzieł była sprzedawana za małe kwoty od 7,90 zł (miniaturki) do ok. 300 zł. Były też obrazy wycenione na kwoty wyższe, od kilkuset złotych do ponad 2,2 tys. zł.
Główną pomysłodawczynią procederu była Magdalena K.-C. W śledztwie początkowo nie przyznała się do popełnienia zarzucanych czynów, potem potwierdziła ustalenia prokuratury. Złożyła wyjaśnienia, w których szczegółowo opisała sposób popełnienia przestępstw i rolę poszczególnych osób. Do zarzutów przyznał się również jej mąż. Oboje złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Wnioski te, z uzgodnionym z prokuratorem wymiarem kary po 3 lata więzienia w zawieszeniu na 6 lat i naprawienie wyrządzonej szkody, wraz z aktem oskarżenia zostały skierowane do sądu.
Katarzyna Ż. nie przyznała się do stawianych zarzutów i wyjaśniła, że jedynie udostępniła na prośbę swojej kuzynki konto w banku. Również Mariusz Ż. nie przyznał się do zarzucanych czynów, podając, iż nie ma nic wspólnego z zaistniałym procederem. Grozi im kara pozbawienia wolności do lat 8. (PAP)
hp/ pz/