Polaków w Nowym Jorku przyciąga wystawa obrazów Magdaleny Zawadzkiej, otwarta od 15 maja w galerii Polskiego Instytutu Naukowego (PIN) na Manhattanie. Artystka, przebywająca od prawie 50 lat za granicą, reprezentuje nurt malarstwa naiwnego.
Na wystawie zgromadzono prace z „brazylijskiego” okresu twórczości artystki. Magdalena Zawadzka mieszkała w Brazylii w latach 1975-1997. Była zafascynowana dziewiczą przyrodą tego kraju, jej dżunglami i fauną. Ekspozycja pokazuje tropikalne pejzaże, bujną roślinność, ptaki, lwy, koty i małpy, półnagich ludzi wtopionych w naturę. Obrazy przykuwają uwagę słonecznymi, „czystymi” kolorami i mitologiczno-arkadyjskim klimatem. Przypominają magiczne wizje prymitywisty Henriego („Celnika”) Rousseau i dzieła Paula Gauguina.
Zawadzka zaznacza, że przeważająca większość prac to nie pejzaże malowane bezpośrednio z natury, lecz owoc jej przetworzenia w wyobraźni. Na studiach w gdańskiej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, gdzie uczyli m.in. Jan Cybis i Piotr Potworowski, była zafascynowana Van Goghiem i Breuglem. Za swych mistrzów uważa też Henriego Matisse'a i Pierre'a Bonnarda. A w stylu „naiwnym” malowała od początku swej twórczości.
Nurt ten był – jak przypomina – modny w latach 60., kiedy niedługo po studiach wyjechała do Włoch. Poznała tam swego przyszłego męża - inżyniera i osiadła na dłużej. Nie z własnego wyboru. Konsulat PRL nie zgodził się wystawić jej paszportu konsularnego i oferował paszport blankietowy – tylko na powrót do kraju.
Zawadzka zaznacza, że przeważająca większość prac to nie pejzaże malowane bezpośrednio z natury, lecz owoc jej przetworzenia w wyobraźni. Na studiach w gdańskiej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych była zafascynowana Van Goghiem i Breuglem. Za swych mistrzów uważa też Henriego Matisse'a i Pierre'a Bonnarda. A w stylu „naiwnym” malowała od początku swej twórczości.
We Włoszech przystąpiła do grupy miejscowych malarzy naiwnych. Jej obrazy dobrze się sprzedawały. Ich reprodukcje zamieszczono we wspólnym albumie-katalogu „I Naiffs Italiani”. Rozdział włoski w życiu artystki trwał do 1977 roku.
„Mąż studiował w Leningradzie, więc włoskie służby podejrzewały, że jest szpiegiem sowieckim, bo nie mieliśmy już paszportów. Dali do zrozumienia, że nas we Włoszech nie chcą. Wystawili nam dokument umożliwiający podróżowanie po całym świecie, byle nie do Włoch. Na szczęście mąż dostał kontrakt w Sao Paulo” - opowiada Zawadzka.
Pierwsze lata w Brazylii – wspomina – były trudne. „Patrzyli na moje obrazy spode łba” - mówi. Miejscowi Polacy też ich nie doceniali. Zawadzka założyła tam szkółki polskie dla dzieci i organizowała przedstawienia teatralne przy polskim kościele.
Znalazła w końcu belgijskiego marszanda, który kupował prace plastyków europejskich i płacił im pensje. Zaczął też kupować od polskiej artystki. Mieszkali z mężem w bardzo dobrej dzielnicy Sao Paulo, urodziła się im córka. Na zamówienie japońskiego Muzeum Ekologicznego namalowała wielki obraz z dżungli amazońskiej.
„Komplikacje nastąpiły, gdy waluta brazylijska ulegała stopniowej dewaluacji. Marszand tracił na tym i w końcu przestał od nas kupować. W dodatku mąż stracił pracę. Nie mieliśmy z czego żyć” - mówi artystka.
W 1997 roku przenieśli się do USA. Znajomy męża urządził jej wystawę na Florydzie. Rodacy pomogli w otrzymaniu zielonej karty z puli specjalnej dla artystów. Nowa Polska przywróciła w końcu jej paszport. Do dziś mieszka w Nowym Jorku.
Nowojorski rynek jest trudny, a moda na malarstwo naiwne minęła. „Moi włoscy koledzy z grupy I Naiffs Italiani zajęli się czymś innym” - opowiada Zawadzka. Sztukę współczesną zdominowały dziś nurty awangardowe.
„Wszyscy chcą teraz szokować odbiorcę. Mnie to specjalnie nie bierze” - podkreśla Zawadzka.
Wystawiała jednak swoje obrazy w galerii nowojorskiego „Nowego Dziennika” i na wystawie grupy Artes. „Ludzie je sporadycznie kupują” - ocenia artystka. W jej najnowszych pracach pojawiają się motywy amerykańskie – wieżowce Manhattanu jako tło mitologicznych wizji lwów i jednorożców.
Ostatnio dostała zaproszenie do zrobienia wystawy swoich prac w Bibliotece Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Warszawie. W przyszłym roku pokaże swoje obrazy w Centrum Europejskim w Strasburgu. Magdalena Zawadzka może dołączyć do grona polskich plastyków w USA, którzy odnoszą sukcesy na wymagającym międzynarodowym rynku sztuki.
W Nowym Jorku mieszkają od ponad 30 lat: wybitny malarz-plakacista Rafał Olbiński, znany z wideo-projekcji świetlnych na budynki i pomniki Krzysztof Wodiczko, oraz publikujący rysunki w „New York Timesie”, „Washington Post”, „Wall Street Journal” i z prasy polskiej grafik Janusz Kapusta.
Większość swego zawodowego życia spędził w Nowym Jorku zamieszkały od niedawna w Warszawie Andrzej Dudziński, grafik i twórca ptaka Dudi, znany m.in. z łamów „Newsweeka”, „Time'a”, „Vanity Fair” i „Rolling Stone”. W USA tworzył zmarły w ub. roku Jan Sawka, wybitny malarz, grafik i scenograf, współpracujący z teatrami w Nowym Jorku. Do listy tej krytycy dołączają jeszcze takie nazwiska jak Jerzy Kubina, Adam Niklewicz, Krzysztof Zacharow, Joanna Wężyk, Jagoda Przybylska i Ryszard Semko.
Plastycy to prawdopodobnie najliczniejsza na emigracji w USA kategoria artystów, która z powodzeniem zdobywa sobie tam odbiorców i na tamtejszych uczelniach uczy sztuki Amerykanów.
Z Nowego Jorku Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mrt/ jbr/