Jestem góralem, od dziecka interesowałem się sportem i go uprawiałem. Potrzeba dużo determinacji, ale i szczęścia, by zrobić rzetelny, uczciwy film sportowy – mówi w rozmowie z PAP Bogdan Dziworski, który na trwającym w Krakowie 54. KFF odebrał nagrodę Smoka Smoków.
Spośród ok. 40 filmów, których jest autorem, szczególnie bliski jest mu „Kilka opowieści o człowieku" (1983), historia Jerzego Orłowskiego, młodego mężczyzny bez rąk, który nie jest sportowcem, ale - jak opisuje Dziworski - „wykonuje rzeczy, jakich zwykły sportowiec by nie wykonał".
Ten 20-minutowy dokument przyniósł twórcy światowe uznanie i znaczny sukces finansowy. Telewizja BBC zamówiła 40-minutową wersję „Kilku opowieści o człowieku", którą zatytułowano „The Prisoner". Był to pierwszy dokument bez słownego komentarza w brytyjskiej stacji.
Dziworski przyznaje, że jego filmy sportowe rodzą się z trudem. „Trzeba się wiele nachodzić, napracować, robić różne warianty ujęć, a potem montować wszystko w całość tak, by miała doskonały rytm. Bywało np. że krótkie 15-minutowe filmy robiłem przez dwa sezony, czyli dwa lata" - wyjaśnia. „Potrzeba dużo determinacji, ale i szczęścia, by zrobić rzetelny, uczciwy film. Właśnie takie filmy zawsze starałem się realizować" - podkreśla.
Laureat Smoka Smoków podkreśla zalety artystyczne konwencji niemego dzieła, które jest nie tylko rzetelne, ale i zawsze aktualne. Pozbawione komentarza słownego, może być wciąż na nowo interpretowane, przez każdego. „Nie wtykam widzowi kitu za pomocą słów, nie lepię sztucznej akcji i cieszę się, bo wiem, że pracę pozbawioną komentarza zawsze ktoś na nowo odkryje, spróbuje zinterpretować. Niezależnie od narodowości i języka, może na swój sposób odczytywać film i tworzyć do niego własny komentarz" - mówi.
Filmy sportowe tworzył głównie w czasach PRL-u - nowatorską wówczas metodą - jak mówi - „ze środka walki". Np. w czasie kręcenia „Hokeju" kamera była umieszczona w pozycji krążka hokejowego ślizgającego się po lodzie, a podczas filmu o skokach narciarskich jeden ze skoczków dźwigał 20-kilogramową kamerę na plecach i skakał z nią. „Jak na tamte ciężkie czasy była to rzeczywiście rewolucja" - ocenia Dziworski.
Aby zrealizować film zdobywca Smoka Smoków nie obserwował sportowców z trybun, ale był wśród nich, uczestniczył w zgrupowaniach. Na jednym takim spotkaniu podszedł do młodego człowieka i powiedział: „Słuchaj, ty zostaniesz mistrzem świata i mistrzem olimpijskim, ja w ciebie wierzę". Okazało się, że młodym mężczyzną, do którego się wówczas zwrócił, był przyszły pięcioboista Janusz Pyciak-Peciak, który w 1976 roku zdobył złoto na olimpiadzie w Montrealu, a potem kilka razy zwyciężał mistrzostwa świata. „Wydaje się mi też, że miałem intuicję. Wyczułem w nim potencjał, a nie był wtedy jeszcze nawet mistrzem Polski" - wspomina Dziworski, który stworzył film o olimpijczyku "Pięciobój nowoczesny".
Jak podkreśla, bardzo ważny w jego pracach jest detal, który pokazuje rzeczywistość dobitniej niż „opowieść wprost, opowieść słowna". To detale budują rzeczywistość świata w filmach Dziworskiego. W „Dwuboju klasycznym" jest np. sytuacja, kiedy skoczkowie, z powodu złej pogody, wywracają się na skoczni. „To jest dramat ludzki, ale w filmie spuentowany został obrazem narty. To na niej się skupiłem. Ona powoli znika, a ostatecznie pada na skałę i pęka na niej. Taki obrazek może powiedzieć znacznie więcej niż inne atrakcyjne ujęcia" - mówi autor.
Obecnie, po wielu latach przerwy, Dziworski kończy prace nad dokumentem "Plus minus, czyli podróże muchy do Gruzji". „To film niebywale aktualny dzisiaj, kiedy obserwujemy konflikt na Ukrainie" - opisuje reżyser.
W najbliższych planach ma realizację „Mojej fabryki" o Andym Warholu. Reżyser zapowiada, że będzie to jego własne spojrzenie na artystę. Do produkcji wykorzysta unikalne materiały, które udostępni mu przyjaciel znający Warhola, Zbigniew Rybczyński. Dziworski chciałby także nakręcić dokument o współzałożycielu i gitarzyście The Rolling Stones Keithie Richardsie. (PAP)
bko/ ls/
PAP SA Copyright © PAP SA 2012 Materiały redakcyjne, fotografie, grafy, zdjęcia i pliki wideo pochodzące z serwisów PAP stanowią element baz danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A z siedzibą w Warszawie, i chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Z zastrzeżeniem przewidzianych przez przepisy prawa wyjątków, w szczególności dozwolonego użytk