Premiera spektaklu „Poświęcona przyjaźń”, adaptacji powieści noblisty Johna Steinbecka „Myszy i ludzie”, odbyła się w sobotę w opolskim Teatrze Ekostudio. To historia o ludzkich marzeniach, bezwarunkowej przyjaźni i trudnych wyborach.
Skromna jesienna sceneria, w niej niezwykły tandem przyjaciół – drobny i zaradny John Black oraz Kenny Little - olbrzym o umysłowości małego dziecka. Właśnie zrobili sobie przystanek w drodze do pobliskiego rancza, kolejnego w którym w trudnych czasach chcą podjąć pracę, by zarobić na wyśniony dom i kilka akrów ziemi, na której chcieliby hodować krowy, kury i króliki. O tych ostatnich szczególnie marzy Kenny.
W powieści Steinbecka tłem wydarzeń jest wielki kryzys lat 30. XX wieku. Ten wątek jednak został przez Czernika w przedstawieniu niemal zupełnie pominięty. Zaznaczono go jedynie w kostiumach – zdartych, starych ciuchach roboczych obydwu bohaterów; oraz scenografii, którą stanowiło m.in. skromne wnętrze robotniczego baraku.
Tak zaczyna się wyreżyserowany przez Andrzeja Czernika, grającego również w sztuce, spektakl osnuty na fabule powieści Johna Steinbecka "Myszy i ludzie". Sobotnia premiera zapełniła widownię opolskiego Teatru Ekostudio. Główni bohaterowie sztuki, którzy na łamach dzieła Steinbecka nazywali się George Milton i Lennie Small, podążają za lepszym jutrem i lepszym życiem. Niezdarny Kenny, w którego wcielił się związany z Teatrem im. Jana Kochanowskiego w Opolu Bartosz Dziedzic, nieświadomy swojej siły fizycznej, co chwilę sprowadza na siebie i swojego przyjaciela – granego przez Janusza Onufrowicza - mniejsze lub większe nieszczęścia. Ostatecznie okaże się, że niezdarność i niedelikatność Kenny’ego doprowadzi do tragedii, a ich dramatyczna przyjaźń wymagać będzie największej ofiary.
Mimo, że finał – książki i spektaklu – jest smutny, to podczas sztuki aktorom udało się kilkakrotnie rozbawić widownię. „Chodziło nam właśnie o to, by pobudzić emocje. Taka była konstrukcja spektaklu - by czasem pojawił się uśmiech, a w innej chwili może łza. Tak, byśmy nie zapomnieli, że mamy uczucia i umiemy je przeżywać” – mówił po spektaklu Czernik. Reżyser dodał, że w sztuce nie ma wielu scen z książki. Wyłowione zostały te, które pokazywały drogę przyjaźni i marzenia, które snuli razem dwaj głównie bohaterowie.
W powieści Steinbecka tłem wydarzeń jest wielki kryzys lat 30. XX wieku. Ten wątek jednak został przez Czernika w przedstawieniu niemal zupełnie pominięty. Zaznaczono go jedynie w kostiumach – zdartych, starych ciuchach roboczych obydwu bohaterów; oraz scenografii, którą stanowiło m.in. skromne wnętrze robotniczego baraku.
„Nie było moim zamiarem mówić o kryzysie. Skoro wszyscy mówią, że mamy go również dzisiaj, to po co o tym przypominać. Warto raczej mówić o ludziach, którzy w tym kryzysie może poszukają przyjaciela. Albo o kryzysie emocji” – podsumował Czernik.
W sztuce "Poświęcona przyjaźń" na scenie, prócz Dziedzica i Onufrowicza, zobaczyć można także Waldemara Kotasa, Andrzeja Czernika, Michała Świtałę, Przemysława Czernika i Aleksandrę Suchodolską. Za kostiumy i scenografię odpowiadała Małgorzata Kowalcze, a za kompozycję świateł Grzegorz Cwalina. Kolejne spektakle zaplanowano na 1 i 4 grudnia. W sobotni wieczór, z okazji Andrzejek, od panów o imieniu Andrzej, którzy przyszli na sztukę, nie wymagano biletów. (PAP)
kat/ mok/