Jeden z najsłynniejszych musicali świata "Skrzypek na dachu" wystawia od niedzieli Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku. To jedna z niewielu realizacji na świecie, która w całości pokazuje spektakl z librettem Josepha Steina i muzyką Jerry'ego Bocka.
W tym roku mija 50 lat od nowojorskiej prapremiery musicalu "Skrzypek na dachu", którego akcja dzieje się w małym miasteczku w 1905 roku w Rosji - Anatewce, gdzie obok siebie żyje ludność żydowska i rosyjska. Pewnego dnia do miasteczka dociera informacja o tym, iż wszyscy Żydzi mają puścić Anatewkę...
Jak mówił na konferencji prasowej przed premierą reżyser i b. dyrektor opery Roberto Skolmowski, w realizacji "Skrzypka" Anatewka jest miejscowością mityczną, a historia wygnania Żydów mogła zdarzyć się w każdej części świata. "Chciałem pokazać sztukę o pakowaniu, o emigracji, o ciągłym wyjeżdżaniu, ciągłym zmienianiu miejsca" - mówił.
W białostockim spektaklu "Skrzypek" zaczyna się we współczesności, w pewnym państwie za oceanem i dopiero w opowieściach bohaterów przenosi się do początku XX wieku, gdy rozgrywa się akcja "Skrzypka". Zdaniem Skolmowskiego, przeniesienie sztuki w czasy współczesne pozwoliło pokazać tę historię nie tylko jako "cepelię", folklor, ale jako historię, która jest wciąż aktualna.
Musical trwa 3 godziny. Reżyser mówił, że nie "wyciął ani jednej nuty, ani jednego słowa".
Do spektaklu został zaangażowany chór opery, który nie tylko śpiewa, ale ma też swoje role aktorskie i taneczne. Skolmowski, gdy tylko został dyrektorem opery, mówił, że spowoduje, iż chórzyści nie będą jak dotąd tylko stać i śpiewać na scenie. "Dzisiaj mi się to udało, z tego jestem naprawdę dumny" - dodał.
"Skrzypek" będzie grany do końca listopada; mają odbyć się 33 spektakle - poinformowała producentka musicalu Joanna Jakubowska.
Musical został sfinansowany z budżetu Białegostoku. Jego premiera w podlaskiej operze odbyła się dokładnie w drugą rocznicę inauguracji nowej siedziby placówki.(PAP)
swi/ ls/