"Tęcza" na pl. Zbawiciela, jak każde współczesne dzieło sztuki, może budzić kontrowersje - przyznała w czwartek prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz na debacie "Od tęczy do nienawiści", zorganizowanej przez Fundację Batorego i Fundację Fundusz Mediów.
Podczas debaty prezydent stolicy była dopytywana o swą stanowczą zapowiedź z listopada ub.r. - "Tęcza" została wtedy spalona, a Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że instalacja będzie odnawiana za każdym razem, gdy zostanie zniszczona. Jak tłumaczyła w czwartek prezydent, jej słowa były wyrazem sprzeciwu wobec niszczenia, palenia publicznego mienia. "Ja się po prostu nie godzę, żeby palić coś, to się naprawdę dla mojego pokolenia kojarzy z czasem nazistowskim" - wyjaśniła.
Przyznała, że "Tęcza" - jak każde współczesne dzieło sztuki - może budzić kontrowersje. Przypomniała, że podobnie było w przypadku stojącej na rondzie de Gaulle'a palmy autorstwa Joanny Rajkowskiej. Podkreśliła przy tym, że osoby, którym "Tęcza" się nie podoba, nie muszą chodzić na plac Zbawiciela.
Właściciel instalacji, Instytut Adama Mickiewicza, ma podpisaną umowę z miastem na eksponowanie "Tęczy" na pl. Zbawiciela do końca 2015 r. Gronkiewicz-Waltz pytana, co stanie się z instalacją, gdy umowa wygaśnie, powiedziała: "Co będzie potem? Nie wiem, jaka będzie sytuacja Instytutu, jaka będzie miasta. Generalnie rzecz biorąc, do 31 grudnia (2015 r.) proponuję trzymać kciuki, żeby nie została spalona".
Biorąca także udział w debacie autorka "Tęczy" Julita Wójcik, mieszkająca w Gdańsku, przyznała, że codziennie przez kamerę internetową obserwuje, czy "Tęcza" wciąż stoi. Jak powiedziała, wcześniej jej twórczość określano mianem "humorystycznej wizji świata", jednak teraz - po kilkukrotnym spaleniu "Tęczy" - tak już sama jej określić nie może.
Biorąca także udział w debacie autorka "Tęczy" Julita Wójcik, mieszkająca w Gdańsku, przyznała, że codziennie przez kamerę internetową obserwuje, czy "Tęcza" wciąż stoi. Jak powiedziała, wcześniej jej twórczość określano mianem "humorystycznej wizji świata", jednak teraz - po kilkukrotnym spaleniu "Tęczy" - tak już sama jej określić nie może.
Wyraziła nadzieję, że dzięki temu, co działo się z "Tęczą", politycy będą bardziej skłonni do wprowadzenia do polskiego prawa zapisów zwiększających ochronę mniejszości seksualnych (przez niektóre osoby "Tęcza" kojarzona jest ze środowiskiem LGBT - lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych - którego flaga ma tęczowe barwy).
"Tęcza" pojawiła się na pl. Zbawiciela w czerwcu 2012 r. Wcześniej, podczas polskiej prezydencji, zdobiła plac przed Parlamentem Europejskim. Według autorki instalacji powstała jednak jako "wspólnie wykonane dzieło, którego symbolika była pozytywnym wezwaniem do tolerancji, poszanowania godności ludzkiej i prawa do posiadania własnych przekonań i poglądów".
Barwna instalacja ze sztucznych kwiatów w kolorach tęczy została spalona 11 listopada ub.r. przez osoby biorące udział w zorganizowanym przez środowiska narodowe Marszu Niepodległości. Straty Zarząd Oczyszczania Miasta oszacował na 70 tys. zł.
Nie było to pierwsze podpalenie instalacji; po poprzednim została ona naprawiona i powróciła na plac zaledwie kilka dni przed Świętem Niepodległości. Odnowiona "Tęcza" stanęła ponownie na pl. Zbawiciela 1 maja br. - w 10. rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. (PAP)
mca/ abr/ gma/