Złożeniem kwiatów przy tablicy na Dworcu Głównym we Wrocławiu, upamiętniającej tragiczną śmierć Zbigniewa Cybulskiego pod kołami pociągu, uczono w środę we Wrocławiu 47. rocznicę śmierci aktora.
Co roku 8 stycznia przy tablicy wmurowanej w posadzkę peronu 3 wrocławskiego Dworca Głównego PKP gromadzą się przedstawiciele świata kultury i PKP. Podczas skromnej uroczystość składane są kwiaty i zapalane znicze.
Wrocławska dziennikarka i miejska radna Wanda Ziembicka-Has w rozmowie z dziennikarzami podkreśliła, że wrocławianie powinni pamiętać o rocznicy śmierci Cybulskiego, ponieważ aktor był związany z Wrocławiem i środowiskiem artystycznym tego miasta.
„To był wyjątkowy artysta, którego talentem zachwycono się nie tylko w Polsce, ale również w Szwecji i USA” - mówiła.
Ziembicka-Has, która była żoną reżysera Wojciecha Jerzego Hasa, podkreśliła, że do Cybulskiego ma szczególny sentyment. „Mam listy Cybulskiego do mojego męża, w których Zbyszek wzbrania się przed rolą w +Pamiętniku znalezionym w Saragossie+. Pisze w nich do Wojciecha Hasa, że chce z niego zrobić +babę+ przebierają go w kostium, w którym miał zagrać w tym filmie. Has miał problemy przekonując go do tej roli” - mówiła.
Zbigniew Cybulski zginął tragicznie 8 stycznia 1967 r. Miał 40 lat. Wracał z planu zdjęciowego do filmu "Morderca zostawia ślad" w reżyserii Aleksandra Ścibora-Rylskiego. Zginął pod kołami ekspresu, do którego próbował wskoczyć właśnie z peronu trzeciego wrocławskiego Dworca Głównego. Pochowany został na cmentarzu w Katowicach. (PAP)
pdo/ as/